Co do czerpania z Tolkiena - owszem, obecnie fantasy to w mniejszym lub wi?kszym stopniu zapo?yczenia z Tolkiena (a jego dzie?a to z kolei zapo?yczenia z róznych mitologii germa?skich, celtyckich, skandynawskich, etc., z?o?one w ca?o??, doszlifowane i spójne dzi?ki talentowi profesora), przy czym u Tolkiena ca?a otoczka, czyli ?wiat, mity, j?zyki, etc, etc, s? bardzo wa?ne - u innych za? cz?sto graj? rol? drugoplanow?. Wied?min to fantasy, s? czarodzeje, mutanty, potwory i inne cuda-wianki, a jednak ludzie tam s? bardzo prawdziwi. I fantasy wydaje mi si? by? w tym przypadku jedynie dodatkiem, szat?, w któr? ?adnie przystrojone s? te historie.
Ci??ko tu cokolwiek zatem porównywa?, bo mimo przynale?no?ci do tego samego gatunku powie?ci fantasy mog? by? od siebie kra?cowo ró?ne i porównywanie Tolkiena z Sapkowskim, Salvatore czy Rowling to po prostu pomy?ka.
Co tyczy si? Harry'ego Pottera - czyta?em, nie lubi?. Tak?e nie podoba mi si? to, ?e jest tak popularny, ale tak samo mo?e mi si? nie podoba?, ?e popularna jest Doda czy Piotr Rubik, a ma?o kto s?ysza? o Napiórkowskim czy innych ?wietnych muzykach. Harry jest prosty, pisany prostym j?zykiem, na dodatek niesamowicie dobrze rozreklamowany.
Z drugiej strony, mo?e to i dobrze, bo pozwala doceni? to, co naprawd? wybitne, zapewnia jak?? skal? porównawcz?.
A co do fantasy - Andrzej Sapkowski stwierdzi? kiedy?, ?e fantasy jest wszystko, co ma etykietk? "fantasy" - i trudno si? nie zgodzi?, patrz?c na ogromn? ró?norodno?? w tym gatunku (i zró?nicowany poziom - od dzie? wybitnych, po grafomani? produkowan? tonami).