Skocz do zawartości

Cedrik

Użytkownicy
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Cedrik

  1. Magdalena Kozak - "Fiolet". Powoli kończę. Nie mój "typ" fantastyki, ale czyta się przyjemnie. ;)

    Właśnie ja miałem ostatnio ochotę na trochę Kozak. Dotychczas chyba nie spotkałem się z jej prozą...

    W skrócie - o co tu chodzi?

  2. Pilipiuka na oczy nie widziałem, ale jeżeli nie liczyć Jakuba Wędrowycza, to nie słyszałem zbyt pozytywnych słów na jego temat. Prawda li to, że to strasznie prawicowy i zaściankowy burak?

    Rozmawiałem z nim parę razy i nie odniosłem wrażenia, że jest burakiem. Burakiem możesz nazwać Sapka, bo faktycznie typ ponoć nieprzyjemny, aczkolwiek ja jeszcze tego nie zweryfikowałem, więc - jak na razie - jestem bezstronny.

    Co do Pilipiuka - rozmawia się z nim naprawdę dobrze. Ma poczucie humoru, opowiada ciekawe anegdoty... prawicowy? No to co, to przestępstwo? Ma po prostu takie, a nie inne poglądy, a nie powiem, w wielu sprawach ma rację i mówi mądrze.

    Takie odniosłem wrażenie, rozmawiając z nim.

    No, a poza tym bardzo go cenie, za jego poglądy na edukację ;]

  3. Na płaszczyźnie fabularnej - tak. ;)

    Cóż... by nie pisać dwa razy tego samego, powiem, że zgadzam się w tej sprawie z Hazem.

    Choć zależy co rozumiesz, przez ,,płaszczyznę fabularną" - bo jeśli pewne ramy, schematy bez których tekst wyjdzie nie do przeczytania, to tak - tu się nic raczej nie zmieni, może co najwyżej dojdą jakieś nowe zasady...

  4. Poćwicz, nad czytaniem ze zrozumiem.

    Powiedział ten, który nie zrozumiał posta i zaczął wymyślać mesjaszy ^^

    Nie jestem twoim kolegą z klasy, żeby Ci ciągle docinać. ;)

    Całe szczęście, bo spadłby Ci poziom ;>

    Swoją drogą... dalej uważasz, że nic nowego/nowatorskiego/oryginalnego nie zostanie już napisane? :)

  5. Można więc określić na upartego, że piszę od roku.

    W takim razie gratuluję. Samozaparcia, czasu... :)

    Nie mam zamiaru wydawać tego, ani próbować (broń Boże  :)). Ja piszę z nudów po prostu, a tworząc tę historię, nie przypuszczałam, że będę ją upubliczniać. Pisałam do dla siebie  :)

    I o to chodzi :)

    No i... masz naprawdę WIELKĄ nudę ^^

    Być może Tobie nie pasuje ten patos, ale są tacy, którym to on właśnie nadaje oryginalności. Zależy to od gustu czytelnika. A wiadomo, że autor nie zadowoli całej rzeszy czytających  ;)

    Cóż, tak. W końcu ja patrzę na ten tekst ze swojej perspektywy... dla mnie, jako czytelnika ( i pisacza) jest on taki sobie w zastosowaniu, ale tylko i wyłącznie dla mnie ;] 

    Nie mniej jednak zachęcam do  przymrużenia oka na błędy i czytania dalszego tekstu. Kiedy wyłączycie umysł profesorów  ;D, historia może Was wciągnąć. Ale, z drugiej strony, mężczyźni nie czytają o miłości  :)

    Ależ czytają, czytają i lubią, tyle, że nie, jeśli jest to książka typu ,,zmierzch" :P

    Dziękuję za wszelkie porady i mam nadzieję, że przeczytacie dalszy ciąg. Głównym atutem autora jest wyobraźnia (czasami niepohamowana), możliwe, że dostrzeżecie to w późniejszych etapach.

    Niewątpliwie tak, ale forma też jest bardzo ważna. A kiedy jedno z drugim współgra, wychodzi coś wspaniałego :)

    Pozdrawiam czytających  :)

    Pozdrawiam piszącą! ^^

  6. Ced: no czekamy na tego "literackiego mesjasza" od ponad wieku i coś nie może się zjawić, a przez ten czas doświadczyliśmy wielu genialnych pisarzy. Pisanie o ludziach i hipopotamach nadal nie wpływa na fabułę. ;)

    I po raz kolejny mam wrażenie, że nie chwytasz.

    Właściwy człowiek, miejsce, czas - po prostu jest niewielu autorów, któży wprowadzają coś nowego. I tak samo będzie w przyszłości. W żadnym wypadku nie ma jednego, literackiego mesjasza.

    A jeśli miało to mieć  wydźwięk ironiczny, to jeszcze poćwicz :]

    Edyta - literówka

  7. Żadnej łaski nie robię, będę wdzięczna za jakiekolwiek uwagi itp. Jednakże miejcie

    Ja to wiem, i Ty też do wiesz. Ale wygląda tak, jak wygląda, po prostu autoprezentacja ^^

    na uwadze, że nie jestem profesorem Miodkiem i mam prawo do błędów, a poza tym to pierwsze "coś", co udało mi się napisać. Pozdrawiam wszystkich.

    Wezmę. Mam jednak nadzieję, że posiedziałaś nad tym, zanim wypuściłaś. No i poza tym gratuluję, jeśli pierwsze coś i od razu książka...  Co prawda wydawnictwa raczej tego nie wezmą, ale znacznie sobie przez to poprawiłaś warsztat, pisanie czyni mistrza ^^

    Ok, zaczynamy z tym Prologiem (Viear, pomyliłem się zwyczajnie.... ot, przejęzyczenie :) )

    PS. Tak się z ciekawości zapytam:

    1. Ile pisałaś całość?

    2. Od ilu lat piszesz?

    Skrzydła zalśniły w nikłym blasku trzech księżyców. Noc była wyjątkowo ciemna i zimna. Im wyżej leciał, tym gęstsze chmury pojawiały się wokół niego.

    Zauważyłem, że nadużywasz epitetów. Nikłe, ciemna, zimna... ok, ok. Jest ok, tylko już od początku trochę tego wsypałaś. To nie czyni tekstu ładniejszym i zamiast budować klimat - psuje go. Tak jak i prawie we wszystkim, tak i tu trzeba znaleźć złoty środek :)

    I druga sprawa - wtrąciłaś tą noc ciemną i zimną tak nagle. W środku lotu, bla bla - bum - bla bla. Mogłabyś zacząć od opisu pogody, bądź dać go gdzieś później, do osobnego akapitu. Tak, dla porządku :) 

    Bo tak, widzisz, mamy smoka, potem noc a następnie mówisz że leciał. Trzeba się domyślać, że chodzi o Smoka, a to powinno wynikać samo z siebie :)

    Pojedyncze pasma światła, które były tak delikatne, że zdawały się złudzeniem,

    Przebudować. ,,Które były" nie pasuje.

    Może ...pasma światła, tak delikatne, że... ?

    aurę niezwykłości. Lecz nie ujmowały

    Jesteś pewna, że tu musi być kropka? A jeśli już, to czy ,,lecz"?

    Jego skrzydła wydawały ciche trzepoty, które były jedynym słyszalnym dźwiękiem pośród tej obezwładniającej ciszy.

    1. epitety.

    2. Skrzydła smoka i ciche trzepoty... a i właśnie... trzepoty? L. Mnoga?

    Oczy Smoka spowijał złoty kolor, lecz nie taki, który można było zobaczyć zazwyczaj. Bowiem teraz pojawił się w nich ogromny strach.

    Spowijał, a może spowite były?

    No i znów kropka tak dziwnie... w sumie to zdanie cale bym przebudował.

    Wiedział, że gna wprost w szpony śmierci. Wiedział, że ucieczka to marzenie, które nigdy się nie ziści.

    Wiem, że powtórzenie celowe, ale IMO nie potrzebne :)

    Mknęła więc poprzez ciemność, na spotkanie z przeznaczeniem.

    Następne spostrzeżenie - wiem, że to fantasy, ale strasznie stylizujesz, przez co robi się okropny patos.

    choć wiedziała, że Smok wie, co w tym momencie czuje.

    Kto, Smok, ona? (wiem, że ona. Ale to nie wynika).

    Można oszukać człowieka tą aktorską, opanowaną mimiką twarzy, lecz nie można było oszukać Smoka

    Oszukac, oszukac - powt.

    Oto nastała chwila walki. Walki ze złem, w najgorszej jego postaci. Złem, którego nie rozumiała i nie pojmowała. Lecz musiała je pokonać

    Azaliż my, poprawiacz, uprzejmie waćpannę chcemy poinformować, jakobyśmy w onym manuskrypcie patos odnaleźli :>

    która wzięła się jakby znikąd zastąpiła jej drogę.

    Postać... wzięła się?

    W sumie to tyle...

    Podsumowując, jak na razie nie jest bardzo źle, ale trzeba potrenować. Styl, patos, błędy. Są i do eliminacji, ale spokojnie, da się :)

    Wierz mi, sam jeszcze nie tak dawno przez to przechodziłem. Imć Viear świadkiem ^^

    Czekasz po prostu na przełom. Pisz dalej, zobaczysz, jak to Cię rozwinie. Liniowo, liniowo, potem nagle zobaczysz, że jest bardzo dobrze (choć tak nie będzie) i kiedyś będzie takie ,,Hoop!" - wszystko się zmieni ^^

    Popracuj nad tym tekstem, nad błędami, stylem, wywal patos. I pisz dalej! Jak najwięcej. Wierzę, że Ci się uda :)

  8. Tak, jak powiedział Haz - dalej można być oryginalnym. Z tym, że tylko niektórzy. I dobrze, o to chodzi. Nie jestem tylko pewien, czy chodzi o całą fantastykę (mówię tu o rynku Polskim), czy tylko fantasy i sf, ostatecznie groza dopiero zaczyna wychodzić na światło dzienne (jak to brzmi ^^).

    W obu wymienionych wyżej gatunkach ,,zagrożonych" też można pokazac coś nowego. Oczywiście, podstawowe wytyczne się nie zmienią, bo są dobre, ale... ale literatura tak ma, że buduje się na starszych pokoleniach :)

    Ogólnie, SJ nie kręciłbym nosem, że nic już nie można, nic nie jest możliwe już, że nikt nie może... bo można. I myślę, że jeszcze WIELE jest do wymyślenia. Wystarczy tylko poczekać na właściwy czas, miejsce, człowieka... jak zawsze.

  9. Po pierwsze, Vearze:

    Ciekaw jestem, co Wam udało się wyłapać i czy tylko ja odnoszę czasem wrażenie, że fantastyka kołem się toczy.

    Jesteś pewien, że fantastyka, a nie fantasy, a?

    A po drugie - wciąż jeszcze można przeczytać coś, czego nie było. A że takich mało, cóż - łatwiej oddzielić rzemieślników, od artystów :)

  10. Właśnie, nie mogę pisać na tym forum wiadomości prywatnych (proxy) więc nie ekscytujcie się :P Toteż chcę, aby czytelnicy kontaktowali się ze mną przez maila, bo nie mam jak odpowiedzieć inaczej. Ale jesteście nerwowi :>

    To znak, że Twój tekst wywołuje emocje :) Powinnaś się cieszyć ^^

    Ale mogłabyś dać np. sam epilog na forum, jako wiadomość, nie jako wiadomośc prywatną :)

  11. Ups, ah. Ced prowadzi jednym punktem^^

    Uou.

    Od Ciebie słyszeć takie słowa to jak wór złota, Viearze ;>

    A tymczasem możemy się zacząć zastanawiać, jakie uniwersum weźmiemy ;) Pierwsze co mi przychodzi do głowy, to Mass Effec - tam jest świat o dużym potencjale.

    Ale wszyscy je muszą znać... a poza tym jest troszkę... zbyt nowoczesne, nie uważasz?

    A tu mail od Darkena:

    Graliśmy zapewne w Inspectres albo jeden z modów.

    InSpectres nie jest dostępny po polsku.

    Tutaj masz demo tej gry po polsku:

    http://ddr4ever.wordpress.com/gry/

    Tutaj jest samodzielna gra na bazie InSpectres, którą sam napisałem:

    http://rpg.quickpress.pl/2010/03/kb9-in-advanced-dungeon/

    Ten drugi adres to mój aktualny blog o rpg.

    Pozdrawiam!

    Darken

  12. To właśnie jest Shadow of yesterday, Ced ;)

    Taaa...?

    http://tsoy.pl/2010/02/tsoy-info

    Co do rozgrywki na forum - z kośćmi nie ma problemu. Każdy przed swoją turą rzuca kością, na początku posta przedstawia wynik rzutu w kwadratowym nawiasie, a następnie opisuje co i jak. Trza tylko trochę zaufania do pozostałych graczy, że faktycznie rzucają kośćmi ;)

    Ok, możemy bazować na zaufaniu. Mam nadzieję, że Darken mi powie co i jak :)

  13. Szczerze powiedziawszy, to ja też dokładnie nie pamiętam, jak to się robiło. O to trzeba by było zapytać już Jazka ,,Darkena" Gołębiowskiego, który to nam przewodniczył, znaczy - objaśniał zasady.

    To, co pamiętam wygląda tak - Możesz być właściwie kim chcesz, ale wybierz sobie umiejętności z rozmysłem, bo muszą być dopasowane do Twojej postaci i uniwersum. To znaczy, jeśli jesteś, dajmy na to, karateką, to raczej nie będziesz umiał pilotować prom kosmiczny itp.

    Jest też coś takiego jak krew, czyli Twoje punkty życia. Co się z nimi dzieje, chyba wyjaśniać nie muszę... były chyba tez jakieś punkty... cholera, nie pamiętam. 

    Ale pamiętam za to, że (Viearze!) to wcale nie było ,,The Shadow of Yesterday" - owszem, mieliśmy i w to zagrać na Confuzji, ale najpierw graliśmy w to...to właśnie. Bez MG.

     

    Wysłałem już do Darkena maila w tej sprawie.

    A do Vieara dopowiem jeszcze, że każdy z drużyny może dołożyć jedną swoją kostkę (ma trzy) do puli kostek kolegi, pomagając mu w zadaniu, które właśnie tamten wykonuje (oczywiście, musi powiedzieć jak, i musi to być w jego kompetencjach) - w ten sposób szansa na trafienie szóstki jest jeszcze większa. Bo właśnie liczy się największy wynik na jednej kostce.

    Hmm... no i jak my to niby mielibyśmy w to zagrać tutaj? Może (chyba jest takowy) używając wirtualnego licznika... Nie wiem, hm.

  14. Ced, Lovecraft naprawdę jest epicki. Poza tym, King się od niego uczył, więc wiesz... swoją genialność Król mógł wynieść właśnie od Lovecrafta :]

    Ależ ja nie wątpię :)

    Pochodnia Horroru ciemnieje od pokoleń ;]

  15. A, geneza... no, nie będzie -

    Zacząłem od bajek, w dzieciństwie uwielbiałem czytać o Królu Arturze, potem jeszcze, przed osiągnięciem 10 - go roku życia przeczytałem parę książek Vernea, całą serię Narnii i zacząłem Władcę Pierscieni.

    Ale to były pra-początki, choć w sumie, to fantastyka towarzyszy mi odkąd nauczyłem się czytać.

    Bardziej poważnie zainteresowałem się nią za sprawą mojego taty - też fantasty, który podsunął mi swą imponującą półkę z Sf lat 60, 70 i 80 XX w - i wtedy to ruszyło. Jeeej ile ja nieprzespanych nocy zaliczyłem, nie mogąc się oderwać od któregoś zbioru opowiadań, książki... a i były także komiksy Marvela (na kilogramy^^) , było coraz więcej filmów... (Star Wars, Matrix, inne, Star Trek (Voyager oraz TNG, z czym Voyagera mam oglądniętego tylko w połowie (serię) a TNG - całą).

    Ot, i taka to jest geneza. Jestem fantastą od urodzenia ^^

  16. {Ced wynurza się zza kłębów dymu}

    Co Ossus? Ossus to jest planeta w systemie gwiezdnym Adega, będąca miejscem przechowywania całej wiedzy Jedi i późniejszą lokalizacją Nowego Zakonu... hyyp?

    JA się nawdychałem? Ja nic nie wdychałem, to pomówienie! ;p

    Viear, Ossusa, jak wiesz, czytuję, ale - to też wiesz - jeśli chodzi o uniwersum Star Wars (i nie tylko) wiem trochę (troszkę, troszeczkę) o tym...;>

    A jeśli chodzi o Torgrutanów, to znałem tę rasę, swego czasu bardzo się Shaak-Ti interesowałem. A i trochę w książkach przeczytałem...

    Co do rycerzykowania - tak, w oryginale coś takiego też jest... ale chyba tylko na początku, później - cale szczęście - zaczyna się już bardziej Mistrzowanie. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...