Skocz do zawartości

Cedrik

Użytkownicy
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Cedrik

  1. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła do przodu... II Olimpiada Pisarska Qfant.

    Klawiatury naostrzone? Ołówki odkurzone? Wszyscy gotowi? Ogłaszam START.

    Kategorią pierwszej konkurencji będzie - aż się boje powiedzieć - HORROR.

    Temat w tej dyscyplinie podany zostanie zgodnie z harmonogramem Olimpiady,

    ograniczenie - nie więcej niż 5000 znaków. Bądźcie czujni.

    Wszystkim uczestnikom życzymy połamania piór.

    http://www.qfant.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=2777

  2. Wrzucam dla informacji, może ktoś będzie chętny spróbować swoich sił? :)

    QForumowa Olimpiada Pisarska to zawody sportowe dla wszystkich piszących.

    Polegają one na uczestnictwie w kilku pasjonujących dyscyplinach pisarskich.

    W pierwszej edycji udział wziąć mogli użytkownicy QForum (www.qfant.pl/forum).

    W drugiej nadesłane teksty zostaną ocenione przez jury, na którego czele

    stanie Jacek Skowroński. Najlepsze teksty z Edycji I wybrane przez naszych

    forumowiczów można przeczytać w numerze styczniowym kwartalnika. Więcej

    informacji można uzyskać klikając

    http://qfant.pl/forum/viewtopic.php?t=1506 .

    Olimpiada Pisarska rusza już w kwietniu. Powodzenia!!

  3. Dyskusja w ten sposób nie ma sensu. Być może wykładowcy z mojej uczelni słabo się znali na zagadnieniach językowych, albo też pochodzili z Chin i ich pogląd na świat był nieco zaburzony. Dlatego niniejszym Cię, Michale, za nich przepraszam i zwracam honor, pełna podziwu dla Twojej wiedzy słowotwórczej.

    Ruda, weź się nie zaperzaj no.

    Tak naprawdę myślę, iż oboje mamy tu rację. Bo i ogół wpływa na późniejsze uznawanie słowa i komisja jest potrzebna, aby je ,,prawnie" zalegalizować, w słowniku. To złożony proces, czyż nie?

    Dopowiem nawet, że próbujemy ugryźć tą samą kanapkę z dwóch różnych końców.

    Poza tym - my tu dyskutujemy czysto akademicko. I nie mów, że to nie ma sensu, bo ma. Każda dyskusja ma. Dla samej dysputy, wymiany poglądów, myśli, rozwoju. Więc nie zaperzaj się, bo nikt tu ani się nie obraża, ani Cię nie obraża... ani, ani.

    Wybacz moją zdecydowaną postawę. Kręciłem emocjami, rozkręcałem dyskusję. Chciałem burzy. Mózgów, ma się rozumieć. I coś takiego dostałem. Możemy rozmawiać dalej, prawda? Zwłaszcza, że jeszcze nic nie postanowiliśmy.

    Proponuję, by każdy zajął jakieś początkowe stanowisko w całej sprawie. Bez względu na to, co kto powiedział.

    Ja na ten przykład jeszcze nie wiem, czy jestem zwolennikiem teorii, jakoby sformułowanie ,,Angel fantasy" było prawdziwe, czy nie. Po to zrobiłem temat. By, w trakcie dyskusji, pogląd się wykrystalizował. Wiele stoi za tym, wiele przeciw. Nie jestem zdecydowany. Póki co, patrze na sprawę z różnych perspektyw.

  4. Dokładnie tak. Mowa potoczna, mową potoczną, twórz sobie, co Ci się żywnie podoba, ale do słowników toto niekoniecznie wejdzie, by zasilić poprawną polszczyznę.

    Dokładnie tak? czyli co - komisje? Dokładnie NIE.

    Tak, to co stworze może nie wejść, ale JESLI:

    a) Zwrot/nazwa będzie używana przez wystarczającą ilość czasu i

    b) wystarczającą (większość) ludzi

    W tym przypadku taka nazwa trafi do słownika.

    I nie mów' date=' proszę, ,,fantastyka anielska". To już błąd logiczny jest. [/quote']

    A-a. W tym wypadku nie. Otóż Orbit - jak powszechnie wiadomo - para się grozą.

    Nooo.... tak, para się. No i? Bo nie pojmuję Twojej myśli teraz :>

    Nie wyrywaj z kontekstu, Ced ;)

    Ale kiedy to aż błagało, bym się schylił i podniósł...

    Nie, mój Drogi. Kultura języka to taki przedmiot, z którego robi się doktoraty, habilitacje itd. I tak, są ludzie, którzy się zbierają i decydują o tym, czy i w jakiej formie coś znajdzie się w słowniku.

    Nie, moja Droga.

    Nie dokładnie. Owszem - zbierają się i dysputy odprawiają. Ale to nie oni decydują. Oni umieszczają. Decyduje większość, w ich jurysdykcji może być to, czy nastał czas, by to zostało umieszczone, czy nie.

    W innym przypadku mówisz o świadomym kierowaniu językiem i wynikającymi z tego przekłamaniami. Coś takiego może być w Chinach, dotyczy jurysdykcji cenzury.

    Może inaczej. Czy zgodzisz się ze mną, że jeśli przez okres, powiedzmy, 20-30 lat 98% ludzi używać będzie słowa ,,kłoda" mówiąc o drzewie, to drzewa będą nazywane kłodami, a słowo ,,drzewo" stanie się archaizmem?

    I myślisz, że w takim przypadku jakaś komisja, paru ludzi, gdzieś się zbierze i odgórnie rzeknie: ,,Nie, drzewo nie jest kłodą, zabraniamy!" i wszystko będzie po staremu?

    Meh?

    Czas tu nie ma nic do rzeczy

    ?!

    i nie ogół decyduje.

    Nie. O tym, co jest prawdą i jak mają mówić ludzie decyduje gromada starców bredzących przy piwie.

  5. Ludzie wymyślają słowa, żeby nazywać rzeczy w sposób dla siebie wygodniejszy, a kultura języka musi takie zwroty przyjmować lub odrzucać.

    Kultura języka? To znaczy co?

    Bo wiesz, to bardzo ładne wyrażenie i slogan... ale nic nie wnosi. Bo co? Zbierze się jakaś komisja? Urzędnicy? Wydane zostaną uświadczenia o dopuszczalnych formach wypowiedzi? Co to, komuna?

    Nie. Decydować będzie większość, ludzie. Jak zawsze. Jeśli chodzi o język (popatrz na historię!) kształtował (i kształtuje) się on w sposób całkowicie nieopanowany ŻADNYMI ramami. Ważne jest tylko to, co wejdzie do świadomości ludzkiej, zostanie zaadoptowane.

    Niektóre z czasem przenikają do słowników i stają się formą poprawną, jednak w przypadku "angel fantasy" na pewno tak nie jest.

    E,e. Bez takich pochopnych twierdzeń.

    Nie możesz tego wiedzieć. Wszystko zdefiniuje czas i ogół. Taka jest prawda. Czy stety, czy niestety - nie wiem. Nie mnie to, maluczkiemu, oceniać.

    100% pewności, że do teorii jakiejkolwiek literatury taka nazwa nigdy nie trafi, bo kto niby to zdefiniuje?

    Rzeczywistość, czas, ludzie, fandom, my.

    Oczekujesz specjalnej komisji?

    Jak już ktoś wcześniej wspomniał, powinny w takim razie istnieć "fantasy afrykańskie, australijskie, piekielne, domowe, szkolne".

    Owszem, jeśli takowe nazwy będą potrzebne, na pewno coś zostanie wymyślone. Język, droga Ruda, jest płynny. Wiesz o tym. Gadanie o ramach ma się dobrze, jeśli mówimy o bardzo małym odcinku czasu. Bo ogólnie - to pieprzenie.

    Co miałoby być sklasyfikowane do fantastyki anielskiej? Czy Orbit też, skoro w Nadchodzi jest opowiadanie z martwym aniołem? Gdzie się zaczyna i kończy granica?

    Też chciałbym wiedzieć...

    I nie mów, proszę, ,,fantastyka anielska". To już błąd logiczny jest.

    Jesteś w stanie ją wytyczyć? Literatura jest klasyfikowana albo ze względu na okres powstania, czyli od do jakiegoś ważnego wydarzenia, które rozpoczyna lub kończy coś istotnego w dziejach świata.

    A co to ma do rzeczy?

    Epoki, fajnie. Ale nie terminy.

    Swoją drogą, ciekawe od jakiego wydarzenia jest klasyfikowana literatura fantastyczna...

    Wszystkie powstałe wtedy teksty charakteryzują się pewną cechą dominującą, coś musi je ze sobą łączyć, i są to najczęściej sztywno określone ramy.

    Sztywno - w podręcznikach od polskiego chyba. Bo tak... hem. Trza rozróżniać rzeczywistość zbudowaną, od otaczającej nas... Kres fajnie o tym pisał ;]

  6. Mozna. Tylko po co?

    A bo ja wiem?

    Przecież to nie moje stanowisko ^^

    Generalnie to... nic nie trzeba mówić. ;)

    Chcesz to tak zostawić? Hmm... to tez od nas zależy, od fandomu.

    Ktoś tam wymyślił (od Gaimana się zaczęło, jeśli się nie mylę), ktoś tam powtórzył i tak się rozeszło. Jak ktoś chce tak szufladkować książki, to proszę bardzo. Ja np. nie będę, bo po przemyśleniu sprawy, jest to dla mnie podział absolutnie sztuczny i zbędny.

    Ale jeśli to ,,wejdzie", będziesz musiał.

    Nie, choć trzeba przyznać, że większość znaczeń nadawana jest słowom właśnie przez większość. Generalnie, to schodzimy w tym momencie juz do przyczyn słowotwórstwa, więc chyba trochę zbaczamy z tematu :)

    Alez właśnie nie. Bo tutaj pojęcie zostało stworzone. I trzeba coś z nim zrobić, no. 

    Kto chce się ukrywać?

    Odżegnywanie się od tematu jest obecne... ;>

  7. Kocie, właśnie tak, właśnie to. I właśnie teraz, w dodatku.

    I czy ja mówię, ze jestem zwolennikiem? Dociekam problemu - tyle. Ale dobrze, o co chodzi z Angel Fantasy - o anioły. O całą otoczkę, uniwersum anielskie. To nie jest mała rzecz. Z drugiej strony... z drugiej strony, można by utworzyć w takim razie jeszcze trochę innych podgatunków (a może pod-podgatunków?) w CAŁEJ fantastyce.

    Tylko, że ja tu widzę inny problem. Bo, Kocie drogi, rzeczywistość stawia nas nie przed zagadnieniem akademickim, a przed faktem dokonanym - nazwa zaczęła być uznawana w obiegu. I co na to mamy powiedzieć?

    I czy słowo, które jest uznawane przez większość staje się automatycznie prawdziwe? W takim razie sformułowania takie jak ,,sprawni inaczej" są całkowicie poprawne i powinien do tego dołączyć np. ,,Inny pokój" na Bliskim Wschodzie, czy ,,małżeństwa" homoseksualistów.

    Ha, to też warte przemyślenia. W każdym razie - mamy sprawę. Problem. Interes. Gówno. Nazwij to jak chcesz - ale jest to obecne. I ukrywanie się za najbliższym pniem nie jest tu wskazane...

  8. A bo to i ciekawy temat. W fandomie, na całym świecie słyszy się sformułowanie ,,Angel Fantasy". Ba, nawet na okładkach książek zaczęło się już go używać. Jednak podnoszą się głosy protestu. Protestu? Głosy wołają:

    "Gówno! Nie ma czegoś takiego!" , "to jakaś jest parodia! Nie może być mowy...!" czy też "Spisek żydów, masonów...!"

    No dobrze. Robię sobie jaja. Ale problem pozostaje - nazwa została wprowadzona, używa się jej w rozmowach, na łamach książek... nie raz spotkałem się już z określeniem ,,Fantastyka Anielska". Aczkolwiek to już uważam za przesadę. Fantastyka? Czyli co? Horror Anielski? Sf Anielskie? Bo i to się do fantastyki wlicza.

    So? Jak to w końcu jest? Postarajmy się jakoś zamknąć to wyrażenie w kubku, rozebrać na czynniki pierwsze i - tak we własnym gronie - wydać osąd.

    Bo nazwa precyzuje, więc nie może być poddana wątpliwością.

  9. V, pfff. Reszty nie przeczytał, a już grymasi... i tak, tylko Ty ;>

    Co do PLO - mnie się bardzo podobał. Trzeci tom już troszkę mniej, ale dalej jak najbardziej - super ;>

    Jarek pisać potrafi. Co już nie raz udowodnił ^^

  10. Zimku, ależ przeczytałem całą dyskusję i dalej uważam, że było /patrzy na termometr/ duże prawdopodobieństwo, że pod Grunwaldem panowały podobne temperatury. No, jak mieli szczęście, to padało. Mogło też być chłodniej, tak, mogło być, powiedzmy - 26 stopni. Równie dobrze, jak 30, czy 35, a w słońcu to nawet więcej.

    Obecnie, po tych 600-set latach znów mamy tendencje ociepleniową w naszym klimacie. Ach, już sie nie mogę doczekać, kiedy Greenlandia znów odzyska prawo do swojej nazwy :)

    Wniosek - średnie temperatury światowe były bardzo podobne, lub takie jak teraz. 

  11. Pamiętaj, że klimat się zmienia i 600 lat temu było o wiele chłodniej. 25*C mogło być potwornym upałem

    Zimek, przyczepię się, ale... że co?

    Rok 1410, wedle wszelkich ustaleń - średniowiecze. 600 lat temu. I - jak wszyscy wiedzą - globalne ocieplenie klimatu (jeszcze), które zakończyło się paręset lat później czego szczytem (ochłodzenia, zakończenia grzania) była tzw. ,,Mała epoka lodowa" podczas której Tamiza zamarzła i przez wiele lat urządzano na niej festyny, a - jak dobrze wiesz z lekcji historii - na Bałtyku budowano karczmy. Ale, ale, zagalopowałem się.

    Nie mniej... 600 lat temu nie było ,,o wiele chłodniej". Było ,,o wiele cieplej" i jeśli powiedziane zostało, że gorąco było, to (nawet wedle naszych ustaleń) było. I to jak jasna cholera. Stąd też wielu znakomitych rycerzy po obu stronach nie zginęło od miecza czy innego ostrza, lecz od zwykłego udaru i stratowania przez konie/ludzi.

    Gorąco więc było. Meh.

  12. Krótko (lub mniej) na temat pierwszego i (jak na razie) jedynego numeru:

    Po pierwsze - format. Bardzo mi się podoba. A to dlatego, że przypomina najdroższego memu sercu ,,Fenixa", też taka książeczka. Dalej - okładka. Tutaj wielki, wielki plus. No nareszcie nie jest to jakaś PCgraficzna pikseloza, ani reklama, ani obrazek z gry... nie. To jest ilustracja. W dodatku ilustracja z klimatem. Bardzo przypomina mi okładki książek Sf z lat 80 XX wieku... coś jak u Wollheima, chociażby. I na niej same nazwiska, żadnych reklam, drażniących oko wykrzykników... nic. Kiedy zobaczyłem F&SF w Poznaniu, w Empiku (akurat przejazdem byłem), po prostu musiałem to kupić. Słowo bibliofila.

    Przejdźmy do treści; ładnie. Spis treści, potem od razu opowiadania. Publicystyka na końcu. Chwali się taki układ, widać, co to za pismo.

    ,,Nocna Whiskey" J. Ford - Podobało mi się bardzo. Bo i ma klimat, taki zachodnio Sf. Trafia w moje gusta. Przy tym i łatwo sie czyta, i historia wciąga. Miodzio.

    ,,Zbiorowe sny Frynian" Ursula K. Le Guin - Twórczyni ,,Ziemiomorza" nie wypadła z formy. Ciągle pisze tym swoim ,,innym" stylem. Tym razem jednak, miałem wrażenie, że to jest tylko wprawka do powieści, opis świata i jego realiów. A może? Byłoby miło.

    ,,Niebo w Oczach" Laurel Winter - Fantasy, dosyć dorosłe. Wizerunek Zachodu względem tego gatunku trochę się poprawił w moich oczach. Bo to nie jest sztampowe, nie mówi o rzeczach mających wpływ na cały świat... czyta się dobrze. Tłumacz dał radę, autor tym bardziej. Całkiem dobre. Akurat, by przeczytać i dobrze się przy tym bawić.

    ,,Finisterra" David Moles - Tu byłem bardzo ciekaw, jako, że okładka magazynu jest ilustracją do tego właśnie kawałka prozy. I... powiem tak - cięższe opowiadanie, zdecydowanie. Ale obrazy, które ma się przed oczami, czytając - to jest dopiero coś.

    ,,Jack" China Mieville - Dobre. Moim zdaniem trochę mniej ciekawe, niż pozostałe opowiadania, ale dobre. Gdyby tak tylko to rozwinąć... może nie opowiadanie, bo tutaj ładnie i wszystko pasuje, ale... koncepcje. Tak...

    ,,Medium" Orson Scott Card - Kolejny dobry kawałek prozy. Nie porywający, ale wysoki poziom, to widać. Przeczytać, pokiwać głową, przewrócić stronę. Czuję się spełniony. Nic w górę, nic w dół. Po prostu.

    Jakby to... uczucie, jakie miałem po przeczytaniu tego opowiadania mogę porównać do uczucia, jakie ma się po solidnym łyku zimnej wody w letni dzień, kiedy mówimy ,,aaach", nabierając powietrze. Hmhm. Coś takiego.

    ,,Cyberoko" Terry Bisson - Zapowiadało się tak sobie. A potem... coś wspaniałego. ,,Cyberoko" to opowieść świata nie aż tak bardzo odległej przyszłości, w którym sieć rozwinęła się trochę (troszkę) bardziej, niż jest teraz, a który to rozwój właśnie w tym, a nie innym kierunku jest bardzo prawdopodobny. Ale nie o to tu chodzi. Opowiadanie opisuje erotyczne podchody dwojga ludzi zaplątanych w podniecającą, prawie że perwersyjną grę pełną namiętności. Idealnie obrazuje, że najważniejsza jest droga, a nie cel. A wszystko to w świecie jutra, oddziałującym na wyobraźnie i związane znakomitym warsztatem słownym. Gratulacje zarówno dla tłumacza, jak i dla autora. Zdecydowanie najlepsze opowiadanie w tym numerze (a przecież poziom ich wszystkich jest bardzo wysoki). Jedno z lepszych, jakie czytałem w przeciągu paru miesięcy.

    Co do publicystyki - Dwa ciekawe wywiady (mnie bardziej zaciekawił ten z Jeffreyem Fordem) i felietony. Zdecydowanie na wielki plus, anegdota ,,Metafizyka pisarstwa" także Forda.

    Podsumowując - Jest co czytać, a to, co jest przedstawia naprawdę wysoki poziom literacki w wspaniałej oprawie. Fantasy&ScienceFiction: EDYCJA POLSKA zasługuje na oklaski.

  13. Moje zdanie o ostatnim numerze:

    Dołączyli prezent, książkę. Chwali się. Opowiadanie ,,Skalpy Siuksów" trzyma poziom, aczkolwiek tylko tyle. Nic specjalnego. ,,Koci król" - klimat ma, ciekawe, miłe. Ale nie poderwało mnie. Jest ok.

    Fragment powieści Sz.Twardocha ,,Wieczny grunwald" właściwie niewiele mi powiedział, ale... mam ochotę książkę przeczytać. Może nie wielką, bo mogę ją kupić ,,kiedyś", ale chcę. Za to ,,Piekielnicy" Juraja Cervenaka... to już coś innego. Klimat, porywająca fabuła, lekkość i humor. Delicje :)

    Zdecydowanie najlepszym opowiadaniem jest ,,Skostniałe niebo", które bardzo przypomina mi tą starszą Sf z lat 80 XX wieku... z domieszką XXI. Ładne. I ma to coś, co mnie przyszpiliło.

  14. Krótko na temat ostatniego numeru, moje wrażenia:

    Na początku Pilipiuk daje do myślenia swoim felietonem, a następnie:

    ,, Tęcza złożoności" - dziwne. Z początku cięzko przebrnąć, potem historia jak najbardziej ciekawa, ale wykonanie... uch, ciężkie. Grzegorz Rogaczewski chyba bardzo lubi biologię.

    ,,Buntownik" - Dariusz Barczewski - Niezłe. bardzo niezłe. Chcę dalszą część ;]

    ,,Królowa Arachnoidów" Przemysław Bielewicz - ciekawe. Ale tylko tyle. Czytało się dobrze, ale jakos mnie nie wciągnęło.

    ,,Kłosówka, Trzęślica, Kostrzewa" Paweł Mateja - Hah, naprawdę dobre. Dobrze sie czyta, humor ma, lekkość, fabuła niczego sobie i obrazy przemawiające do wyobraźni... wielki, wielki plus numeru.

    ,,Bazyliszek" Mateusz Aleksandrowicz - Hah. Czytadełko. Niby coś, a jednak... takie sobie.

    ,,Król i głupiec" - Grzegorz Gajek - Dobre. A nawet trochę więcej, niż dobre. Zaskakujące, miłe w odbiorze, ciekawe. Ced lubi to.

    ,,Obserwator" Tomasz Kaczmarek - Lubicie bajki? Niezłe. Zaskakujące też i... no, może nie podrywa do góry, ale daje radę.

    ,,Zwiadowca" Magdalena Strzelczyk - Z początku się załamałem, widząc kolejną opowieść o Elfach, ale potem... okazało się, ze zostałem wciągnięty i nawet raz z emocji walnąłem pięścią w łóżko. Naprawdę dobre.

    ,,Windykacja" Piotr Orlinski - Haha ^^ Tyle powiem. Dowcipne, dobry poziom i lekkie.

  15. To może zacznę wrażeniami z ostatniego numeru...króciutko:

    ,,Droga" D. Domagalskiego - pozytywnie. Może i do mnie aż tak nie trafiło, ale... dobry kawałek prozy. Ot.

    ,,Złe miejsce" Nika Pierumowa - Niezłe. Naprawdę niezłe. Inne i... ciekawe. Zakończenie... dziwne. Plus.

    ,,Bańki mydlane" Jakuba Turkiewicza - jak dla mnie, największy potencjał w tym numerze, jeden z większych ostatnich miesięcy i... przy tym popsute. Cholera jasna. Zezłościłem się. Bo pomysł wspaniały, z początku wygląda świetnie, wessało mnie dosłownie. A potem... jaja niskich lotów. Lole, ROTFle i inne takie. AGGRRRR! Czemu?! Wkurzyłem się.

    Zawiodłem. Taki potencjał... ech.

    ,,Druga strona marzeń" Huberta Sosnowskiego - Nic niezwykłego, a jednak... a jednak. A jednak. Miłe. Naprawdę miłe. Naprawdę dobre.

    ,,Kwestia przetrwania" Anny E. Walczak - mam wrażenie, że zostało to napisane dla samego napisania, ot, kawałek tekstu. Coś w tym jest, gdzieś ciągnie, ale... tak, ciut, ciut rozwinąć, no.

    ,,Niewymiary" Sławomira Zielińskiego - Dziwne. Strasznie dziwne. Pogmatwane. Cięższe. Ale miłe. Miłe, miłe. Miłe i już.

    ,,Czarne zloto" Adama Adilewa - małe coś utrzymane w tej samej konwencji, co poprzednie. Takie czytadełko. Dobrze sie czyta, ale nic poza tym.

    A teraz publicystyka.

    Aaach. Pwlak - wspaniały felieton, Pilipiuk - ciekawy i skłaniający do rozmyślań. Cebula - ok. Grzędowicz - temat taki ot, jakby nie miał pomysłu, za to wykonanie - jak zwykle - cudne.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...