Trudno być Bogiem - Arkadij i Borys Strugaccy - Recenzja

Duet autorów książki poznałem, jak zapewne wielu innych graczy, przy okazji premiery gry „S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla”, która nawiązywała trochę do dzieła braci pt. „Piknik na skraju drogi”, które to dzieło było bodaj dołączone do edycji kolekcjonerskiej.

Mniej więcej rok później czytałem w pewnym czasopiśmie recenzję gry „Hard to be a God”, która to była już całkowicie oparta na innym dziele Strugackich: książce o tym samym tytule, znanej w Polsce jako „Trudno być Bogiem”. Przy tejże recenzji zamieszczono ramkę nt. książki. Przeczytanie krótkiej recenzji zachęciło mnie do nabycia tegoż tytułu. I tak, po paru miesiącach dzieło trafiło w moje ręce.

Książka od początku jest ciekawa, choć niezbyt można się zorientować, o co w tym wszystkim chodzi. Dopiero po parędziesięciu stronach (to i tak dużo – książka jest dość krótka) rozumiemy, mniej więcej, meandry fabuły.

 

Jak wiemy, wszechświat jest ogromny. W wizji przedstawionej przez braci w „Trudno być Bogiem” istnieje więcej niż jedna zamieszkiwana przez ludzi planeta. Każda z nich jest na innym poziomie rozwoju, dlatego na tej najnowocześniejszej - Ziemi - postanowiono kontrolować rozwój innych społeczeństw. Kontrola ta polega jednak w większości na biernej obserwacji – niezależnie od tego, jak świat, który odwiedzają szpiedzy jest okrutny, brutalny i niesprawiedliwy, nie mają prawa mieszać się w jego sprawy. Każde społeczeństwo musi rozwinąć się samo, tak jak to miało miejsce na Ziemi. Szpiedzy są oczywiście odpowiednio wyposażeni, także właściwie nic nie jest w stanie im zagrozić. Dysponują najnowszymi zdobyczami techniki – oczywiście tylko w zakresie broni i wyposażenia dostępnego również w danym okresie, który panuje na planecie. To wszystko sprawia, że w tym zacofanym świecie są istnymi Bogami.

Jednym z takich szpiegów jest Anton, posługujący się w królestwie Arkanaru tytułem Don Rumata. Jako, że panuje tam średniowiecze, jest on świetnie wyszkolonym w walce dwoma mieczami szermierzem, dysponującym prawie niezniszczalną kolczugą. W ostateczności jest wspomagany również przez helikopter. Dzięki rozwiniętej medycynie dysponuje wszelkimi środkami przeciwbólowymi, dzięki czemu w zacofanym w stosunku do niego świecie jest prawie że nieśmiertelny. Jego misja, prosta w założeniach, jest trudna do wykonania – ma ocalić tylu uczonych, ilu tylko zdoła, przy pomocy wszelkich dostępnych mu środków. Zastanawiacie się pewnie, po co ma to robić? Ano dlatego, że praktycznie rządzący już państwem Don Reba kazał złapać i stracić wszystkich wykształconych.

Don Rumata to zwykły człowiek, ma przyjaciół, jest zakochany. To wszystko nadaje opowieści jeszcze bardziej osobisty wymiar. Nie jest to bowiem historia globalna, jak chociażby „Władca Pierścieni” - przedstawia dzieje jednego człowieka, tak obcego i innego w tym świecie, mimo iż odczuwającego te same uczucia. W całym zezwierzęconym średniowieczu czuje się on trochę nieswojo, przez co nadzwyczaj ceni sobie ludzi dobrych, troszczy się o nich i martwi.

Z początku, gdy czytałem książkę i jeszcze nie do końca rozumiałem, o co w niej chodzi, zastanawiałem się, jak Strugaccy chcą udowodnić tezę zawartą w tytule. Jednak już po niedługim czasie zaczynamy rozumieć – w historii jednego z „Bogów” zawarte jest multum rozmyślań na temat boskiej władzy. Czy można ingerować w społeczeństwo? Jeśli tak, to jak, żeby zmiany nie przyniosły negatywnych skutków? A może spróbować od nowa? Czy jednak dać im wolną wolę, poświęcić te miliony, które zginą w tym zacofanym świecie? Te wszystkie pytania to tylko namiastka problemów, z jakimi spierają się bogowie. Strugaccy naprawdę dobitnie pokazują nam, że naprawdę trudno być prawdziwym bogiem. Dodatkowo wiele z tych problemów możemy odnieść do dzisiejszego świata, mimo iż książka została napisana w 1964 roku. W naszym świecie często próbujemy narzucić swoje ideologie innym, uważając, że mamy monopol na właściwe przekonania i zapominając, że nasze społeczeństwo było kiedyś identyczne, a może nawet gorsze.

Podsumowując książkę, można podzielić ją na dwa oddzielne dzieła. Jedno stanowiłaby historia Antona, drugie rozważania na temat bycia Bogiem. Bracia jednak bardzo dobrze spletli to razem, dzięki czemu wszystko uderza w nas ze zdwojoną siłą. Szkoda tylko, że pierwsza połowa książki nie jest tak wciągająca jak druga, przez co trochę traci w mojej ocenie. Utwór Arkadija i Borysa Strugackich naprawdę daje do myślenia, i to nie tylko na temat bycia bogiem. Zakończenie dziejów Don Rumaty jest bardzo krótkie i treściwe – zostało napisane tak, że sami musimy sobie dopowiedzieć, jak to wszystko wyglądało. I na samą myśl ogarnia nas odrętwienie.


JayL


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.