Magia i stal - Nik Pierumow - Recenzja

Nik Pierumow znany jest przede wszystkim jako znakomity twórca światów fantasy. W ostatnich latach Rosjanin skierował jednak swoje zainteresowanie ku steampunkowi, a owocem jego starych i nowych pasji stała się trylogia Blackwater. Jej pierwszy tom, zatytułowany Magia i stal, trafił niedawno do polskich księgarń.

Główną bohaterką powieści jest Molly Blackwater - dwunastoletnia dziewczynka, wiodąca spokojny żywot w nieźle sytuowanej rodzinie zamieszkującej Nord Jork - najbardziej wysunięte na północ miasto Królestwa. Mieścina zdaje się niemal żywcem wyjęta z epoki wiktoriańskiej ze wszechobecnym dymem, smarem, ale i zaawansowanymi technologicznie maszynami parowymi, które napędzają m.in. potężne okręty morskie, drednoty, oraz bojowe pociągi. Molly, w przeciwieństwie do swoich kolegów, nie musi martwić się o codzienny byt - poza szkołą jej dni wypełniają szydełkowanie, nauka dobrych manier, a także... rysowanie machin wojennych Królestwa, które fascynują dziewczynkę bez końca. Sielanka trwa do czasu, gdy Molly odkrywa w sobie zdolności magiczne. Magia w ojczyźnie pary i postępu jest surowo zakazana, a jej użytkownicy przeważnie znikają bez śladu za sprawą agentów Departamentu Specjalnego. Dwunastolatka musi zatem uciekać, a z pomocą przychodzą jej najzacieklejsi wrogowie Jej Królewskiej Mości - Rooskies.

Ten zagadkowy lud zamieszkuje ziemie leżące na północ od Nord Jorku i od pewnego czasu prowadzi otwartą wojnę z Królestwem. Ojczyzna Rooskies bez dwóch zdań przypomina tereny środkowej Rosji, a oni sami nie odbiegają kulturowo od typowych Rosjan. Co ciekawe, są jednak ludem dość zacofanym i prymitywnym, hołdującym starym tradycjom i z lubością korzystającym z dobrodziejstw magii. “Dzikusy”, którymi gardzi niemal każdy Nordjorczyk, szybko okazują się jednak jedyną deską ratunku dla niezwykle uzdolnionej magicznie Molly. Ta musi jednak poznać i zaakceptować życie wśród surowych, nieco nieokrzesanych ludzi, których od obywateli Królestwa dzieli cywilizacyjna przepaść.

 

Zetknięcie się dwóch zupełnie różnych światów to dość oklepany motyw, choć Pierumowa z powodzeniem uniknął wtórności. Duża w tym zasługa samej Molly, która po porzuceniu dawnego życia przeżywa wiele niezwykłych przygód, napotykając na swojej drodze barwnych, wyrazistych bohaterów i prowadząc z nimi ożywione dyskusje. Na pierwszy plan wysuwają się Wsiesław i Wołka, nowi przyjaciele Molly, choć zdecydowanie najbardziej wyrazistą postacią jest Priedsława Starsza, czyli najstarsza z wiedźm, u których przyjdzie terminować rudowłosej, rezolutnej dziewczynce z Nord Jorku. To właśnie z Rooskies Molly prowadzi szczególnie ciekawe rozmowy. Przedstawiciele tej nacji często nie rozumieją angielskiego lub wtrącają do dialogów rozmaite rusycyzmy, tworząc wiele zabawnych sytuacji i dodając dialogom dodatkowego smaku.

Magia i stal to jednak nie tylko znakomite światotwórstwo, ale również powieść drogi, w czasie której główna bohaterka przechodzi wyraźną przemianę. Podczas wędrówki przez kraj “ludzi, zwierząt i wiedźm”, że pozwolę sobie tak sparafrazować Ossendowskiego, Molly na własne oczy przekonuje się, czym jest wojna oraz kim tak naprawdę są ci “barbarzyńcy” z północy. Pierumow nie epatuje przemocą, ale też niczego nie tuszuje, bowiem Magia i stal bynajmniej nie jest prostą baśnią o walce dobra ze złem. Molly musi skonfrontować z rzeczywistością wyniesione ze szkoły stereotypy na temat magii oraz Rooskies, stając się zupełnie inna, o wiele bardziej dojrzałą osobą. Widać to zwłaszcza w ostatnich rozdziałach książki, w których dziewczynka coraz częściej zadaje sobie pytanie, “kim są moi”? Po czyjej stronie powinna stanąć, gdyby przyszło jej uczestniczyć w bitwie pomiędzy wojskami tych armii?

Pierwszy tom cyklu Blackwater okazał się znakomitą powieścią przygodową. Początek może być dla niektórych nieco powolny, jednak z biegiem czasu i kolejnymi stronami jest już tylko lepiej. Jedynym zasadniczym problemem Magii i stali jest to, że wbrew informacjom marketingowym nie jest to książka steampunkowa - powiedziałbym raczej, że akcenty steampunku i fantasy są tutaj rozłożone po równo, a nawet z lekkim wskazaniem na ten drugi podgatunek. To jednak w niczym nie umniejsza opowieści, którą czyta się od deski do deski. Gorąco polecam - tym bardziej, że drugi tom cyklu, Magia i ogień, niebawem również zawita do polskich księgarń.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.