Taniec nad przepaścią - Elena Malinowska - Recenzja

Ciężko żyć w świecie, w którym absolutnie każdy może być twoim wrogiem, nawet najbliżsi. Tym bardziej, kiedy nigdy nie miałeś kochającej rodziny, żadnego prawdziwego przyjaciela. Jesteś odmieńcem, nigdy cię nie zaakceptują. Przyzwyczaj się. Pogódź się...

Z takim życiem musi zmierzyć się bohaterka powieści Eleny Malinowskiej „Taniec nad przepaścią”. Na zapomnianych przez świat wyspach przychodzi na świat dziewczynka. Dziecko wyrasta we wrogim otoczeniu, oskarżane o przyczynienie się do śmierci rodziców. Dodatkowo wygląda nieprzeciętnie, odstając tym samym od otoczenia, i wykazuje nadnaturalne, magiczne moce. Ewelina, traktowana jak wiedźma przez mieszkańców archipelagu, okazuje się jednak kimś więcej, zapowiedzianą przez proroctwo kolebką siły zdolnej zjednoczyć imperium. Przeznaczenie upomina się w końcu o swoją zgubę i wbrew woli dziewczyny, wpędza ją w wir wydarzeń, które na dobre zapętlą jej i tak niełatwą egzystencję.

Brzmi standardowo. Potomek wielkiego rodu, odtrącony przez swoją inność i moc, wyłania się po latach, by dopełnić obowiązków. Klasyczne „od zera do bohatera”. Ale... „Taniec nad przepaścią” nie jest zwykłą powieścią fantasy o tym właśnie schemacie. Autorka, owszem, umiejscowiła Ewelinę w pozycji „zero” i poprowadziła w stronę „bohatera”, jednak wbrew wszystkiemu okazuje się, że poziom „bohater” nie istnieje i nagle trzeba zrobić odwrót, by zachować życie. Ewelina zdobywa wiedzę, dowiaduje się wiele o sobie, o magii, uczy się i dorasta. Na początku prowadzona za rękę przez rodzinę, potem uświadamia sobie, że nikomu na tym świecie ufać nie można, a tak naprawdę rodzina wykorzystuje ją do odzyskania silnej pozycji w imperium. „Taniec nad przepaścią” nie ma więc nic wspólnego z epic fantasy, choć na pierwszy rzut oka mogłoby się tak wydawać. Jest to powieść o bezwzględności i podążaniu do celu „po trupach”. Zdrada kryje się za każdym zakrętem, a okazanie zaufania równa się skazaniu własnej osoby na zatracenie. Władza jest w tym świecie wartością najwyższej wagi, dla niej można poświęcić wszystko, bez wyjątków. W takim świecie przychodzi żyć Ewelinie i w taki świat wprowadza nas Elena Malinowska.

 

Powieść nie jest długa, ma bowiem zaledwie 430 stron w małym formacie, jednak czytało mi się ją zadziwiająco wolno. Dlaczego? Otóż, niestety, długo powieść nie porywa. Autorka skupiła się na licznych opisach, dialogów jest niespecjalnie dużo, przez co akcja idzie stępa. Momentów, w których serce bije mocniej, jest niewiele, a jeśli już są, to bardzo krótkie. Na tyle krótkie, że nim czytelnik zorientuje się, że dzieje się coś bardzo ważnego, akcja nagle urywa się i znowu drastycznie zwalnia. Właściwie fabuła przyspiesza dopiero gdzieś po ¾ powieści, ale autorka dalej zgłębia się w opisy, co skutecznie zwalnia rwącego się do biegu konia akcji. Pozostała do końca część powieści nadrabia jednak straty z początków. Zastosowane rozwiązania, intrygi, zaskakujące wydarzenia, rekompensują powolność powieści, co spowodowało, że, choć z początku nie byłam zachwycona, po zakończeniu poczułam, że jednak warto było tę książkę przeczytać.

Z całą pewnością „Taniec nad przepaścią” nie jest lekką i zabawną książką. Właściwie można by ją zakwalifikować jako powieść psychologiczną, osadzoną w klimatach fantasy. Autorka nie skupiła się tu na kreowaniu magicznego świata i heroicznego jego ratowania, stworzyła natomiast historię dziewczyny, która, choć być może chciałaby uwolnić świat od wszelkiej niesprawiedliwości, musi dorosnąć do śmiałych decyzji i ratować siebie samą, niejednokrotnie poświęcając coś dla niej ważnego. Ewelina dorasta w dramatycznych warunkach, a mimo to nie daje się złamać, wielokrotnie oszukiwana i mamiona, otrząsa się w ostatnich momentach. Proces jej dojrzewania i decydowania się na drastyczne czyny opisany został bardzo dokładnie, każdy czytelnik zna więc dogłębnie pobudki bohaterki, a mimo to ona nadal zaskakuje swoimi zachowaniami. Autorka jednak nie tłumaczy, czy było to spowodowane niedojrzałością i porywczością Eweliny, czy raczej jej zimnym wyrachowaniem i rozsądkiem. Każdemu z nas, czytelników, zostawia tę sprawę do osobistej oceny.

Jak już mówiłam, „Taniec nad przepaścią” nie jest lekturą lekką i nie ma nic wspólnego z typowym epickim fantasy o bohaterach zwyciężających zło. To raczej opis wewnętrznych przeżyć dziewczyny, która za wszelką cenę, na przekór wszystkiemu i wszystkim stara się być sobą i nie dać się wykorzystać jako pionek w nieczystych grach o władzę i pozycję. Każdemu, komu nie obce są wzloty i upadki, walka z otoczeniem i samym sobą, mogę tę powieść polecić i zapewnić, że odnajdzie w przeżyciach bohaterki coś, z czym będzie mógł się identyfikować, Ewelina bowiem, mimo magicznego otoczenia, jest ludzka, jak każdy z nas.


Shane


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.