Rowerzysta - Adam Zalewski - Recenzja

Czy rower może być tematem książki? Możliwe, ale jeśli dodamy, że ma to być thriller, to cała sprawa przestaje być prawdopodobna. Inna rzecz, jeśli książka traktować będzie o człowieku poruszającym się na takim pojeździe. A jeszcze inna, jeśli dodamy, że człowiek ten jest posiadaczem ostrego jak brzytwa noża... Adam Zalewski podjął ten temat w swojej kolejnej powieści pt. "Rowerzysta".

Eltonville to małe, nic nie znaczące miasteczko położone w stanie Alabama. Na pierwszy rzut oka - miejsce jakich wiele. Ludzie, którzy tu żyją, zajęci są pracą, swoimi własnymi sprawami i plotkowaniem. Farmerzy debatują o zbiorach, miejscowy szeryf w upalne dni pije zimne piwo, a barmanka, Clarice, kocha się w przystojnym Billu Noonanie, który, niestety, jest już zajęty. Słowem - nic ciekawego.

Ta rzeczywistość jest jednak ułudą. Ma drugie, ciemniejsze dno. Skorumpowana policja, układy, samosądy, gwałty i morderstwa: to tylko niektóre z przykładów tego, co ma tutaj miejsce. W takim właśnie mieście wychowuje się mały Jerry Noonan.

 

"Rowerzysta" prezentuje się bardzo dobrze. Już od początku fascynuje nas twarda, pozbawiona skrupułów rzeczywistość, opisana prostym, harmonijnym językiem. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że powieść od razu mnie wciągnęła. O, nie! To byłoby zbyt łatwe. Powieść z początku fascynuje swoją budową, mrokiem i dającym się wyczuć pomrukiem nadciągającej burzy. Mami językiem tak prostym i interesującym, jakby pisarz tworzył swoje dzieło bez żadnych emocji. Zimno i luzacko. Właściwie mógłbym "Rowerzystę" porównać do doświadczonej w sztuce uwodzenia kobiety; mami, zachęca i stopniowo wciąga coraz bardziej, aż wreszcie człowiek orientuje się, że nie tylko popadł w niewolę, ale i całkowicie mu to nie przeszkadza.

Zalewski przechodzi samego siebie, tworząc z niczym nie porównywalny klimat. Udoskonala własny styl, ukazując swą niepowtarzalność.

Sama powieść została podzielona na dwie części. Obie dotyczą tej samej postaci - Jerry’ego Noonana. Co ciekawe, w każdej w nich odnajdujemy zupełnie inne oblicze bohatera. W tej pierwszej jest to wesoły, niewinny chłopiec postawiony w obliczu nieuchronnych zmian, które mają nadejść. W drugiej - dorosły mężczyzna patrzący na świat zimnymi oczami drapieżnika... Zalewski po raz kolejny prezentuje swój największy talent - zdolność wniknięcia w psychikę postaci i opisania jej tak, aby ta ożyła naprawdę. Szczególnie, jeśli chodzi tu o psychikę mordercy.

Gdy, przechodząc z kartki do kartki, podążamy krętymi ścieżkami wyobraźni, możemy zauważyć jeszcze jedną zaletę "Rowerzysty" - stopniowanie akcji. Powieść zaczyna się dość niewinnie - ot, skorumpowany szeryf pije piwo w upalny dzień. Potem jednak, z każdą następną stroną, poznajemy nowych bohaterów i nowe wątki, wszystkie równie interesujące, co poprzednie. Wskazuje to na doświadczenie autora; Adam Zalewski zdecydowanie wie jak pisać, by zadowolić swojego czytelnika. Akcja przyspiesza miarowo, osiąga pełną prędkość. I wtedy autor serwuje chwilę na zaczerpnięcie oddechu, podczas której czytelnik usilnie stara się nie zaglądać, co się stanie za parę stron książki i spokojnie doczytać do tego miejsca. A potem następuje następny skok akcji...

Historia nie należy do szczególnie wymyślnych. Właściwie, jeśli by nad tym pomyśleć, coś podobnego mogłoby się zdarzyć wiele razy. I to jest kolejny plus tej książki. Autor ukazuje prawdziwy świat z nowej, ciekawej perspektywy. Nic nie jest przekoloryzowane. Nic też nie wypada blado. Rzetelność i autentyzm - to dewiza Adama Zalewskiego. Dzięki temu fabuła wciąga jeszcze bardziej, gdyż świat przedstawiony nie jest dla nas obcy.

 

Jednak nie ma na świecie rzeczy idealnej, a ta powieść nie jest wyjątkiem. Czytając, odniosłem wrażenie, że przedostatnie parę stron napisane zostało już pod pewnym przymusem, bez "wiatru w żaglach". Być może na to wrażenie złożył się fakt, że w końcówce brakuje już napięcia, że właściwie wszystko zostało wyjaśnione, a powieść trwa dalej. Jednak okazuje się to – tak myślę - kolejnym "podstępem" autora, gdyż na samym końcu serce znów zaczyna bić nam żywiej w piersi, by spowolnić na ostatnich dwóch kartkach.

Powieść zadziwiła mnie też w innym aspekcie. Po jej ukończeniu nie czułem tego, co powinienem czuć po lekturze takiej książki. Zwykle, po przeczytaniu dobrej historii, czuje się pewien niedosyt. Bo chciałoby się więcej i wiadomo, że jeszcze kiedyś się do tego powróci. Z kolei po lekturze złej odczuwa się ulgę. A tutaj – chyba po raz pierwszy - poczułem spełnienie. Nic więcej napisać nie było można, a odejmowanie czegokolwiek też nie miałoby sensu. "Rowerzysta" to książka całkowicie kompletna. Pełna. Ukończona w stu procentach. Czy do niej też kiedyś powrócę? Na pewno, ale gdy odkładałem ją na półkę uśmiechałem się wiedząc, że przeczytałem właśnie coś dobrego.

W moim "rankingu półek" Rowerzysta ląduję na tej, na której złotymi literami napisano "Godne polecenia".


Cedrik


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.