Skald. Karmiciel kruków

Przygody Ainara Skalda należały przed laty do moich ulubionych cykli fantasy, bo nie tylko bawiły świetnie napisanymi postaciami, ale też uczyły o zwyczajach ludów zamieszkujących naszą planetę w X wieku. Kłopoty z poprzednim wydawcą sprawiły jednak, że ostatni tom nigdy się nie ukazał, a ja zacząłem powoli tracić nadzieję, że kiedykolwiek dowiem się, jak się to wszystko skończyło. Na szczęście norny zaczęły wreszcie znowu prząść równo, a pisarz podjął współpracę z Genius Creations. Zanim jednak w nasze ręce trafi długo oczekiwany Pasterz pieśni, postanowiono przypomnieć czytelnikom początki Ainarowych perypetii. Zamiast po prostu przepakować stare książki w nowe okładki i ponownie wypchnąć je na rynek, przy okazji poddano je lekkim modyfikacjom.

Skald. Karmiciel kruków był bez wątpienia jednym z najlepszych fantastyczno-historycznych debiutów ostatnich lat. Szybkie tempo akcji, wiarygodni bohaterowie o nietuzinkowych osobowościach czy wreszcie niesamowicie drobiazgowe oddanie historycznych realiów okazały się sztandarowymi elementami książki, która na przestrzeni ostatnich lat rozwinęła się w kilkutomowy cykl. Z jego autorem, Łukaszem Malinowskim, miałem okazję porozmawiać o jego twórczości, ale też o historii i dawnej kulturze.

Istnieje wiele książek opowiadających o przygodach wikińskich wojowników. Rzadziej spotyka się takie, które za głównego bohatera obierałyby wędrownego barda, chociaż zapewne i takie można znaleźć na rynku literatury popularnej. Ale gdyby tak połączyć oba archetypy postaci w jedną, wojownika i minstrela, wyszłaby z tego mieszanka iście nietuzinkowa. I taki właśnie jest Ainar, tytułowy Skald z debiutanckiego zbioru opowiadań Łukasza Malinowskiego o podtytule Karmiciel kruków.

Strony: 1