Kiedy Bóg zasypia - Rafał Dębski - Recenzja

Kiedy Bóg zasypia Rafała Dębskiego trafił w moje ręce całkiem przypadkowo. Pewnego razu, przeglądając pozycje z gatunku fantastyki w Empiku, natrafiłem na książkę, która już na samym początku zaintrygowała mnie swoją okładką. Po zapoznaniu się z opisem wydawcy, który pokrótce można streścić jako "Piastowie i mitologia słowiańska", miłośnik mediewistyki, jakim mianem niekiedy jestem zwany, stwierdził "muszę to mieć". I choć z reguły nie poddaję się kolorowemu opakowaniu produktu, tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Nie żałuje.

Historia opowiedziana w powieści przedstawia nam alternatywną wizję początków państwa polskiego. Mamy XI-ty wiek. Mieszko II Lambert, syn Bolesława Chrobrego, wraca poniżony z Czech i umiera. W Polsce na nowo rozpoczyna walka o tron pomiędzy jego potomkami: przebywającym na dworze niemieckim Kazimierzem, którego od przejęcia władzy próbuje odwieść domniemany pierworodny, aczkolwiek nieślubny syn - Bolesław. Zamęt w kraju próbują wykorzystać pogańscy kapłani zwani żercami oraz czeski książę Brzetysław; pierwsi chcą wyplenienia "niemieckiego boga" i powrotu dawnych obyczajów, podczas gdy tym drugim zależy na jak największym złupieniu jeszcze do niedawna bogatego i potężnego Królestwa Polskiego i zdobyciu jego najcenniejszego skarbu - przechowywanej w Gnieźnie relikwii św. Wojciecha. Podsumowując, Polska tego okresu przypomina "płonący bordel" , jakby to rzekł pewien bard.

W tych ciężkich dla naszego kraju czasach Rafał Dębski poczuł się jednak (po co to jednak?) jak ryba w wodzie. XI-ty wiek w Polsce to okres, o którym nawet dziś wiemy stosunkowo niewiele. Historia początków państwa Piastów jest podziurawiona "białymi plamami", jak chyba żaden inny okres w dziejach naszej ojczyzny. Teoretycznie, pisarzowi daje to niemal nieograniczone pole do popisu. Dębski najwyraźniej stwierdził jednak, że to ślepa uliczka i stworzył coś zupełnie innego - pełnoprawną powieść historyczną. Autor położył ogromny nacisk na szczegółowe odwzorowanie autentycznych wydarzeń i postaci, i to w dodatku w porządku chronologicznym, jaki większość historyków uznaje za poprawny. Smaczku dodają również sceny batalistyczne, podobnie jak całe zaplecze historyczne odtworzone z niesamowitą pieczołowitością oraz archaizacja mowy naszych pradziadów, która dawkowana z umiarem w ogóle nie przeszkadza w odbiorze. Dzięki temu książkę czyta się przyjemnie, nie tracąc nic ze specyficznego staropolskiego klimatu.

Właśnie, klimat. Grzechem byłoby nie powiedzieć przynajmniej kilku ciepłych słów o nastroju wykreowanym przez autora. Mroczne rytuały żerców, połączone ze składaniem ofiar z ludzi, czy ciemne bory, w których niemal za każdym drzewem kryją się dzieci Welesa, jak nazywane są strzygi, wilkołaki, dziwożony i im podobne poczwary, budują niesamowitą, ciężką atmosferę. Zwłaszcza, że autor nie szczędzi plastycznych opisów makabrycznych czynów, jakich dopuszczają się potwory; Dębski momentami potrafi przestraszyć, a nawet obrzydzić szczegółowością opisów masakr. Niektórych to z pewnością odrzuci, ja jednak uważam ten specyficzny klimat za prawdziwy majstersztyk i jeden z największych atutów powieści.

Kiedy Bóg zasypia nie jest książką lekką w odbiorze, którą można "łyknąć" dla rozrywki pomiędzy innymi pozycjami. Dębski wykorzystuje motyw wczesnośredniowiecznej Polski do przekazania nam znacznie ważniejszego przesłania. Choć tytuł powieści sugeruje tematykę religijną, to szybko staje się ona równorzędna w stosunku do innych sfer życia, jak choćby polityki. Autor dokonał również bardzo śmiałego i dobitnego porównania pogańskich stworów z ówczesnymi ludźmi - pozornie tak różnymi, po bliższym poznaniu w identyczny sposób naznaczonymi tym samym bestialstwem. To tylko jeden z wielu przykładów refleksji, czy raczej własnych wizji świata, jakie Dębski roztacza przed czytelnikiem. Wszystko to okraszone ingerencją sił nadprzyrodzonych, daje kolejny powód, by sięgnąć po ten tytuł.

Unikając sienkiewiczowskich opisów, autor bardzo zdynamizował akcję. Historia toczy się wartko i przeskakuje od jednego bohatera do drugiego. Należy bowiem wspomnieć, że w powieści występuję kilka równorzędnych charakterów, których losy, choć w większości się przeplatają, to jednak przez większą część książki poznajemy ich "osobno". I kiedy tak czytamy o bohaterze A, czekamy na to, co wydarzy się bohaterowi B, by następnie przejść do kolejnych wydarzeń i... i można tak, aż do momentu, w którym okazuje się, że za oknem już świta.

Podobno nie ma rzeczy idealnych; niestety, powieść Rafała Dębskiego nie obala tej tezy. Za łyżkę dziegciu w tej pysznej książce, można przede wszystkim uznać wątek miłosny, który, choć w pewnym sensie świetnie uzupełnia główną historię, to jednak... nie ma z nią wiele wspólnego; właściwie, gdyby go nie było, książka nie straciłaby wiele. Druga rzecz, to zakończenie, a właściwie jego brak. W pewnym momencie historia się po prostu urywa. Coś takiego jest zrozumiałe dla ksiąg historycznych, jednak w powieściach fantastycznych po prostu nie ma racji bytu.

Kiedy Bóg zasypia na pewno nie jest idealna, ale śmiało mogę powiedzieć, że nie brakuje jej wiele do tego miana. Wyżej wymienione błędy są tylko małymi wysepkami na morzu kunsztu, z jakim napisał swoją powieść Dębski. Książkę z pewnością mogę polecić każdemu, kto oprócz walorów rozrywkowych lubi czasem przysiąść nad lekturą i zastanowić się nad poruszanymi przez autora problemami. Nie wspominam już o mediewistach i miłośnikach kultury słowiańskiej, bo ci będą z pewnością zachwyceni.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.