Heros powinien być jeden, ks.1 - Henry Lion Oldi - Recenzja

Chyba nigdy nikomu ze współczesnych nie przyszło do głowy myślenie o mitycznych greckich bogach jako o istotach prawdziwych, historycznych, istniejących wówczas a być może i do dzisiaj. Wiedza, jaką mamy na ten temat, to tylko i wyłącznie mity, częstokroć niedopowiedziane, zawsze nierealne, a jednocześnie niesamowicie ciekawe, właśnie przez swoje możliwości, przez brak ograniczeń w fantazyjnych rozwiązaniach dla ludzi, którzy je tworzyli. Czy wydaje się dziwne, że z kropli krwi i morskiej wody może się zrodzić nowa, i do tego boska, istota? Nie! Wszak to właśnie jest siła mitów – wszystko jest dozwolone, nic nie jest niemożliwe.

Na tej bazie swoją powieść stworzyli Dmitrij Jewgieniewicz Gromow i Oleg Siemionowicz Ładyżenski piszący razem pod pseudonimem Henry Lion Oldi. Ich historia, opowiedziana w „Heros powinien być jeden, księga I” stworzona jest właśnie za pomocą znanych mitów, wpleciona w wątki mitologii. W powieści opisany jest czas pokoju na Olimpie, po słynnej Tytanomachii. Zeus i Olimpijczycy rządzą niepodzielnie po strąceniu tytanów do najniższej części krainy podziemia – Tartaru - i na wieki odsuwając od władzy. Autorzy nazywają pokonanych i ich popleczników Upadłymi, potępionymi duszami, których kult zaczyna rozszerzać się wśród żyjących, zagrażając zarówno śmiertelnikom, jak i panującym Olimpijczykom. Szansę na pozbycie się zagrożenia ze strony Upadłych, niektórzy bogowie upatrują w młodym herosie, Alkidesie – synu Zeusa - i jego bracie bliźniaku Ifiklesie poczętym z człowieka, Amfitriona z Teb.

Duet pisarzy nie wprowadził do mitologii dużych zmian, a jeśli już, to na tyle mało znaczące, że właściwie można by je uznać za kosmetykę, przynajmniej dla przeciętnego czytelnika, który wiedzę przedstawioną w powieści może porównać co najwyżej z tym, co znajdzie w internecie. Można by więc powiedzieć: „Gdzież więc ta fantastyka, mitologię to można sobie u Parandowskiego poczytać”. Ale H.L. Oldi poszli dalej. Umiejętnie poskładali różne mity, z pofragmentowanych historii tworząc spójną, logiczną opowieść. Co więcej, nie czyta się tego, jak mitologię, z samych tylko opisów narracyjnych: przekaz autorzy wkładają zarówno w usta narratora, jak i w znacznej części samych bohaterów, Alkidesa, Ifiklesa, ich ojca Amfitriona, a nawet samych bogów. Dzięki temu historia nabiera kolorytu i dynamiki, nie można narzekać na braki w akcji, czy wolne tempo.

 

Co ciekawe, książka została podzielona według schematu antycznej greckiej tragedii. Epejsodiony przedstawiają czytelnikowi losy Amfitriona i bliźniaków, krótko mówiąc opowiadają o świecie żywych, śmiertelników, i o tam dziejących się wydarzeniach. Stasimony, czyli wg starożytnych zasad teatru greckiego pieśni chóru oddzielające kolejne epejsodiony, przenoszą nas najczęściej do dziedziny nadprzyrodzonej, w świat bogów, gdzie możemy śledzić ich prywatne rozmowy, relacje i plany. Dodatkowo oczywiście występuje parodos i eksodos, odpowiedniki dzisiejszego prologu i epilogu. Taka stylizacja jest nie tylko ciekawa, ale też doskonale wprowadza w klimat antycznej historii i uwiarygadnia całość powieści.

Interesujące podejście zaproponowali autorzy względem bogów i innych mitycznych stworzeń. Ci opisani tutaj, zachowują się... bardziej ludzko, niż bosko. Nie obce im są współczucie czy przywiązanie, nawet do istot śmiertelnych. Przejawiają też wyrachowanie, bywają cyniczni. Ingerują w ludzkie życie, czasem by pomagać, innym razem działając w odwrotnym celu. Różne relacje panują też w ich rodzinie. Ares czuje się niedoceniany, Hermes co rusz odwiedza „stryjka Hadesa” z wieściami, naigrawając się przy okazji z „idiotki Afrodyty” czy głupawego Apollina, a Dionizos... cóż, można się spodziewać, co robi i o czym uwielbia rozmawiać. To wszystko powoduje, że panteon boskich Olimpijczyków staje się dla czytelnika bliższy niż kiedykolwiek i bardziej zrozumiały: w trakcie lektury można bez problemu usystematyzować wiedzę chociażby na temat koligacji rodzinnych greckich bóstw.

„Heros powinien być jeden, księga I” jest powieścią jak najbardziej wielowątkową. Śledzimy postępowania bogów, zmagania Amfitriona o wychowanie synów, zmagania synów z ich własnym „drugim ja” w osobie brata, gdzie jeden jest niepohamowaną siłą, drugi zaś sterującym nią rozsądkiem, relacje rodzinne, poświęcenie i ofiarność bohaterów, budowanie nierozłącznej braterskiej więzi, a nawet działania wojenne, spowodowane ingerencją nieprzychylnych bogów – wszystko to serwuje nam w doskonałych proporcjach jedna książka. Jednocześnie, jakby wtrącając to mimochodem, autorzy pokusili się o delikatne skonfrontowanie ówczesnego politeizmu z wizją monoteizmu; jakoby cały panteon greckich bogów był tylko „zepsutą tkanką” odrzuconą przez Jedynego na skraj jego włości. Jest to niezmiernie ciekawy pogląd, wprowadzający odrobinę „fantazji w fantazji”, zestawiający politeizm i monoteizm współgrające w jednym świecie. Wątek ten na razie nie jest mocno rozbudowany, ale być może autorzy rozwiną go w drugim tomie powieści.

H. L. Oldi wspólnie wydali w sumie ponad 170 pozycji książkowych. W „Herosie” widać wspaniały konsensus, jaki przez ten czas między sobą wypracowali. Powieść jest doskonale wyważona, dopracowana, dopięta na ostatni guzik, a jednocześnie opowiedziana lekko, jakby „z marszu”. Czyta się ją wspaniale, szybko i łatwo, z chęcią zagłębiając się w świat, gdzie zaciera się granica między boskością a człowieczeństwem, gdzie człowiek może dorównać bogu, a bóg brata się z człowiekiem. Zarówno fanom fantastyki, jak i każdemu, kto mile wspomina omawianą w szkole mitologię – gorąco polecam!


Shane


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.