Zew księżyca - Patricia Briggs - Recenzja

Współczesne miasto. Pracująca singielka, zaradna, samodzielna i twarda. Sąsiedzi – wilkołak i wampir. Brzmi znajomo? Zapewne, wszak to podstawowe elementy w zasadzie wszystkich paranormalnych romansów i thrillerów, których autorki, bo z jakiegoś powodu gatunki te to domena piszących kobiet, nieszczególnie silą się na oryginalność. Bo i po co, kiedy najprostszy bazowy schemat wciąż sprzedaje się tak samo dobrze? Jedną z wielu autorek wykorzystujących tę konwencję jest Amerykanka Patricia Briggs. Pisarka ta ponoć nie miała łatwego startu (tako rzecze wikipedia). Pierwsza powieść tej amerykańskiej autorki, Masques, sprzedała się bardzo słabo. Pani Patricia nie poddała się jednak i w końcu dostała się na listę bestsellerów USA Today z powieścią Zew księżyca, pierwszym tomem cyklu o zmiennokształtnej Mercedes Thompson. Kolejne części sprzedawały się za każdym razem coraz lepiej. Na dziś dzień jest ich sześć, na polskim rynku wydawniczym właśnie ukazała się czwarta.

Zew księżyca, jako powieść-wstęp do cyklu, przede wszystkim odsłania szczegóły z życia głównej bohaterki. Mercy Thompson nie jest zwyczajną kobietą. To zmiennokształtna, która na zawołanie potrafi przybrać postać kojota – genetyczna spuścizna po tatusiu. Wychowana przez wilkołaki, mająca za sąsiadów alfę i wampira, zna światek nadnaturalnych istot jak własną kieszeń. Dlatego kiedy w jej warsztacie pojawia się młody, niedoświadczony wilkołak, litościwa Mercy spieszy z pomocą. Pojawienie się chłopaka okazuje się być początkiem grubszej afery. Mercy musi prosić o pomoc sforę, w której się wychowała, co między innymi oznacza konieczność powrotu do smutnych wspomnień.

Intryga należy do nieszczególnie skomplikowanych i zupełnie nietajemniczych. W powieści brakuje napięcia oraz nastroju grozy, akcja natomiast ma pewną dynamikę, dlatego należałoby ją zakwalifikować raczej do urban fantasy niż do paranormalnego thrillera. Wątku romansowego sensu stricto brak, jednak jego cień majaczy na horyzoncie, Mercy jest młoda, jeszcze wszystko przed nią. Wizerunek wampirów i wilkołaków nie różni się drastycznie od prezentowanego w podobnych powieściach. Ponieważ zarówno o jednych, jak i drugich z oczywistych względów trudno jest powiedzieć cokolwiek obiektywnie, każdy autor widzi ich zwyczaje nieco inaczej. W świecie Mercy Thompson wilkołaki są stroną konserwatywną, panuje wśród nich nienaruszalny patriarchat. Ich samice mają istotne trudności w donoszeniu potomstwa, co zmusza samce do poszukiwania potencjalnych matek poza własnym gatunkiem. Wampiry Patricii Briggs są natomiast dość standardowe.

Obecne wydanie Zewu księżyca jest wydaniem drugim. W pierwszym, jakie ukazało się kilka lat temu, zaprezentowano dwa tomy, które przeszły bez większego echa, mimo że wyposażono je w nastrojowe, oddające klimat powieści rysunki. Wydanie drugie korzysta z elementów oryginalnej okładki (wizerunek Mercy). Zew księżyca nie jest powieścią wybitną w swym gatunku. To dobry średniak, zadowalająco pełniący rolę wstępu do większej całości. Mercedes Thompson wypada w pierwszym tomie dość płasko, mało wyraziście, jak na główną bohaterkę, choć autorka wyposażyła ją w pewien zestaw charakterystycznych cech, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Postaci drugoplanowych jest sporo i trzeba przyznać, że są wystarczająco zindywidualizowane, by je zapamiętać. Seria z pewnością ma potencjał. Do tego jej niebywałą zaletą, wśród powodzi powieści o wampirach, jest osadzenie akcji przede wszystkim w środowisku wilkołaków (przynajmniej w tomie pierwszym). W końcu nie każdej czytelniczce marzy się zimny ukochany o bladym licu, niektóre zdecydowanie wolą futra.


mangusta


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.