
Fascynacja dinozaurami jest jak najbardziej na miejscu u kilkuletniego dziecka, które z wielkim przejęciem recytuje opisy tych ogromnych i często krwiożerczych stworzeń, a im większe i groźniejsze tym bardziej popularne i lubiane przez dzieci. Ale co może się stać, gdy fascynacja nie mija, a dorosły człowiek postanowi przenieść ją na karty pisanej powieści?
Victor Milán uraczył czytelnika historią, w której dinozaury są częścią ludzkiego świata. Okładka książki przyciąga oko zarówno grafiką, jak i strukturą papieru nasuwającą na myśl skórę gada, a gdy jeszcze przeczytamy rekomendację George’a R.R. Martina, który określił Władców dinozaurów połączeniem Parku Jurajskiego z Grą o tron to spodziewamy się hitu. A co otrzymujemy?
Świat Władców dinozaurów to nie jest nasz świat, w którym te prehistoryczne stworzenia nie wymarły, ale jest on niezwykle do naszego podobny, klimatem przypominając Europę XIV wieku z jej kulturą, zwyczajami i społeczeństwem. W Raju - świecie stworzonym przez Ośmiu Stwórców - spory religijne i polityczne są na porządku dziennym, a próby ich rozwiązania okupione krwią i przemocą. Jako że wygrywa najsilniejszy, w bój ruszają rycerze na najgroźniejszych wierzchowcach, czyli dinozaurach. Te silne i inteligentne stworzenia stanowią integralną część świata, wykorzystywaną w codziennym życiu jak krowy czy konie.
Akcja powieści rozgrywa się w Cesarstwie Nuevaropy, rządzonym przez marionetkowego cesarza, usiłującego wyrwać się spod kurateli doradców. Próby prowadzenia niezależnej polityki pogrążają kraj wywołując niechęć wobec władcy. Ten nie waha się użyć siły w celu przekonania niechętnych do swoich działań.
Fabuła powieści to na zmianę intrygi polityczne oraz sceny batalistyczne z wykorzystaniem dinozaurów. Opisom nie można nic zarzucić - są bardzo drobiazgowe i barwne, a walki krwawe i pełne rozmachu, ale ileż można? Owszem, podobnie jak w Grze o tron, obserwujemy walkę o władzę i wpływy polityczne wraz z cała romansową otoczką, ale Victorowi Miláno nie starczyło talentu i cała ta walka zamiast intrygować i pobudzać fantazję zwyczajnie nudzi. Żeby chociaż główni bohaterowi budzili w czytelniku jakieś uczucia - ale i to nie. Są dość nijacy i mało przekonujący. Nawet dinozaury nie są tak krwiożercze jak mogłyby być. W zasadzie nie bardzo wiadomo, jaki autor miał zamysł umieszczając je w tym świecie, bo poza tym, że są użyteczne i dodają pikanterii scenom batalistycznym, nic ciekawego nie wnoszą do fabuły.
Żeby ostatecznie pogrążyć książkę, należy wspomnieć o dialogach które są drewniane i przegadane. Mimo że narracja wieloosobowa otwiera przez autorem ogromne możliwości, Miláno nie potrafił ich wykorzystać więc czytelnik zamiast wielowymiarowego obrazu świata dostał wizerunek płaski jak ciasto z zakalcem i tak samo smaczny. Oczywiście wśród smakoszy znajdą się i wielbiciele zakalca i to im właśnie można polecić Władców dinozaurów.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!