Klasyczne fantasy zawsze będzie miało swoich zwolenników tym bardziej, że autorzy starają się wprowadzić do tego nurtu nieco świeżości. W 2016 r. Jacek Łukawski zadebiutował powieścią Krew i stal, która zapoczątkowała cykl Kraina martwej ziemi, kontynuowany w tym roku książką pt. Grom i szkwał. Fabuła cyklu osadzona w quasi-średniowiecznych realiach, pełna przemocy, polityki i krwi, przenosi czytelnika w świat zbudowany w sposób charakterystyczny dla powieści fantasy, ale z nietypowym słowiańskim kolorytem.
Od samego początku autor wrzuca czytelnika na głęboką wodę rozpoczynając mocnym akcentem. Nie przypomina, co wydarzyło się w poprzedniej części, należy więc szybko przekartkować tom pierwszy.
Arthorn po ucieczce z zamku opanowanego przez Morrończyków wyrusza za Martwicę, by ocalić i przywieźć do domu następczynię tronu - księżniczkę Azure. Tymczasem w Wondettel Gerhard przejmuje władzę i stara się opanować sytuację w kraju. Zwłaszcza, że lord Auriss nie odpuszcza i nadal spiskuje w celu przejęcia władzy.
Historię oraz świat wykreowany przez Łukawskiego poznajmy oczyma bohaterów, na których barki spadła odpowiedzialność za los świata. Przede wszystkim śledzimy losy Arthorna, który szukając królewskiej córki doświadcza wielu przygód, nie zawsze pozytywnych. Tym razem zamiast sprawnego wojownika i przywódcy obserwujemy zagubionego człowieka rzucanego przez los w miejsca, do których wcale nie zmierzał. Sponiewierany, na granicy szaleństwa, podążający wbrew sobie za zmanierowaną i egoistyczną księżniczką żołnierz, doświadcza tajemniczych wydarzeń, nie będąc pewnym co jest prawdą, a co urojeniem. Ten wątek powieści należy do najspokojniejszych i dość nudnych, mimo iż autor wprowadza nowe postaci i rasy jak dwargowie czy płanetnicy, oraz stara się urozmaicić fabułę. Może zbyt mała ilość opisów świata, przez który wędruje Arthorn, może zbyt duża liczba przeżyć wewnętrznych bohatera powodują, że ten wątek bywa momentami męczący.
Dynamicznie i interesująco toczą się losy Gerharda, który kierując się dobrem kraju, próbuje rozliczyć winnych zdrady i poukładać sytuację w Wondettel. Czekając na powrót księżniczki szykuje się do tego co nieuniknione, starcia z wrogiem, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, oraz nieznanym zagrożeniem zza Martwicy, czającym się w mroku. Ciężar władzy przytłacza namiestnika, ale widać, że ten nie zamierza się poddać, tym bardziej, że może liczyć na pomoc i wsparcie zaufanych przyjaciół.
Znani czytelnikowi z pierwszej części bohaterowie nie mogą tak po prostu odpocząć, nacieszyć się życiem rodzinnym i przyjemnościami stołu. Łukawski stawia ich w sytuacjach wymagających nadludzkich czasem wysiłków. Nie oszczędza ani nie traktuje ulgowo, obchodząc się z nimi okrutnie i pokazując, że rzeczywistość to nie bajka i nie zawsze kończy się pozytywnie. Dzięki zmaganiom z otoczeniem oraz samym sobą nabierają głębi i stają się bardziej wiarygodni, przechodzą wewnętrzną przemianę, co zapewne Łukawski wykorzysta w następnej części.
Akcja powieści ma zmienne tempo: to toczy się bystro, to chwilowo zwalnia, pozwalając autorowi rozbudować uniwersum oraz postaci bohaterów. W drugim tomie cyklu Łukawski przeniósł swoją opowieść na wyższy poziom, oferując nie tylko przemoc, ale także misterną intrygę oraz psychologiczną głębię. Łukawski odświeżając gatunek nie boi się sięgać do bogatej skarbnicy popkultury, nadając fabule zabarwienia humorystycznego. Nie sposób nie docenić lekkości z jaką autor łączy wątki, przełamuje schematy i ożywia mitologię. W Gromie i szkwale udowadnia, że potrafi uczyć się na błędach, czego dowodem jest historia spójna, logiczna i wciągająca.
Kontynuując serię Jacek Łukawski udowodnił, że w nurcie klasycznego fantasy można jeszcze stworzyć coś świeżego i ożywczego.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!