"Mroczne drogi" A. Przechrzty pod lupą Enklawy
Kilka dni temu do księgarń trafiła nowa powieść Adama Przechrzty pt. Mroczne drogi. Jak wypada drugi tom opowieści o magicznej Zielonej Górze na tle poprzedniczki? Sprawdzamy to w naszej nowej recenzji.
Nóż i kula zabijają równie skutecznie, co magia.
Pierwsze kryzysy w Mons Viridis zostały zażegnane, ale jeśli Janusz myślał, że oto nadchodzi czas odpoczynku i spokoju, to grubo się mylił.
Pierwsze postawione przed nim zadanie wydaje się proste. Ale więcej niż hojna zapłata każe podejrzewać, że sprawa ma drugie, a może i trzecie dno. I słusznie, bo zamach w siedzibie rodu Farnese ekspresowo przeradza się w awanturę na trzy fajerki - a raczej na trzy światy. Nadchodzi wojna tak wielka, że echa bitewnych okrzyków dotrą nawet do uszu Bogów.
Kilka dni temu do księgarń trafiła nowa powieść Adama Przechrzty pt. Mroczne drogi. Jak wypada drugi tom opowieści o magicznej Zielonej Górze na tle poprzedniczki? Sprawdzamy to w naszej nowej recenzji.
Antykwariat pod Salamandrą wywołał we mnie mieszane uczucia. Oryginalny, ciekawy świat wzbudził spory entuzjazm, niestety autor dość szybko roztrwonił go niekonsekwencją w trzymaniu się własnych zasad, tworząc coraz to bardziej absurdalne wyjątki dla głównego bohatera. W efekcie cierpiała wiarygodność, dobijana dodatkowo nadużywaniem motywu metaforycznej odsieczy kawaleryjskiej, raz po raz ratującej Janusza ze śmiertelnej zdawałoby się opresji. Podchodząc do “dwójki”, miałem nadzieję, że coś się w tej sprawie zmieni.