Zbieracz Burz, t.1 - Maja Lidia Kossakowska - Recenzja

W styczniu 2004 roku na polski rynek trafił „Siewca Wiatru”. Była to pierwsza powieść Mai Lidii Kossakowskiej, zamykająca jednocześnie ciąg kilkunastu opowiadań osadzonych w sferach anielskich. Wtedy nawet sama autorka nie spodziewała się, że książka osiągnie aż taki sukces – a sukces był ogromny! Kontynuacja też wtedy nie była w planach - w liście do czytelników autorka poinformowała, że planuje odejść od wykreowanych przez siebie do tej pory światów. A jednak stało się inaczej i oto, po sześciu latach, do sprzedaży trafił następca „Siewcy”. Ale czy warto było czekać?

Na początku warto wspomnieć, iż „Zbieracz Burz” jest podzielony na dwa tomy – dotychczas ukazał się tylko tom pierwszy, który właśnie mam okazję recenzować. Już na samym początku lektury wyczułem, iż książka ta diametralnie różni się od swojej poprzedniczki. W „Zbieraczu Burz” nie ma miejsca na czcze gadanie, chaos i zniszczenie wkraczają na karty powieści już na początku. Po kilku minutach czytania nie mogłem wyjść ze zdumienia, że Kossakowska poszła właśnie w TĘ stronę. Takiego obrotu sprawy nigdy bym się nie spodziewał! Wszelkie układy, przyjaźnie i zwyczaje, wszystko chyli się ku upadkowi. To, co dzieje się z Daimonem, Aniołem Zagłady, Tańczącym na Zgliszczach, jest jak siarczysty policzek wymierzony przez surową dłoń oprawcy! I jeśli w „Siewcy Wiatru” można było robić podziały niebo i piekło, o tyle w „Zbieraczu Burz” taka klasyfikacja jest po prostu niemożliwa. W Królestwie panuje totalny chaos i wrażenie permanentnej demolki. Wszystko za sprawą Daimona Freya, który doświadcza niesamowitego odczucia podczas jednej z nielegalnych walk – uczucia, które od tysięcy lat nie poruszało jego myśli. Pan do niego przemówił – i paradoksalnie właśnie to stanowi dla wszystkich problem.

To jednak jedynie wierzchołek góry lodowej, z którą przychodzi się czytelnikowi zderzyć. Kolejne wydarzenia powodują, że nic nie jest już takie, jakie było w dawniej, w „Siewcy”. Postaci, które dobrze znamy z tej powieści zmieniają się diametralnie, są całkiem innymi Istotami. Maja Lidia Kossakowska porządnie namieszała w tej zupie zwanej Wszechświatem. Do tego dołożyła też kilka nowych postaci: nie są one aż tak wyraziste, jak te, które dobrze znane czytelnikowi z „Siewcy Wiatru”; jedynym wyjątkiem jest Apolyon, którego czytelnik poznaje na ostatnich stronicach „Zbieracza Burz”, a który robi iście piorunujące wrażenie! Jeśli chodzi o inne istoty, Kossakowska także zabłysnęła inwencją i wykreowała Bestią Pańską, powołaną do życia jeszcze przed Stworzeniem Świata. Została ona świetnie zaprezentowana czytelnikowi, w jak najbardziej barwny, plastyczny i czytelny dla wyobraźni sposób. Do tego dramatyzm Bestii sprawia, że sceny z jej udziałem pamięta się jeszcze na długo po lekturze książki.

 

Co więcej, Maja Lidia Kossakowska wyraźnie podniosła swój poziom pisarski. To po prostu się widzi, czytając o wiele trafniejsze nawiązania i metafory niż w jej poprzednich książkach. Pisarka wyraźnie postawiła na mrok, cierpienie, nędzę, zniszczenie – ciężko znaleźć tu radosne momenty. Zastosowała też wiele przerywników, celowo zwalniających akcję, które jednak potęgują moc powieści. Od dawna nie czytałem tak dobrego, mrocznego polskiego fantasy.

Cała książka ogólnie prezentuje się nad wyraz interesująco i zaspokaja sześcioletnią rozłąkę z Tańczącym na Zgliszczach. Powrót do angel fantasy wyszedł Kossakowskiej bardzo dobrze. Jedyne zastrzeżenia mam do samego wydania – najbardziej nie spodobała mi się zmiana grafika ilustrującego powieści Kossakowskiej. Rysunki w „Siewcy Wiatru”, czy w „Żarnach Niebios” były genialne, narysowane w iście komiksowym stylu. Natomiast rysunki w „Zbieraczu Burz” są po prostu okropne, do tego w większości zbędne. Dodatkowo niektórych czytelników oburza fakt, iż grafika okładkowa wersji w twardej i miękkiej oprawie znacznie się różni – chodzi przede wszystkim o aureolę, kompletnie różne rysy twarzy (!) oraz budowę skrzydeł. Denerwujące fakty, które jednak i tak nie przyćmią geniuszu zawartych w powieści słów.


Zimek


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.