Nawałnica mieczy t. 2: Krew i złoto - George R. R. Martin - Recenzja

Pieśń Lodu i Ognia autorstwa George'a R. R. Martina uchodzi wśród wielu czytelników za najlepszy cykl fantasy, jaki kiedykolwiek powstał. O ile wcześniejsze książki nie potwierdzały tych słów, o tyle zapoznanie się z drugim tomem Nawałnicy Mieczy tj. Krwią i Złotem całkowicie odwraca spojrzenie na twórczość tego autora. Czym wyróżnia się zamknięcie trzeciej księgi Pieśni Lodu i Ognia od poprzedniczek?

Akcja Krwi i Złota rozpoczyna się w momencie zakończenia jej w poprzedniej części. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego, wszak Stal i Śnieg oraz Krew i Złoto są jednym tomem cyklu (u nas wydanym właśnie w tych dwóch książkach) nazwanym Nawałnica Mieczy. Jak przedstawia się sytuacja naszych bohaterów? Jaime wyrusza do Królewskiej Przystani, Catelyn wraz z Robbem wybierają się na ślub Edmure'a Tully'ego, porwana przez Ogara Arya zmierza do Bliźniaków, Jon powraca na Mur, a jego brat Bran idzie uparcie na północ. Daenerys zaś podbija kolejne miasta za morzem w celu powiększenia armii.

Jak poprzednie części, tak i ta posiada cechy, które stały się już charakterystyczne dla Pieśni Lodu i Ognia. Mamy więc nietuzinkowe postacie, barwne dialogi i mnogość wątków. Mimo tego, że znamy to już bardzo dobrze, nadal możemy być oczarowani - nie wkrada się tu monotonia czy zmęczenie materiału. Tak dochodzimy do owej różnicy, o której wspomniano we wstępie. Krew i Złoto wyróżnia się od poprzedniczek niewyobrażalnymi zwrotami akcji, co nadaje jej niemal szaleńczego tempa, tak niespodziewanego w tym cyklu.

 

W książce tej mamy co najmniej cztery sceny, dla których warto przebrnąć przez poprzednie księgi. Owe sceny na długo wbijają się nam w pamięć - aą tak nieoczekiwane, że ciężko jest uwierzyć w to, co przekazuje Martin. Trudno opisać wrażenie, jakie wywołują na odbiorcy. Genialne w konstrukcji, niezwykle klimatyczne oraz poruszające. Co więcej, w wyniku tych zdarzeń losy Westeros dążą w niespodziewaną stronę, a dowodzi to tylko kunsztu autora i tego, jak misternie skonstruował on fabułę.

Rzeczywiście, jeśli do tej pory Pieśń Lodu i Ognia wydawała charakteryzować się skomplikowaną fabułą, to intryga, którą spotkamy w Krwi i Złocie, powala na kolana. Niejednokrotnie przerywamy lekturę z niedowierzania, by potem wznowić ją od ostatnio czytanego rozdziału. Uczucia, które towarzyszą przy zapoznawaniu się z Grą o Tron, Starciem Królów oraz Stalą i Śniegiem, nie są choć w połowie tak pozytywne, jak przy czytaniu drugiego tomu Nawałnicy Mieczy. O ile wcześniejsze pozycje mogły razić dłużyznami, tak tutaj tego nie zaznamy.

Błędy, które występowały w poprzednich tomach, również wyeliminowano. Martin nie wprowadza masy nowych postaci, obracając akcję wokół naszych starych znajomych. Opisy nie wydają się już przesadzone, a wulgaryzacja dialogów i scen została ustabilizowana.

Niesamowita fabuła wraz z genialnymi postaciami i dialogami czynią Krew i Złoto lekturą-ideałem. Czego innego chcieć od książki, która na dodatek ma 520 stron (bez suplementu Królowie i ich rody)? Gwarantuję, że każdy fan będzie oczarowany, a pozostali mają okazję przekonać się do całego cyklu, choć zrozumienie akcji bez poznania wcześniejszych części jest praktycznie niemożliwe.


Sonky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.