Bardzo stary temat. Szkoda, że nikt go nie podjął, bo to dobre zagadnienie.
Widzisz. Sensem Warhammera jest to, że w tym świecie SĄ "kozaki". Jednostki wybitne, zgrupowania jednostek wybitnych. Istoty, których działania mogą decydować naprawdę o losach świata. Nieliczni, którzy mogą, którym się chce.
Po co są, skoro to Dark Fantasy ? Najprostszy możliwy zabieg. W ten sposób uzyskujemy świetny kontrast. Pomiędzy nimi, "władcami Starego Świata", a nami. Szaraczkami, których próżny trud rzadko zostaje zauważony. Którzy najczęściej zdychają na traktach, po stodołach, w dziczy, bezimienni i zapomniani. Których codzienne starania, by ten podły świat uczynić lepszym, albo chociaż zdatniejszym do życia, są skazane na niepowodzenie.
Czasami "szaraczek" awansuje do miana "kozaka". Co jest niczym ponad zwieńczenie kampanii. Taki rzadko spotykany happy end, nic więcej.
Ale przecież nawet takiego mocarza nic nie ocali przed jednym sztyletem we śnie. I to jest Warhammerowa marność.