Robert M. Wegner

Polconową tradycją jest już doroczna gala wręczenia Nagrody Literackiej im. Janusza A. Zajdla. Statuetki przyznawane przez miłośników fantastyki najlepszym opowiadaniom i powieściom minionego roku są bez wątpienia jednymi z najbardzej pożądanych wyróżnień, jakich może oczekiwać polski pisarz-fantasta. Nic więc dziwnego, że ceremonia wręczenia nagród rokrocznie wypełnia konwentowe sale konferencyjne aż po same brzegi. Nie inaczej było i w tym roku.

Pamięć wszystkich słów jest drugim, po Niebie ze stali tomem cyklu stworzonym w formie powieści i kolejnym dowodem na to, że Wegner potrafi tworzyć ciekawe historie spisane plastycznym językiem. Mimo, że świat wykreowany przez autora nie ma w sobie nic z popularną u nas słowiańskością, to cykl przebojem wdarł się do ścisłej czołówki twórczości nadwiślańskiej, a także (dzięki temu?) powinien być konkurencyjny na szerszym polu.

Opowieści z meekhańskiego pogranicza wyniosły Roberta Wagnera na piedestał współczesnej fantastycznej literatury krajowej. Rozbudowane, pełne rozmachu - graniczącego momentami z patosem - historie w klasycznym, przepełnionym magią świecie trafiły w gusta licznych czytelników i wypełniły lukę, która powstała po tym, gdy inni autorzy podryfowali w kierunku bardziej „odkrywczych” nurtów: postapokalizmu i steam punku. Po raz kolejny okazało się jednak, że stara miłość nie rdzewieje, a niemożebnie oklepane niegdyś klimaty ponownie wracają do łask. Nie będę was dłużej trzymał w niepewności: Pamięć wszystkich słów trzyma wysoki poziom, a przy okazji wprowadza do serii odrobinę pożądanej świeżości.

Od lat 90. coraz ciężej o naprawdę dobrą, polską fantasy. Na rynek trafiły niezliczone, mniej lub bardziej udane kalki Wiedźmina, jednak tak naprawdę niewiele z nich zbliżyło się do poziomu opowieści o Białym Wilku, nie mówiąc nawet o przebiciu go. Na horyzoncie pojawiło się niedawno zupełnie nowe nazwisko: Robert M. Wegner. Wydane nakładem Powergraphu Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe mogą zapoczątkować zupełnie nową jakość w polskiej fantasy, bowiem są dziełem nie kolejnego rzemieślnika, lecz prawdziwego artysty.

Strony: 1