Dziś rozpoczyna się Kapitularz 2023
Dziś w Łodzi rozpoczyna się kolejna edycja festiwalu fantastyki Kapitularz. Jest to edycja szczególna, ponieważ po raz pierwszy w historii ten łódzki konwent odbywa się w randze Polconu.
Marcin Przybyłek o sobie:
Urodziłem się w Pułtusku w roku 1968 i od razu chciałem być kosmonautą. W wieku lat ośmiu odkryłem, że pojawiłem się na świecie o stulecie za wcześnie i zamiast latać w kosmos mogę jedynie pokręcić się wokół Ziemi. Strasznie płakałem i postanowiłem zostać pisarzem. Potem na chwilę o tym zapomniałem, bo rodzice chcieli mieć syna lekarza. Chociaż medycyna mnie nie pociągała, sądziłem, że zostanę psychiatrą, zawód ten ma w sobie coś z fantastyki. Byłem w błędzie: staż lekarski pokazał, że to nie ten rodzaj fikcji. Przez kolejnych 6 lat pracy w koncernie farmaceutycznym przejechałem ponad 300 tys. kilometrów, lecz nigdy nie udało mi się wejść w hiperprzestrzeń; poznałem setki nowych istnień, lecz nigdy nie byli to obcy. Zmęczony nieudanymi eksperymentami założyłem firmę szkoleniową Hekson, w której uczę zasad komunikacji międzyludzkiej przemycając gdzie się da metody gestykularnej konwersacji transgalaktycznej.
Od dzieciństwa towarzyszy mi lemowska wizja mózgu, który otrzymując odpowiednie impulsy nie jest w stanie odróżnić, czy postrzegany przez niego świat jest realny czy spreparowany („Ze wspomnień Ijona Tichego”, Epizod I). Obraz ten oraz fascynacja grami komputerowymi zeszły się w publikacjach: rubryce „Grao Story” w Świecie Gier Komputerowych i „Co w duszy gra” w Nowej Fantastyce. Gdy dodałem do nich zauroczenie kobiecym pięknem, powstały opowiadania o gamedecu, które wyewoluowały w niniejszą opowieść. Tom drugi (Dwa skrzydła motyla)) będzie powieścią podobnie jak tom trzeci, czwarty i piętnasty, bo rozstawać się z Torkilem nie zamierzam.
Dziś w Łodzi rozpoczyna się kolejna edycja festiwalu fantastyki Kapitularz. Jest to edycja szczególna, ponieważ po raz pierwszy w historii ten łódzki konwent odbywa się w randze Polconu.
Szeroko rozumiane science fiction cenię z reguły niżej niż tradycyjne fantasy z elfami i krasnoludami, ale proza Marcina Przybyłka stanowi od tej reguły chlubny wyjątek. (...) Gamedec to jedna z najlepszych serii, jakie przydarzyły się polskiej fantastyce w ostatnim ćwierćwieczu. (...) Sęk w tym, że po Obrazkach z Imperium dalsza eskalacja wydarzeń byłaby piekielnie trudna, a nagłe zejście na ziemię (w przenośni i dosłownie) nie miałoby już większego sensu. Przybyłek postanowił zatem zrobić krok wstecz i ujawnić czytelnikom nieznane dotąd fakty z przeszłości Torkila.
Sortuj wg: daty (rosnąco) daty (malejąco) tytułu (rosnąco) tytułu (malejąco)
Autor: Marcin Przybyłek
Wydawca: superNOWA
Data premiery: 23.03.2006
WEJDŹ W SIEĆ. BOISZ SIĘ? GRA NABIERA TEMPA. Kończy się XXII wiek. Ludzie żyją w miastach-klatkach oddzielonych od agresywnego ekosystemu barierami ABB. Koncerny produkujące realne dobra konkurują o konsumenta z firmami promującymi życie w sieci. Główni gracze na ziemskiej scenie gospodarczej ukrywają atuty. Media manipulują społeczeństwem. Globalny kryzys sieciowy pociąga za sobą setki ofiar.
Autor: Marcin Przybyłek
Wydawca: Rebis
Data premiery: 24.05.2004
Gamedec. Game Detective. Zawód popularny pod koniec XXII wieku. Mówią, że to profesja bez perspektyw. Ale są tacy, którzy ją wybierają, odrzucając rzeczywistość. Torkil Aymore jest jednym z nich. Filozof amator, niebieski ptak, nie umiejący nie kochać, rozumiejący, że jego największą bronią nie jest plasmagun schowany w szafce… Ale mózg.
Autor: Marcin Przybyłek
Wydawca: Rebis
Data premiery: 01.01.1970
Niniejsza książka zawiera opowiadanie Licencja oraz powieść Love & Hate. Koniec XXII wieku, Warsaw City. Torkil Aymore, absolwent Uniwersytetu Medycznego Warsaw City, sprzedawca zabawek, człowiek skłócony z ojcem oskarżający go o śmierć matki, chce wyrwać się ze szponów reistycznej rzeczywistości. Jak wygląda zdobywanie licencji gamedeca? Kim jest Max Bełchatow, pierwszy mentor Torkila? Po co podążać granicą rzeczywistości? I czy ten zawód ma w ogóle sens? Sztuczne inteligencje nie rozumieją, co widzą, nie nadają znaczeń wypowiadanym przez siebie słowom, nie pojmują, co do nich mówimy… nie wiedzą nawet, że istnieją.