Skocz do zawartości

Hazreth

Użytkownicy
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hazreth

  1. Zovacz ktora praca, historyk czy lekarz, przynosi wieksze korzysci spoleczne. Dlatego nie mozesz powiedziec "jednakowo praktyczne". Wiedza na temat funkcjonowania organizmu pozwala ci na duzo efektywniejsza profilaktyke chorob, wczesne wykrywanie - zanim jeszcze ktos bez tej wiedzy bylby w stanie zobaczyc, ze cos jest nie tak i udac sie do specjalisty - u siebie i, powiedzmy, twojej rodziny. Kompletnie niepraktyczne.
  2. Tak, bo czescia zycia codziennego jest praca. Poza tym naprawde nie widzisz, jak uzyteczne byc moze posiadanie rozleglej wiedzy na temat funkcjonowania ludzkiego organizmu w roznych sytuacjach? Serio? Also, przy pisaniu posta z telefonu dostaje kurwicy, wiec juz koncze.
  3. Bo wszystko zależy od tego, komu polecasz. Jeżeli masz pojęcie jakie są oczekiwania twojego rozmówcy, możesz polecić rzeczy, które mają większą szansę, że mu podejdą. I dla niektórych Silmarillion będzie takim właśnie spełnieniem oczekiwań. Jasne, że to prawdopodobnie nie będzie jedenastoletni dzieciak, ale już parę lat później, nastolatek z fazą na podniosłe, epickie twory może Sil polubić.
  4. True, my diaphragm would probably explode.
  5. Uh, watek ma tytul "co polecilibyscie...". Gdy dokonamy tego niewiarygodnego czynu i polecimy tytuly, znalezienie ich w ksiegarni/empiku/internetach nie stanowi problemu. Wiec nie wiem, o co ci chodzi. Betewu, slyszalem w empiku pracownika polecajacego klientce i Gaimana i Le Guin.
  6. To haz, on ma niewiele trybów działania*, a jego domyślnym jest właśnie sarkazm. *drugim jest bycie dupkiem, trzecim zaś jest sen. Nieprawda. Zdarza mi się też kontemplować piękno.
  7. Zdarzają się w specjalistycznych sklepach poświęconych papierowym publikacjom nazywanych księgarniami. W większości empików też są do dostania bez łaski. A do tego mamy taki cudowny wynalazek jak internet.
  8. Widzisz, dlatego nie podałem jako przykładów do rozpoczęcia zabawy z fantastyką Lema czy Dukaja; podałem Czarnoksiężnika z Archipelagu, który jest objętościowo nieporażający, ma nastoletniego bohatera z którym można się identyfikować i generalnie jest dość lekki, a przy tym literacko bardziej wartościowy od harypotera; podałem Gaimana, który pisze wartko i pióro ma lekkie, a czyta się go zajebiście przyjemnie - a do tego jest oryginalniejszy od przeróżnych eragonów. Dobre na start, a oprócz tego zwyczajnie dobre. Nie ma co zaczynać od chujni, bo przyzwyczajasz do chujni i pokazujesz, że jest fajna. I gdy zaczyna się coś minimalnie bardziej wymagającego, zaczynają się też zgrzyty. Bo my, ludzie przeglądający forum, mamy problem z odróżnieniem literek od miejsca, gdzie się one kończą. I oryginalny, na rany boskie.
  9. Ale co chcesz tym osiągnąć? Zainteresować fantastyką dla zasady, masz licznik nawróconych, czy co? Nie rozumiem podejścia "przekonywanie do fantastyki, jakakolwiek by ona nie była", które zupełnie nie idzie w parze z "pokazać coś wartościowego i być może tym zainteresować", które wydaje mi się mieć dużo więcej sensu. Uczysz bezkrytycznego przyjmowania wszystkiego, co się trochę świeci; a że rzeczy bardziej oryginalne często nie wyglądają dokładnie tak, zamykasz i zniechęcasz do nich tym bardziej, bo nie pasują do tego, do czego przyzwyczajasz karmiąc lekkostrawną papką dla oczu. I naprawdę chyba zaraz wywalę w cholerę emotkę " 8)".
  10. Może zamiast ładować holiłudzką papką typu filmowy Eragon czy harypoter lepiej pokazać coś, co pomoże kształtować dobry gust? I na litość boską, czemu nie książki? Może Gaiman któryś, może Czarnoksiężnik z Archipelagu Le Guin?
  11. ;] (Bo cały twój post ma wydźwięk mocno ironiczny, prawda?)
  12. Na początek, żeby wreszcie zaczął sesję, którą ma prowadzić.
  13. Dupy też się pojawiły? Musiałem przeoczyć. Niech to szlag!
  14. Hazreth

    Filmy grozy

    O to mi (oraz Kotu, ale przez to mi tym bardziej) chodziło od samego początku. Zatem: thank you Captain Obvious! Fakt, trochę nam z "proving the point" przeskoczyło do "doing fucking silly stuff", ale to już detal.
  15. Hazreth

    Filmy grozy

    Ech, cóż mam rzec - masz rację, wycofuję się. W końcu pyramis medullae oblongatae, pedunculus cerebellaris superior.
  16. Hazreth

    Filmy grozy

    Oj, haz, haz. Nie zapominaj, że Sulcus tendinis musculi, flexor hallucis longi W rzeczy samej, wszelako circumferentia articularis capitis radii. Ale i to tylko i wyłącznie, gdy tractus spinobulbothalamocorticalis, w przeciwieństwie do prominentia canalis semicircularis lateralis.
  17. Hazreth

    Filmy grozy

    Tak, jest kilka takich zdań, wypowiedzianych przez panów, którzy lubili się kąpać razem z innymi panami. I przyjęło się je uznawać za prawdy oświecone, ponieważ zostały powiedziane dawno i po łacinie. Ale ad rem: Lśnienie Kubricka ma nadal więcej sensu, jeżeli obrać je ze wszystkiego co nadprzyrodzone, niż Lśnienie Kinga. Mniej trzeba dopowiadać, mniej ekwilibrystyki uprawiać, mniej jest to kolejna historia o nawiedzonym domu. Jasne, że i u Kinga na upartego da się doprowadzić do podobnych wniosków, ale więcej trzeba włożyć w to wysiłku, żeby usprawiedliwić luki, jakie wtedy powstaną. Kilka rozwiązań filmu jest także zwyczajnie bardziej interesujących i mniej sztampowych, na przykład - uwaga, spoiler (do filmu, który ma 30 lat, huhu) - ten czarny, w książce przybywający jako wybawienie; w filmie również jego podróż do Panoramy jest budowana w takim klimacie, ale gdy tylko przekroczy próg, dostaje siekierą i więcej się nie podnosi; zakończenie, które zupełnie nie jest definitywne i rozwiązujące sprawę. No i jedna rzecz, która w istocie jest sprawą gustu - styl Kinga jest potwornie amerykański, a mnie ta amerykańskość mierzi. Kubrick pokazał dużo bardziej uniwersalny obraz, co mi się zdecydowanie podoba.
  18. Po cyckach, rzecz jasna. A jeżeli posąg ma formę delicious flatchest?
  19. Hazreth

    Filmy grozy

    Ja, widzisz, mam do twórczości Kinga stosunek ambiwalentny - i książkowe Lśnienie było dla mnie kolejnym jego horrorem, który owszem, czytało mi się sympatycznie, ale nie wywołał we mnie jakiejś szczególnej reakcji. Co uważam za genialne posunięcie w filmowej adaptacji, to ograniczenie do minimum wszystkiego co nadprzyrodzone, pozostawiając ledwie tego cień, który można nawet dość łatwo przeoczyć, bo film nadal ma sens, jeżeli olejemy w ogóle cały pomysł "opętanego hotelu". Dostajemy w zamian coś, za co Kinga się chwali, a czego ja nigdy nie byłem w stanie w jego twórczości dostrzec: studium psychologiczne. I bardziej mnie poruszyło napięcie wynikające z tego, że to kochany tatuś traci kontakt z rzeczywistością i odchodzi od zmysłów w odizolowanym od świata hotelu, przy pomocy alkoholu, niż że jest to wina tajemniczych sił opętanego budynku. Dlatego, że to pierwsze gra na poczuciu bezpieczeństwa, niszcząc je w sposób jak najbardziej możliwy. No i owszem, film posiada inne środki wyrazu niż książka - nie będzie tu opisów, ale będą kolory, kadry, praca kamery, gra aktorska, muzyka, dźwięki. To też pozwala oddać dużo, i w przypadku Lśnienia zdecydowanie wolę wersję filmową.
  20. Hazreth

    Filmy grozy

    ...you didn''t get it, did you? LARP. Film. Nie to samo. Inne środki oddziaływania, inne cele, inne oczekiwania. Inne medium. I względem LARPów wypowiadał się nie będę, bo się nie znam. Nie uczestniczyłem, nie mam zamiaru. I cóż, film który straszy mnie tylko i wyłącznie nagłym głośnym zdarzeniem, tudzież gore (na które, swoją drogą, jestem względnie odporny), nie dostarcza mi rozrywki, nie spełnia moich oczekiwań. I to jest perfekcyjnie ok, bo zwyczajnie nie mieszczę się w targecie. Problem polega na tym, że: a) opisuje się to tą samą nazwą gatunkową, jak te filmy, które moje oczekiwania spełniły, więc zdarzają się przypadki, iż nie jestem w stanie bez obejrzenia odróżnić jednych od drugich i tracę czas na oglądanie rzeczy, które mi się nie podobają, b) zdominowały tenże gatunek, nie pozostawiając praktycznie żadnych przedstawicieli, którzy pasują do moich wymagań. Co powoduje, że po prostu straciłem zainteresowanie gatunkiem.
  21. Hazreth

    Filmy grozy

    Bo LARP = film, jeżeli chodzi o środki, jakimi operuje, wrażenia, jakie wywołuje, oczekiwania względem niego ze strony uczestnika/widza, sposoby oddziaływania na tegoż... No, wait. Przyrównywanie odgrywania sesji w klimacie horroru IRL (swoją drogą, adekwatną reakcją w sytuacji granej na larpie jest strach, więc trzeba go odgrywać prawda?) do reakcji na film jest tak nietrafione, że nie wiem, czy da się nie trafić bardziej. Jak zostało wspomniane, czym innym jest "strach" w postaci podskoczenia w reakcji na nagły głośny dźwięk i nagły obraz, czym innym - wywoływanie napięcia i uczucia niepokoju. Nie przeczę, że to pierwsze sporej części filmowych horrorów udaje się wywołać, ale to i żadna sztuka, dlatego nie czuję się usatysfakcjonowany takim widowiskiem. To drugie udaje się niezwykle rzadko i tym bardziej cenię takie filmy (Lśnienie, pierwszy Egzorcysta). Nota bene, filmy podane przeze mnie jako przykłady horrorów spełniających moje oczekiwania są raz, że dość stare, dwa - bardzo niespiesznie prowadzące akcję, przez większość czasu nic szczególnego tam się nie dzieje - operują atmosferą, budują ciężki i niepokojący klimat, nie stawiają zaś na szybką akcję, intensywność doznań i szybkie straszenie niewybrednymi metodami, co zdarza się obecnie aż nazbyt często.
  22. Hazreth

    Filmy grozy

    Nie jest sztuką sprawić, że człowiek odruchowo podskoczy gdy nagle głośno się trzaśnie drzwiami - albo rzuci w widza potworem, także głośno. Tyle, że to nie o to chodzi - takie Lśnienie (wersja Kubricka) niewiele miało takich momentów, miało natomiast klimat i napięcie będące tam od samego początku. Wyczuwalne nawet w scenach, w których nic się nie dzieje - Jack Nicholson podczas rozmowy o pracę przy samym początku filmu choćby. Już czuć, że coś wisi w powietrzu, choć nie wiadomo co. Dlatego Lśnienie to jeden z naprawdę nielicznych horrorów, które lubię. I jedna z nielicznych ekranizacji, która jest dużo lepsza od książkowego oryginału.
  23. Hazreth

    Co czytacie?

    Jest do przeczytania, sprawdzone empirycznie.
  24. Hazreth

    Co czytacie?

    To to opowiadanie, z którym ciągle mnie goniłeś bym przeczytał przy pracy nad multiversum? Tak. Teraz przeczytaj je po prostu dlatego, że jest zajebiste.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...