Przyznam szczerze, że z Wielkimi Nazwiskami mam problem. Jak tu oceniać czy, o zgrozo, krytykować kogoś, kto złotymi zgłoskami zapisał się na kartach historii i któremu całe fantasy zawdzięcza tak wiele. Jak tu nie znać Władcy Pierścieni czy Ziemiomorza? Zadając sobie te pytanie jakiś czas temu, spróbowałem zapoznać się ze wspomnianym najbardziej rozpoznawalnym dziełem Ursuli K. Le Guin. Niestety, poległem, nigdy nie dokończyłem czytania cyklu. Mając to na uwadze, do Jesteśmy snem podchodziłem z rezerwą.
Jesteśmy snem, to tak naprawdę zbiór trzech samodzielnych powieści. Tytułowa historia opowiada losy człowieka posiadającego umiejętność ziszczania snów. Ze swoim problemem oddaje się pod opiekę lekarza, który postanawia wykorzystać rzadką zdolność pacjenta do poprawy świata. Druga opowieść, Miejsce początku, to historia dwójki bohaterów trafiających do onirycznej krainy, w której muszą stawić czoła swoim lękom. Oko czapli, ostatnia nowela, opowiada o dwóch skonfliktowanych miastach-ludach przejawiających skrajnie różne podejście do życia na nieodkrytej planecie.
Tytułowe Jesteśmy snem przedstawia nieco przekręconą wizję antyutopii w świecie, gdzie wszystko może stać się doskonałe. Jak się jednak okazuje, doskonałość to nie jest coś, co wychodzi ludziom na dobre. Mam wrażenie, że pierwsza powieść realizuje najlepszy pomysł. Z zaciekawieniem poznawałem przemyślenia głównego bohatera, jego reakcje na zmiany rzeczywistości i w końcu zobojętnienie na rozwój wydarzeń. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że Miejsce początku jest najsłabszą opowieścią. Teoretycznie interesujący pomysł i para zróżnicowanych bohaterów, ale całość kończy się bez rozwiązania wszystkich wątków. Zdaję sobie sprawę jednak, że nieco przeoczyłem istotę tej przygody. Czytając ją, warto skupić się na rozwoju bohaterów, ich wewnętrznej zmianie i relacji między nimi, zamiast na postaciach pobocznych i pozostałych okolicznościach. Oko czapli wydaje się najrówniejszą historią. Autorka odkrywa przed czytelnikiem zgrabną opowieść o perypetiach ludzkości wygnanej z Ziemi, jej losach i adaptacji w nieznanym miejscu. I choć można zmienić planetę, tak nie można zmienić ludzkiej natury.
To, co zachwyca we wszystkich trzech powieściach, to słownictwo i wyważenie opisów. Niezwykle obrazowe i rozbudowane, a jednocześnie nie za długie albo nudne. Na pewno na plus trzeba zaliczyć przedstawienie trzech odrębnych światów. Wiem, że powstały one na przestrzeni kilku lat, niemniej odkrywanie głębi każdego z nich w ramach jednego tomu dawało niemałą radość.
Niestety, z nie do końca zrozumiałych przeze mnie powodów, ciężko było mi się zebrać do czytania. Gdy już się udało, owszem, potrafiłem czytać godzinami, zachwycając się opisami i losami światów. Gdy tylko jednak zrobiłem sobie chwilę przerwy, to nie czułem tej tęsknoty za bohaterami czy ogromnej chęci powrotu. Całemu zbiorowi brakuje tej magicznej cząstki, która sprawiłaby, że z zapartym tchem oddałbym się lekturze rzucając w kąt codzienność.
Ze względu na wszystkie wymienione wyżej powody ciężko mi jednoznacznie ocenić zbiór tych trzech powieści. Czy jest to książka rewelacyjna? Nie. Czy dobrze się przy niej bawiłem? Koniec końców, tak. Czy poleciłbym ją? Z jednej strony tak, a z drugiej trudno mi dopasować profil potencjalnego czytelnika. Na pewno jest to książka dla kogoś, kto sympatycznie i w wolniejszym tempie chce spędzić kilka długich wieczorów, bo akcji tu zdecydowanie mniej, niż opisów, co nie każdemu musi odpowiadać. Obawiam się tylko, że odkładając książkę na półkę, dosyć szybko o niej zapomnę.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!