Północna Granica - Feliks W. Kres - Recenzja

Feliks W. Kres jest zaliczany do czołówki polskich fantastów. Jego cykl „Księga Całości” od lat znajduje uznanie wśród kolejnych czytelników, a „Północna Granica”, z którą miałem okazję się ostatnio zapoznać, stanowi doskonałe wprowadzenie do tej serii.

Akcja powieści dzieje się na fikcyjnym kontynencie zwanym Szererem, gdzie na niebie widoczna jest tajemnicza moc - Szerń. To ona właśnie odpowiada za obdarzenie inteligencją sępów i kotów, które obok ludzi stanowią jedyne rozumne istoty Szereru. W północno-zachodniej części kontynentu władzę sprawuje przybyła z innego świata moc, zwana Alerem.

Cała opowieść skupia się na losach dwójki głównych bohaterów. Rawat i Tereza nieustannie ze sobą konkurują. Nie przepadają za swoją obecnością, choć potrafią zachować szacunek do wojennych dokonań rywala. Oboje są świetnymi żołnierzami, jednak różni ich sposób dowodzenia swoimi oddziałami. Rawat cieszy się prawdziwym podziwem wśród swoich podkomendnych, którzy bez wahania skoczyliby za nim w ogień. Tereza swój autorytet opiera przede wszystkim na strachu. Jest to w jej przypadku próba zamaskowania kompleksów wynikających z plebejskiego pochodzenia. Stara się za wszelką cenę udowodnić swoją przydatność armektańskiej armii i pokazać Rawatowi, że pomimo płci może równać się z każdym mężczyzną.

 

Głównym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z śmiertelnym wrogiem: Złotymi i Srebrnymi Plemionami Aleru. Dla Armektańczyków od lat stanowią one nie lada utrapienie. Nikt tak naprawdę nie wie, co kieruje tymi istotami. Mimo rozlokowanych na granicy stanic, docierają w głąb kraju paląc i grabiąc wszystko, co tylko stanie im na drodze. Hordy z piekła, pędzące na swoich rumakach zwanych wehfetami, sieją grozę i zniszczenie. Dotychczasowe starcia były jednak jedynie preludium do znacznie większego konfliktu, który może zmienić układ sił w całym Szererze.

W tej powieści nie znajdziemy bohaterów, którzy w pojedynkę pokonują całe armie. Każdy boryka się z prywatnymi problemami, które często rzutują na podejmowane decyzje. Rawat to nie spiżowy posąg, a jedynie zwykły, choć obdarzony wieloma talentami, dowódca. Tereza, pomimo wielu swoich wad jest znakomitym żołnierzem, a ich przełożony Ambegen to prosty i uczciwy dowódca Erwy - jednej ze stanic.

Kres, w sposób bardzo realistyczny oddał trudy wojennych potyczek. Żołnierze w zimie głodują, posuwając się nawet do konsumpcji własnych koni. W związku z brakiem pożywienia, zaczynają narastać konflikty, pojawiają się buntownicze nastroje. Morale armetkańskich wojsk zaczynają dramatycznie spadać. Jest to sytuacja dość często spotykana podczas prawdziwych wojen. Niewątpliwie, umiejętne przedstawienie tego aspektu, stanowi duży plus „Północnej Granicy”.

Język, jakiego używa Kres jest mało wysublimowany. Dominują proste zdania i brak zbędnych opisów. Biorąc pod uwagę fakt, że w powieści przeważają akcenty militarystyczne, sposób narracji i tworzenia atmosfery jest idealnie dopasowany do tematyki. Krótkie, oszczędne zdania jakimi posługują się bohaterowie, doskonale obrazują sposób w jaki wypowiadają się żołnierze na wojnie.

Opowieść stworzona przez Kresa nie należy do skomplikowanych. Mamy dwie zwaśnione strony: Szerer i Aler, kilka dobrze wykreowanych postaci, dużo szybkiej i wartkiej akcji. Nagłych i niespodziewanych zwrotów fabuły, jest niestety jak na lekarstwo, choć moim zdaniem nie jest to wielka wada. Czy to jednak wystarczy, żeby porwać czytelnika i zachęcić do lektury kolejnych powieści tego autora?


Ludmo


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.