Pies i klecha. Żertwa i inne historie - Łukasz Orbitowski - recenzja

Zapewne tylko nieliczni z tych, którzy czytają te słowa, pamiętają PRL z własnego doświadczenia. Dla większości z nas to tylko bliżej nieokreślony, komiczno-tragiczny fragment historii Polski, utożsamiany z kolejkami za mięsem, filmami Barei i wielkim sporem pomiędzy komunistami, a klerem. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak było naprawdę to… nie sięgajcie po tę książkę.

Cykl Pies i klecha należy bowiem do gatunku kryminału metafizycznego. Jarosław Urbaniuk i Łukasz Orbitowski traktują realia historyczne z dużym przymrużeniem oka, nie stroniąc od wprowadzania wątków fantastycznych. Wydana przez Powergraph Żertwa i inne historie stanowi zbiór opowiadań, które w przeszłości ukazały się na łamach magazynu Science Fiction Fantasy&Horror.

Główną rolę w książce odgrywa niecodzienny duet. Andrzej Gil jest księdzem, w  dodatku przedstawicielem inteligencji – posiada bowiem tytuł doktora (w tamtych czasach o wiele trudniejszy do zdobycia niż dziś). Od przeciętnego popijacza wina mszalnego różnią go także zainteresowania. Skupiają się one na starożytnych kultach, sektach i sposobach ich zwalczania. Jego kompan, Zbigniew Enka, piastuje z kolei „zaszczytne” stanowisko porucznika Milicji Obywatelskiej. Podobnie jak Gil, także i on poważnie odstaje od stereotypu idealnego pracownika swojej branży. Zamiast marnotrawić czas na posterunku, pałować różnoraki element lub podlizywać się przełożonym, woli trzymać się z dala od polityki i faktycznie dbać o los społeczeństwa. Po godzinach natomiast stanowi chodzące zagrożenie dla zaopatrzenia okolicznych sklepów monopolowych i cnoty urodziwych niewiast.

W każdym z pięciu zawartych w publikacji opowiadań, wspomniana para musi zmierzyć z zagadką kryminalną, niosącą za sobą wątek paranormalny. Przykładowo w opowiadaniu Żertwa jest to tajemnicze morderstwo księdza w z pozoru idyllicznej, wzorowej wiosce, a w Ogniu i blasku podejrzane zjawiska na terenach zajmowanych przez radziecką armię.

Choć połączenie realiów schyłkowego PRL-u z metafizyką i magią wydaje się być niezwykle intrygującą mieszanką, to Urbaniuk i Orbitowski nie potrafili zrobić z niej właściwego użytku. Fabuła poszczególnych opowiadań toczy się w przewidywalnym, a przez to usypiającym kierunku. Ciężko wywołać w sobie emocje – element nieodzowny w przypadku kryminałów – skoro w zasadzie od początku wszystko jest jasne. Pewien pozytywny wyjątek stanowi opowiadanie Głodomór, w którym jeden z obecnych w religii voodoo duchów loa, wziął sobie za cel krakowski akademik.

Nieco lepiej od nudnawej fabuły prezentują się postaci bohaterów, zwłaszcza Gila i Enki. Obu panom nadano nieco charakteru i głębi. Nie są jednolici – obok porywów bohaterstwa, o które sami by się nie podejrzewali, mają także swoje słabości. Zazwyczaj takie, które wiążą się z osuszaniem kolejnych butli wysokoprocentowych trunków.

Pies i klecha: Żertwa i inne historie to niestety bardzo przeciętna książka. Urbaniuk i Orbitowski wyszli od arcyciekawego założenia połączenia realiów PRL i magii, ale w większości nie potrafili go należycie wykorzystać. Jeśli jednak cierpicie na nadmiar gotówki, a perspektywa zapoznania się z czasami „towarzyszy” jest dla was ważniejsza niż zaskakujące zwroty akcji, to możecie dać jej szansę. Na własne ryzyko.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.