Oko Jelenia. Pan Wilków - Andrzej Pilipiuk - Recenzja

Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy upadła ma niewiadomego pochodzenia teza mówiąca, że „Pan Wilków” jest ostatnim tomem sagi „Oko Jelenia”. Nie przerodziło się ono jednak w radość...

A to dlatego, że dzieła Andrzeja Pilipiuka zaczynam mieć dość. Przyczyna jest jedna, jakże prosta – przez większość czasu w tomach tych prawie nic się nie dzieje. Często trzeba brnąć nawet 300 stron (co stanowi ok. ¾ objętości), aby być świadkiem jakiegoś choć trochę ciekawszego wydarzenia. Muszę przyznać, że autor ma fascynujący talent do pisania o niczym. Zresztą ostatnio nawet jak coś zaczyna się dziać, serce nie przyspiesza ani o uderzenie. Styl Pilipiuka jest interesujący, choć brakuje trochę u niego naszej słowiańskiej ostrości, dosadności. W „Panie Wilków” co prawda pisarz jakby stara się trochę takich smaczków dodać, jednak wychodzi mu to dość żałośnie.

Fabuła prezentuje się następująco: Marek wraz z Helą przybywają w towarzystwie Borysa i Sadki do Gdańska. Tam przygotowują Łasicy ciężką wodę, w której zwierzę się zregeneruje po ostatnio doznanych trudach. Bohaterowie zostają w mieście z zadaniem pilnowania swej przełożonej. W tym czasie Staszek powinien przeżywać piekło, jednak opisy autora są tak mało sugestywne, że w sumie wydaje się jakby bohater spędzał zimę u nielubianej babci, podczas gdy znajduje się w niewoli.

 

Marek i Hela wypełniają swoje, jakże absorbujące, zadanie, właściwie przez cały tom czwarty. Jako że Łasica się odpowiednio zabezpieczyła – woda stworzyła wokół niej niezniszczalną barierę – nie robią prawie nic prócz chodzenia po mieście i zamartwiania się. Najwięcej robią ostatnio wspomniani już Sadko i Borys, jednak nie mogę opowiedzieć o ich działaniach, gdyż zdradziłbym za dużo fabuły. Mimo profesji nie są to zbyt wyraziści bohaterowie, dlatego też śledzenie ich dość ciekawych przygód również absorbujące nie jest. Ci z kolei, których da się polubić, czyli trio z przyszłości, po prostu się nudzą, a czytelnik wraz z nimi. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia czemu „Pan Wilków” trzyma się wciąż na liście bestsellerów i to w całkiem dobrym miejscu. Może jeśli ktoś jest „niedzielnym” czytelnikiem pozycje te mu się podobają, jednak jeśli ma się za sobą takie dzieła jak np. „Saga o Wiedźminie”, „Oko Jelenia”, a w szczególności tom czwarty, nie są w stanie zafascynować. Oczywiście da się to czytać, nawet bez przymuszania, jednakże na jakąkolwiek przyjemność (prócz samego faktu obcowania z książką oczywiście) proszę nie liczyć.

Na szczęście cykl jest ładnie wydawany, może więc przynajmniej ozdobić półkę. Niestety nawet, jeśli kupujemy go w takim celu, należy pozycję przeczytać, na wypadek pytań o nią. Biorąc to pod uwagę, książka ponownie traci. W każdym razie, za stylizowaną, choć w tym przypadku o dziwnej kolorystyce, okładkę „Panu Wilków” należy się plus.

A tychże, jeśli się dokładniej przyjrzeć jest trochę więcej, choć niestety przyćmiewają je minusy. Wspomniałem już, acz krótko, że styl Pilipiuka może się podobać. Teraz tezę tę rozwinę. Autor nie rzuca przesadnie mięsem, dialogi są całkiem ciekawe (w przeciwnym przypadku książki w zasadzie nie dałoby się czytać), mimo, iż pisze o niczym, czytanie nie jest dłużącą się w nieskończoność mordęgą. Jest nudna, ale gdy nie ma co czytać, przychodzi nam na ratunek. Choć wykonanie kuleje, należy też docenić sam pomysł. Zniszczenie Ziemi, wysłanie ludzi na samobójczą misję do kompletnie nieznanych im czasów, spotkanie ludzi, których ujrzenia bohaterowie najmniej by się spodziewali. Wszystko dość ładnie się rozwija, szkoda tylko, że tak wolno. Gdybym nie był pesymistą, powiedziałbym, że w tej sadze wciąż tkwi potencjał. Pytanie tylko, co z tym pan Pilipiuk zrobi.

Lepiej jednak nie ograniczać się do tej jednej recenzji, w końcu coś poza ładną okładką musi decydować o tak wysokiej popularności tej pozycji. Sam zresztą spotkałem jedną osobę sagę tę lubiącą, niestety nie dane mi było z nią porozmawiać o przyczynach takiego stanu rzeczy. Dla mnie ten dziwny fenomen jest kompletnie niezrozumiały. Mimo to chciałbym dać tej sadze kolejną szansę – „Pan Wilków” to książka nowa, wydana w tym roku. Nim pojawi się następny tom, zdążę trochę od niej odpocząć i być może tak mała intensywność akcji nie będzie aż tak rzucała mi się w oczy. Jak już dwukrotnie wspomniałem, Andrzej Pilipiuk pisze dobrze, jego styl jest przyjemny, ale proszę pana, może tak by umieścić w tych książkach trochę akcji? A teraz, z umiarkowaną ciekawością, oddaję się czekaniu na kolejny tom sagi.


JayL


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.