Recenzujemy "Drogi przez morze" A. Pilipiuka
W ubiegłym tygodniu do księgarń zawitał nowy zbiór opowiadań "bezjakubowych" Andrzeja Pilipiuka, który nosi tytuł Drogi przez morze. Dziś ta niepozorna antologia trafiła na nasz Enklawowy warsztat.
Echa z przeszłości potrafią powrócić, a cienie - przemówić.
A nikt nie potrafi wsłuchiwać się w szepty minionego tak, jak Andrzej Pilipiuk.
Oto kolejny zbiór opowiadań podążających ledwo uchwytnymi śladami przeszłości. Dotknij tajemnicy zaginionego skarbu drużyny Werwolf, przejdź przez warszawskie Pompeje, poczuj na karku oddech klątwy ciążącej na pewnej szczególnej broni.
Przeszłość wciąż żyje obok nas i cicho prosi o pamięć.
W ubiegłym tygodniu do księgarń zawitał nowy zbiór opowiadań "bezjakubowych" Andrzeja Pilipiuka, który nosi tytuł Drogi przez morze. Dziś ta niepozorna antologia trafiła na nasz Enklawowy warsztat.
Andrzej Pilipiuk jest obecny na rodzimej scenie fantastyki od tak dawna, że nikomu nie trzeba już chyba tłumaczyć, kto zacz, hasło „cykl opowiadań nie-Wędrowyczowskich” wyjaśnia zaś niemal wszystko. W przypadku Drogi przez morze jedyną niespodzianką jest dość nietypowa jak na autora struktura publikacji.