Korona w mroku - Sarah J. Maas - Nowe zlecenie (fragment)

Celaena Sardothien szła korytarzami szklanego zamku w Rifthold. Ciężki worek, który ściskała w dłoni, kołysał się z każdym krokiem i obijał się o jej kolana. Choć miała na sobie czarny płaszcz z kapturem, który zasłaniał znaczną część jej twarzy, strażnicy przed komnatą narad króla Adarlanu nie zatrzymali jej. Wiedzieli doskonale, kim była i jakie usługi świadczyła królowi. Jako Królewska Obrończyni stała wyżej od nich w hierarchii. W rzeczywistości niewiele osób w zamku cieszyło się wyższą pozycją,a bali się jej prawie wszyscy.

Podeszła do otwartych, szklanych drzwi. Płaszcz ciągnął się za nią po podłodze. Skinęła strażnikom, którzy stanęli na baczność, a potem wkroczyła do komnaty narad. Miała na sobie czarne buty, ale niemalże bezszelestnie kroczyła po podłodze z czerwonego marmuru.

Na szklanym tronie w samym środku sali zasiadał król Adarlanu, który wpatrywał się mrocznym wzrokiem w kołyszący się worek. Tak jak trzy razy do tej pory, Celaena przyklękła na jedno kolano i pochyliła głowę.

 

Dorian Havilliard stał obok tronu ojca. Zabójczyni czuła nasobie spojrzenie jego szafirowych oczu. U stóp podwyższenia czuwał Chaol Westfall, kapitan Gwardii, który jak zwykle chronił własną piersią królewską rodzinę. Zerknęła na niego spod kaptura. Obojętny wyraz twarzy Chaola sugerował,że równie dobrze mogła być kimś obcym, ale spodziewała się tego. Był to element gry, w której przez ostatnie kilka miesięcy osiągnęli mistrzostwo. Chaol może i był jej przyjacielem oraz człowiekiem, któremu nauczyła się ufać, ale wciąż pozostawał kapitanem Gwardii i ponosił odpowiedzialność za życie członków rodziny królewskiej obecnych w tej komnacie.

– Powstań – polecił jej król.

Celaena wstała i ściągnęła kaptur. Zadarła wysoko podbródek.Władca skinął na nią, a obsydianowy pierścień na jego palcu błysnął w blasku popołudniowego słońca.

– Załatwione?

Zabójczyni wsunęła dłoń przyodzianą w rękawiczkę do worka i rzuciła pod nogi króla odrąbaną głowę. Nikt nie odezwał się ani słowem na widok gnijącej czaszki, która z głuchym stukotem potoczyła się po czerwonym marmurze. Zatrzymała się u stóp podwyższenia. Zamglone, puste oczy wpatrywały się w ozdobny żyrandol na suficie.

 

Dorian wyprostował się i odwrócił wzrok. Chaol wpatrywał sięw Celaenę.

– Stawiał opór – wyjaśniła dziewczyna.

Król pochylił się i przyjrzał uważnie okaleczonej twarzy oraz poszarpanym cięciom na szyi.

– Trudno go rozpoznać.

Celaena uśmiechnęła się krzywo, choć poczuła ucisk w gardle.

– Obawiam się, że odrąbane głowy raczej kiepsko znoszą podróż – powiedziała i wyciągnęła z worka odciętą dłoń. – Tu jest jego sygnet.

Próbowała nie patrzeć na gnijące mięso, którego smród narastałz dnia na dzień. Podała dłoń Chaolowi, którego brązowe oczy wyrażały obojętność. Ten przekazał ją królowi, który skrzywił się, ale ściągnął sygnet ze sztywnego palca. Rzucił dłoń na podłogę i zaczął oglądać pierścień.

Dorian, stojący obok ojca, poruszył się niespokojnie. Gdy Celaena uczestniczyła w turnieju o tytuł Królewskiego Obrońcy, nie przeszkadzała mu jej przeszłość. Czego więc się spodziewał po jej zwycięstwie? Z drugiej strony nawidok odciętych części ciała prawie każdemu robiło się niedobrze, nawet po dziesięciu latach rządów Adarlanu. Dorian nigdy nie uczestniczył w bitwie i nie widział skutych łańcuchami szeregów jeńców, którzy powłócząc nogami, zmierzali ku katowskim pieńkom. Może dziewczyna powinna być pod wrażeniem, że jeszcze nie zwymiotował.

– A co z jego żoną? – zapytał król, obracając sygnet w palcach.

– Na dnie morza, związana z resztkami ciała męża – odparła Celaena ze złośliwym uśmiechem i wyciągnęła z worka smukłą, jasną dłoń. Na jednym z palców znajdował się złoty pierścionek,na którym wygrawerowano datę ślubu. Podała zdobycz królowi, lecz ten pokręcił głową. Wkładając dłoń z powrotem do worka, Celaena nieodważyła się zerknąć ani na Doriana, ani na Chaola.

– Dobrze więc – mruknął król. Zabójczyni stała nieruchomo, a władca spoglądał to na nią, to na worek, to na głowę. Minęła bardzo długa chwila, zanim znów się odezwał: – Pojawiły się doniesienia o rosnącej w siłę grupie buntowników tutaj, w Rihold. Ci ludzie są gotowi zrobić wszystko, aby pozbawić mnie tronu, próbują też pokrzyżować moje plany. Twoim kolejnym zadaniem będzie wyeliminowanie ich wszystkich, zanim staną się prawdziwym zagrożeniem dla mego imperium.

Celaena zacisnęła dłoń na worku z taką siłą, że zabolały ją palce. Chaol i Dorian zaskoczeni wpatrywali się w króla, jakby wcześniej o tym niesłyszeli.

Plotki o buntownikach dotarły do zabójczyni jeszcze przed jej zesłaniem do Endovier. Ba, w kopalniach soli nawet spotkała tych, którzy ośmielili się chwycić za broń. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że ruch oporu rósł w siłę w samej stolicy! Miała ich teraz wyeliminować jednego po drugim? A co do planów króla… O jakie plany chodzi? Co buntownicy mogli wiedzieć o zamysłach władcy? Dziewczyna odepchnęła te pytania jak najdalej od siebie, takby nikt nie spostrzegł wahania na jej twarzy.

Król bębnił palcami po poręczy tronu. W drugiej ręce obracałsygnet lorda Niralla.

– Dysponuję listą ludzi, których podejrzewam o zdradę.

Będę ci jednak podawał po jednym nazwisku. W zamku roi sięod szpiegów.

Chaol zesztywniał, słysząc te słowa, ale władca machnął dłonią. Kapitan podszedł do zabójczyni i z obojętną twarzą podałjej kartkę papieru. Dziewczynie udało się stłumić pokusę, by zerknąć na Chaola, choć jego dłoń w rękawiczce musnęła jej palce. Nie okazując żadnych emocji, zerknęła na kartkę. Znajdowało się na niej jedno nazwisko: Archer Finn.

Z największym trudem ukryła szok, jaki wywołało w niej to nazwisko. Znała Archera. Poznali się, gdy miała trzynaście lat, a on przybył doTwierdzy Zabójców na naukę. Był kilka lat 17 starszy od niej, ale już cieszył się reputacją wziętego kawalera do towarzystwa. Chciał się nauczyć sztuki obrony przed swymi dość zazdrosnymi klientkami oraz ich mężami. Nie miał nic przeciwko temu, że Celaena zapałała do niego idiotyczną, nastoletnią miłością. W rzeczy samej pozwalał jej na flirtowanie, co zazwyczaj kończyło się kompletną porażką i mnóstwem chichotów. Niewidziała go od paru lat – ostatni raz spotkali się przed jej zesłaniem do Endovier– ale powątpiewała, by był zdolny do współpracy z ruchem oporu. Miała go zaprzystojnego, dobrodusznego, uprzejmego mężczyznę, a nie zdrajcę niebezpiecznego na tyle, aby król domagał się jego śmierci.

Co za bzdura. Tylko skończony idiota mógł przekazać władcy taką informację.

– Tylko jego czy może również całą jego klientelę? – wypaliłaCelaena.

Na twarzy króla powoli rozkwitł uśmiech.

– Znasz Archera? Nie dziwię się.

Drwił, a więc rzucał jej wyzwanie. Dziewczyna spojrzała przed siebie i narzuciła sobie wewnętrzny spokój.

– Kiedyś go znałam. To nadzwyczaj dobrze strzeżony człowiek. Będę potrzebować czasu, by przeniknąć przez jego ochronę – powiedziała.

Dobrze przemyślała to zdanie, gdyż tak naprawdę chodziło jejo coś innego. Chciała się dowiedzieć, jakim sposobem. Archer uwikłał się w takie kłopoty i czy król mówi prawdę. A jeśli Finn w istocie był zdrajcą i buntownikiem… Cóż, tym zajmie się później.

– A więc masz miesiąc – oznajmił król. – Jeśli po upływie tegoczasu Archer Finn nie znajdzie się w grobie, lepiej, żebyś przemyślała swoją sytuację. Zabójczyni skinęła głową uniżenie i z szacunkiem.

– Dziękuję, Wasza Wysokość.

– Po pozbyciu się Archera otrzymasz kolejne nazwisko z mojej listy.

Celaena od tylu lat unikała angażowania się w polityczną sytuację królestwa – zwłaszcza w problemy z buntownikami – a tu niespodziewanie znalazła się w samym jej centrum.

Cudownie.

– Działaj szybko – ostrzegł ją król. – Zachowaj dyskrecję. Zapłata za Niralla znajduje się w twoich komnatach.

Celaena ponownie skinęła głową i wsunęła kartkę do kieszeni.

Król wpatrywał się w nią. Dziewczyna odwróciła wzrok, ale zmrużyła oczy i uniosła kącik ust, jakby cieszyła się na oczekujące ją polowanie. W końcu władca spojrzał w sufit.

– Zabierz tę głowę i wyjdź – rzekł i wsunął sygnet do kieszeni.

Celaena pokonała obrzydzenie. Jej trofeum. Złapała głowę zaciemne włosy i podniosła odciętą dłoń, a potem wpakowała je do worka. Obrzuciła pojedynczym spojrzeniem Doriana, który był blady jak ściana, odwróciła sięna pięcie i wyszła.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.