Wichry Smoczogór - Wit Szostak - Recenzja

Wśród motywów literackich w polskiej fantastyce góry i ich folklor były tematem dość długo niezauważanym i pomijanym. O tym, że całkiem niesłusznie, gdyż kryje się w nich ogromny potencjał do opowiadania historii, przekonał wielu w 2004-tym roku Wit Szostak, pisząc „Wichry Smoczogór”. Od tego czasu książka zebrała już kilka prestiżowych nagród i wyróżnień, a do sporego już grona piewców talentu krakowskiego pisarza dołączyłem także i ja.

Akcja powieści przenosi nas do tytułowych Smoczogór, zamieszkiwanych przez kilka klanów górali. Naturalny pokój i harmonia, jaki tam panował od wieków został ostatnio zburzony przez wiejące z niezwykłą prędkością wiatry. Dla rdzennych mieszkańców gór sprawa jest oczywista – ktoś musiał rozgniewać Władcę Wichrów. Czym? Tego dowiedzieć się musi uczeń gęślarza z rodu Kościanów, Berda, któremu podczas wyprawy towarzyszyć ma Wrzosiec – uczony z położonej na nizinach Lacerty, odwiedzający góry w poszukiwaniu śladów badanych przez niego smoków.

Brzmi banalnie? I faktycznie takie jest. Szostak wykorzystuje fabułę nie tyle do kreowania samej akcji, ale do prowadzenia niezliczonej liczby dysput filozoficznych pomiędzy ufającym tradycji, legendom i pieśniom Berdą, a sceptycznym racjonalistą, jakim jest Wrzosiec. Bohaterowie książki konfrontują ze sobą wiele różnych problemów, jak np. rola Boga w życiu człowieka, istnienie duszy czy sens życia. Wszystkie dyskusje i wydarzenia mające miejsce podczas wędrówki są z kolei rozpatrywane w kategorii niezmiennej harmonii, jaka od zawsze gości w Smoczogórach oraz wiatrów, mogących zwiastować nadejście nowych, niekoniecznie lepszych czasów.

 

„Coś się kończy, coś się zaczyna”, jak to rzekł ongiś polski wieszcz Andrzej Sapkowski, a i już u praojca gatunku Tolkiena odnajdujemy walkę starego porządku z nowym, toteż wydawać by się mogło, że Szostak Ameryki nie odkrył. Niemniej sposób, w jaki autor wykorzystał ten już dość mocno wyświechtany motyw, zachwyca. W konwencjonalnej fantasy, do której najbliżej powieściowemu debiutowi pisarza, starcie pomiędzy mierzącymi się ze sobą potęgami odbywa się niemal zawsze na udeptanym polu, przy nieodłącznym udziale miecza i magii jako jedynej broni imającej się wroga. Nie dotyczy to jednak „Wichrów Smoczogór”- tutaj to muzyka wydobywająca się z góralskich instrumentów jest czynnikiem sprawczym. To gęślarz jest tutaj tym, który dzięki swojej mądrości i odwiecznym nutom potrafi zawładnąć sercami i umysłami ludzi, odsłonić przed nimi przyszłość, ale i wspomnieć dawne dzieje. To gęślarz zna odpowiedzi na większość pytań i pomaga przetrwać mieszkańcom Smoczogór w tej surowej krainie, dbając o to, by ich tradycja i kultura nie przeminęły. I wreszcie to gęślarz jest tym, który dzięki swojemu kunsztowi artystycznemu, a nie heroicznym bitwom, może przeciwstawić się siłom natury i przywrócić w górach spokój i harmonię.

Wit Szostak czaruje nas nie tylko treścią swojej powieści, ale także jej formą. „Wichry Smoczogór” dość ciężko zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku, jednak najbliżej prawdy byłaby chyba, że tak to nazwę, „gawęda fantastyczna”. Pisarz wspaniale operuje językiem, z ogromną łatwością odmalowując zarówno piękne i niezmienne górskie pejzaże, jak i bardzo dynamiczne i „ostre” tańce w lokalnej karczmie. Otwarta kompozycja, rytmiczność i stylizacja mowy na wzór góralski oraz liczne nawiązania do legend i folkloru budują niesamowitą atmosferę, sprawiającą, że czytelnik ma wrażenie, jakby faktycznie gościł w chacie jednego z rdzennych mieszkańców Podhala i wsłuchiwał się w długą opowieść starego, doświadczonego gazdy. Szostak w jednym z wywiadów stwierdził, że „chciał opowiedzieć o tym świecie jego językiem”. I to, mogę z czystym sumieniem przyznać, wyszło mu znakomicie.

Część osób, która zasiądzie do lektury, może odrzucić dość „leniwy” początek powieści. Nie warto się jednak zrażać, gdyż autor rozkręca się z każdym kolejnym rozdziałem, kończąc swą piękną opowieść w sposób godny góralskiej gawędy. Co więcej, na końcu poznajemy nie tylko finał historii, ale także jej narratora. Konia z rzędem temu, kto po przeczytaniu połowy powieści domyślał się jego tożsamości. Szczerze przyznam, że byłem mile zaskoczony. I chwała pisarzowi za to.

„Wichry Smoczogór” to książka bardzo nietypowa, wyróżniająca się na polskim rynku fantastyki zarówno pod względem formy, jak i treści. To piękna opowieść o majestacie gór, potędze sił natury i twardych ludziach, którzy na co dzień się z nią mierzą. Wszystko to, okraszone wspaniałą, gawędziarską formą sprawia, że książka jest godna polecenia nie tylko miłośnikom gór czy fantastyki, ale każdemu czytelnikowi, który szuka ambitnej literatury. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.