Klasyka zawsze znajdzie swoich amatorów. To co pewne, bezpieczne i znane nie musi być nudne, jeśli autor wie co robi i konsekwentnie podąża wyznaczoną przez siebie ścieżką. Autorzy czerpią z klasyki, bazując na niej, ale coraz częściej odchodząc od kanonu. Czy to dobrze? Zapewne tak, choć czasem chciałoby się sięgnąć po coś pewnego i znanego, takiego jak Krew i stal Jacka Łukawskiego będącego kwintesencją literatury fantasy.
Pierwszy tom cyklu Kraina Martwej Ziemi opowiada o losach oddziału wojsk królewskich mających za zadanie zdobycie artefaktu z opuszczonej świątyni i przywiezienie go do królestwa Wondettel. Problem w tym, że świątynia znajduje się w martwej strefie powstałej w czasie wojny w wyniku rzucenia niezwykle potężnych zaklęć. Kto wejdzie w obszar Martwicy, już z niej nie wyjdzie.
Jacek Łukawski dość skąpo przedstawił uniwersum powieści, w której połączył styl życia podobny do średniowiecznego z obecnością magii (wraz z nazewnictwem rodem z Władcy Pierścieni) oraz mitologią słowiańską. Na początku lektury ta mieszanka powoduje lekką niestrawność, która jednak z czasem zanika wywołując głód i zaostrzając apetyt. Dobrze skonstruowana fabuła i konsekwentnie oraz umiejętnie wprowadzane coraz to nowe informacje o świecie i sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie powodują, że czytelnik chce dowiedzie się co będzie dalej.
Bohaterowie są równie klasyczni co fabuła: strona dobra i strona zła, dobry mag i podstępnie knujący możnowładca na dworze dobrego króla, wszystko to już było, ale akurat w Krwi i stali taki znany już podział dobrze się sprawdza. Przydałoby się nieco pogłębić głównych bohaterów i podkreślić ich rolę w opowiadanej historii, ale istnieje na to nadzieja ,w związku z planowanymi dalszymi częściami cyklu.
Żeby zbytnio nie słodzić, trzeba wspomnieć o tym co autorowi się nie udało. Największym zgrzytem psującym odbiór całości jest język powieści. Tam gdzie wypowiada się trzecioosobowy narrator stylowi nic nie można zarzucić, natomiast sytuacja pogarsza się, gdy przychodzi do dialogów. Łukawski postanowił archaizować wypowiedzi bohaterów, ale nie był w swoich zamierzeniach konsekwentny. I tak postawionych wyżej w hierarchii tylko częściowo dopada stylistyka rodem ze średniowiecza, natomiast postacie z niższych warstw społecznych wypowiadają się tak, że ciężko cokolwiek zrozumieć. Poza tym niefortunnym zabiegiem dialogi są sztywne, napuszone i mało wiarygodne.
Krew i stal jest książką, o której trudno jednoznacznie powiedzieć, że jest dobra, natomiast nie można również stwierdzić, że nie warto po nią sięgnąć. Po dopracowaniu pewnych defektów cykl Kraina Martwiej Ziemi może stać się dobrą, klasyczną fantasy wartą przeczytania przez każdego miłośnika gatunku.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!