Dracula. Na dźwięk tego imienia przed oczami większości ludzi staje bladolicy dżentelmen w płaszczu z wysokim kołnierzem. Osobnik ów w wolnych chwilach lubuje się w popijaniu krwi wprost z szyj nadobnych niewiast oraz charakteryzuje się daleko posuniętą awersją do czosnku, krucyfiksów i drewnianych kołków. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że niejaki Vlad Dracula był postacią realną. Jakim sposobem zwyczajny z pozoru człowiek stał się inspiracją do stworzenia najbardziej ikonicznego wampira naszych czasów? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy na kartach najnowszej książki Dariusza Domagalskiego.
Fabuła powieści została osadzona w drugiej połowie XV wieku. Królestwo Węgier stoi na krawędzi katastrofy. Największy wróg chrześcijańskiej Europy - sułtan Mehmed II - zbiera potężną armię i szykuje się do wojny - doskonale pamięta zwycięstwo spod Warny, liczy więc na szybką i łatwą kampanię. W reakcji na te wydarzenia Maciej Korwin, władca Królestwa Węgier, postanawia przyłączyć się do zwoływanej przez papieża Piusa II krucjaty. W poszukiwaniu jej wodza spogląda na pobliską Wołoszczyznę – krainę stanowiącą jedyny bufor pomiędzy jego włościami a turecką nawałą. Wymarzonym kandydatem wydaje się być tamtejszy hospodar - Vlad Dracula. Młody król uważa bowiem, że osoba zdolna utrzymać w ryzach tak niespokojne ziemie, a w dodatku szczerze nienawidząca Osmanów, znakomicie nada się do poniesienia sztandaru krzyżowców. By rozwiązać wszelkie wątpliwości (zarówno swoje jak i sojuszników), posyła Janosa Lechoczkyego - kapitana elitarnej jednostki Czarnego Legionu - z misją przyjrzenia się poczynaniom i sylwetce tajemniczego wodza.
O kunszcie pochodzącego z Gdańska autora świadczy umiejętność kreowania napięcia i emocji pomimo faktu, że kolejność rozwoju najistotniejszych wypadków znamy z lekcji historii. Siłą rzeczy nie możemy więc liczyć na jakiekolwiek zwroty akcji. Pojawia się tu jednak syndrom znany z wielokrotnie oglądanego, ulubionego filmu - wiemy, co prawda, jakie wydarzenia będą miały miejsce za chwilę, ale i tak oczekujemy na nie ze szczerą niecierpliwością.
Najmocniejszą stroną publikacji jest jednak kreacja bohaterów. Protagonista – Janos Lechoczky – to młody, dwudziestokilkuletni (Domagalski nie jest tu precyzyjny – raz sugeruje, że ma on 23 lata, a kilka zdań niżej podaje liczbę 24) wojownik. W swoim życiu stara się on kierować kodeksem rycerskim . Jak łatwo się domyśleć, przez swoją naiwność niejednokrotnie wplątuje się w poważne tarapaty i daje wykorzystać innym. Wydarzenia, jakich doświadczy na Wołoszczyźnie, wywołają w nim poważne zmiany – autor w jasny sposób przekazuje nam, że wojna istotnie oddziela mężczyzn od chłopców…
Na osobną uwagę zasługuje z całą pewnością legendarny Vlad Dracula. W wizji Domagalskiego jest on żywym dowodem na niejednoznaczność ludzkich poczynań – bezcelowa (z pozoru) brutalność i przemoc mogą stanowić jedyną drogę wiodącą ku utrzymaniu pokoju i zapewnieniu bezpieczeństwa własnym obywatelom.
Pisarz posługuje się niezwykle bezpardonowym językiem – podczas stanowiących ogromną cześć powieści potyczek i batalii, natykamy się na dosadne opisy rannych i zabitych. Często przyjdzie nam zasyczeć z bólu razem z torturowanymi jeńcami i zazgrzytać zębami nad losem gwałconych kobiet. Tego typu podejście można jednak uzasadnić przedstawianą tematyką i konwencją. Argument ten nie dotyczy jednak równie dokładnych scen łóżkowych – nieraz przyjdzie nam poznać tajemnice alkowy, o których wolelibyśmy raczej nie wiedzieć (dotyczy to szczególnie schadzek Mehmeda II i jego kochanka Radu Pięknego)…
Największą wadą Vlada Draculi jest jednak pewna niekonsekwencja autora. Przez większość czasu daje nam on do zrozumienia, że mamy do czynienia z powieścią historyczną, ale zdarza mu się zaserwować nam sceny żywcem wyjęte z amerykańskich filmów. Dla przykładu: jeden z bohaterów samotnie i ze związanymi rękoma pokonuje blisko dziesięciu oponentów (z czego około czterech w przeciągu kilku sekund). Ten niezrozumiały i niczym nieusprawiedliwiony zabieg ma niezwykle negatywny wpływ na odbiór całości i posyła do piachu wrażenie uczestniczenia w historycznych wydarzeniach.
Najnowsza książka Domagalskiego powinna trafić w nasze gusta, o ile tylko jesteśmy miłośnikami historii i chcemy poszerzyć naszą wiedzę o wołoskim księciu. Jeśli nie straszne nam naturalistyczne opisy rannych oraz potrafimy przymknąć oko na (nieliczne na szczęście) hollywoodzkie sceny, powinniśmy zdecydować się na spędzenie kilku godzin nad niniejszą lekturą. Jedno jest pewne – po zapoznaniu się z nią na długo zapamiętamy, jakim czynem Dracula zasłużył sobie na przydomek Palownik.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!