Skocz do zawartości

Matimak

Użytkownicy
  • Postów

    375
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Matimak

  1. Goń brata GOŃ bo warto- gorąco rekomenduję. Co do Narni, to racja też bym ją poczytał młodszemu rodzeństwu
  2. Od "Wiedźmina" do "Gry o Tron" na przykład? Hmmm osobiście właśnie tak miałem (gdzieś po drodze był Władca jeszcze). Ale fakt, dla niektórych mogła by to być zbyt gwałtowna zmiana klimatów z magicznie napakowanych na subtelnomagiczne.
  3. Dwóch z pięciu graczy ma uprawnienia moderatorskie - nie martw sięo spam ;] Faux pas z mojej strony. Jestem spokojny
  4. A stąd już tylko krok do Cooka czy Martina i jesteśmy w domu
  5. Muszę się zgodzić z Hazem. "Przekonywanie" do fantastyki nie ma sensu. Nie bawimy się w proroka, któremu Bóg odnotowuje w niebie każdego nawróconego. Chodzi o to, żeby wywołać impuls, który u kompletnego laika spowoduje chęć do zgłębiania fantastyki samodzielnie. Zgodzę się, że harrypoter wywołał taki impuls u wielu ludzi, ale ja osobiście cieszę się, ze od niego nie zacząłem. Do tego, co polecił Haz dorzuciłbym może jeszcze Pratchetta. A zaczynanie od gier może być niebezpieczne, bo wtedy ludzie postrzegają fantastyke jako masę statystyk i "nowych skilli do wyekspienia", a przecież nie o to tu chodzi. Ja jednak wciąż uważam, że sednem fantastyki jako takiej jest literatura i od niej trzeba zaczynać. Z innymi gałęziami trzeba i warto się zapoznać, ale to tylko pochodne idące od głównego pnia- dobrze, że są bo dzięki temu każdy znajduje coś dla siebie, ale od gier czy filmów bym nie zaczynał.
  6. // Setting może i nie jest dopracowany, ale jeszcze chwila i wybuchnie mi tu rebelia, więc zaczynamy . Kolejność ustali się sama po pierwszej kolejce postów. Jeśli ktoś chciałby dołączyć do sesji w trakcie, proszę o zostawianie kart w temacie organizacyjnym.// Członkowie rodu De Brasien, od zawsze uważani byli za ludzi ekscentrycznych. Nikt dokładnie nie wie jakim sposobem udało im się wkraść w łaski Książąt z dynastii Valurinów, pomimo faktu, iż nie posiadali szlacheckich korzeni a na salonach księstwa Grafenbergii pojawili się nagle i niespodziewanie, dysponując przy tym pokaźną fortuna, osiągniętą rzekomo poprzez szereg udanych inwestycji. Złośliwi twierdzą, że przodkowie obecnego pana na zamku Halem, zarobili krocie jako zbóje i szabrownicy tak długo paląc, gwałcąc i mordując, aż uzbierali dość złota by kupić sobie miejsce w Radzie Książęcej a synów posłać na Uniwersytet Katedralny Kościoła Siedmiu. Któż jednak mając tak silną pozycję, nie dorobił by się wrogów? Tych zaś było wielu, szczególnie ostatnio.... Wszystko zaczęło się niecałe dwieście lat temu, kiedy to na powierzchnię poczęły wychodzić niedobitki Krasnoludzkich Klanów. Kiedyś stanowiły one wielką potęgę handlowo-militarną i każde z Niezawisłych Księstw Południa, które miało w swych granicach jedno z pięciu zamieszkiwanych przez nie górskich pasm, musiało liczyć się z niewygodnym sąsiadem. Jednak nagle i niespodziewanie, klany zaczęły słabnąć i ginąć. O zalaniu siedziby Klanu Młota, przez podziemne wody rzeki Ados, Kurier Grafenberski huczał tygodniami. O pladze nieznanego pochodzenia, która zdziesiątkowała Klan Kamiennej Pieści plotki krążyły już niecałe pięćdziesiąt lat później. Potem przyszła kolej na Klan Krótkobrodych, wyniszczony niemal całkowicie przez bezmyślność własnych Kopaczy. Kto do stu piorunów otwiera szyb zapieczętowany jeszcze w Ciemnej Erze?! Z drugiej strony, nikt nie mógł przecież wiedzieć, że zamknięte tam Pełzacze, dorobiły się przez ten czas nowej królowej. Bestie opanowywały kolejne szyby, zżerając po drodze wszystko, co nie ruszało się dość szybko by przed nimi umknąć. W końcu pozostali przy życiu Krótkobrodzi, podłożyli ładunki prochowe tam, gdzie czuli się jeszcze w miarę bezpiecznie i wysadzili wszystko w diabły, stwierdzając heroicznie, że wolą zginąć w obronie swych siedzib, niż dać się z nich wypędzić, albo co gorsza stać się obiadem dla sześcionogiego monstrum, tuż na progu własnej, schludnie urządzonej pieczary. Pewnego dnia, łańcuchem Gór Erboryjskich, wstrząsnęła po prostu seria wybuchów, a kilka szczytów poleciało w dół. Było po wszystkim. Pozostałe dwa ogniska khazadzkiej kultury, to jest Klan Czarnej Góry i Klan Topora, chętnie przyjmowały ocalałych pobratymców. Problem był jednak w tym, że klany te zamieszkiwały północny i południowy skraj kontynentu a zdziesiątkowane rody i familie, nie miały ani ochoty ani sił ani przede wszystkim środków, na tak długą i kosztowną podróż. Krasnoludy zaczęły się więc coraz częściej pojawiać w ludzkich miastach, zatrudniając się jako kowale, najemni ochroniarze czy po prostu przystając do zbójeckich band. Niegdyś dumna i zamknięta w sobie rasa, zaczęła z wolna odsłaniać swoje sekrety za kawałek chleba, kufel porządnej przepalanki i ciepły kąt w izbie. W ten właśnie sposób stare poczęło wypierać nowe. Kiedy będąc w podróży, stary Sigfrid de Brasien, ujrzał działanie maszyny parowej, doświadczenie życiowe i łeb do interesów, podpowiedziały mu, że właśnie ma przed oczyma przyszłość/ Wróciwszy w rodzinne strony, ogłosił, że przyjmie pod swój dach każdego krasnoluda i pozwoli mu tworzyć w spokoju, z dala od łap Kościoła, uważającego nowy prąd za bałwochwalstwo a jego brodatych wyznawców za heretyków godnych spalenia na stosie. W Brasiengarf schronienie znalazło wielu długobrodych wynalazców, za którymi do miasta przyciągnęły tłumy uczonych, zainteresowanych rozwojem i wykorzystaniem krasnoludzkiej wiedzy. Plotka głosi, że nawet niektórzy magowie wyruszyli do Miasta cudów, jak nazywano to miejsce, w poszukiwaniu sposobów na zwiększenie swej mocy i potęgi. Część z nich upodobała sobie podobno rozległe katakumby pod miastem, to jednak tylko plotki. Prywatna metropolia Sigfrida, rozrastała się i pęczniała od nowych warsztatów i pracowni. W tym mieście „szaleńcy sławiący bałwana z trybów i pary” - jak zwykł mawiać Patriarcha Sławetny III-, mogli bez przeszkód praktykować swe sztuki. Niebawem młyny napędzane parą zamiast pracą ludzkich mięśni stały się czymś powszechnym, wpierw w okolicach Brasiengarf, potem zaś w całym Księstwie Grafenbergii. Sąsiednie państwa patrzyły z zazdrością, jak domena Valurinów przybiera na sile i potędze. Niebawem Ziemie Skaryngii stanowiące od wieków zarzewie sporów miedzy Grafenbergią a Księstwem Skhulm, wysłały poselstwo z prośbą o objęcie ich protektoratem przez „Miłościwego Pana Wszystkich Wolnych Ludów Południa” i „Głosiciela Złotego Wieku”, jak nazywali skromnego dotąd księcia Erfeda w liście otwartym. Potem nadeszły czasy unii personalnej z księstwem Baregii, po bezpotomnej śmierci jego ostatniego władcy Jarla Kanuta, co dało Grafenom dostęp do doskonale prosperujących portów na Morzy Sceire. W przeciągu bez mała dwóch stuleci, małe i na pozór słabe księstewko, poczęło w szybkim tempie przeistaczać się w istnego lwa, pożerającego sąsiadów bez zmrużenia powiek. Nic dziwnego, że na dworze w Agelem, pojawiało się coraz więcej szpiegów a nienawiść zarówno do samych Valurinów jak i do ich zauszników De Brasienów, rosła z każdym pokoleniem. Nienawiść ta osiągnęła szczyt jakieś dziesięć lat temu, kiedy książę Vares Valurin, pozwolił na powołanie Wszechtechnicznego Uniwersytetu Brasiengarfskiego, w którym bez przeszkód naucza się wszelakich nowinek technologicznych. Na groźby Kościoła i list samego Patriarchy, grożącego zorganizowaniem krucjaty, Grafenberski książę odpowiedział wystąpieniem z szeregów wiernych i wraz z sześcioma sojuszniczymi księstwami, zawiązał Sprzysiężenie Siedmiu, oficjalnie potępiające działania Patriarchatu i głoszące prymat władzy świeckiej nad Kościelną. Rzecz jasna Waleczny V nie mógł wypowiedzieć wojny nowemu przeciwnikowi, bowiem po pierwsze zbyt wiele dóbr z patriarchalnego skarbca poszło na edukację synów głowy Kościoła o których nie mówi się głośno, acz są oni liczni i mniej lub bardziej znani, po drugie nikt tak dokładnie nie wiedział jaką bronią dysponuje Sprzysiężenie. Co prawda na Valurińskim dworze wciąż królował rycerski obyczaj, acz szeptano że jest to już tylko fasada, za którą kryje się prawdziwa potęga militarna. I choć sytuacja na granicach byłam spokojna, każdy kto choć raz w życiu wstąpił na wojenny szlak, wiedział, że do starcia dojdzie prędzej czy później. Obie strony traciły więcej szpiegów niż zwykle, kupcy zabezpieczali się finansowo na ciężkie czasy a najemnicy wietrzyli zysk i ostrzyli narzędzia pracy na nadchodzące krwawe żniwa. . Od kilku tygodni, temat wojny schodził jednak na dalszy plan nawet wśród figur przemierzających zamkowe korytarze. Wszyscy podekscytowani byli bowiem nowym wynalazkiem, jaki uczeni Wszechtechnicznego Uniwersytetu mieli zaprezentować na dorocznym Święcie Wyzwolenia, obchodzonym na pamiątkę obalenia Imperatora Nergana tym samym rozpadu jego imperium na szereg niepodległych i suwerennych Księstw Południa. Sam król zapowiedział przyjazd do Basiengarf w otoczeniu swej świty. Również inni członkowie Sprzysiężenia Siedmiu zadeklarowali swój udział w uroczystości, na równi z kilkoma innymi monarchami podchodzącymi do technologii ostrożnie acz z ciekawością. Złośliwi twierdzili, że jest to idealna okazja do zaprezentowania potęgi nowego nurtu, jak również do wprowadzenia w szeregi uczonych mnóstwa obcych szpiegów. Niezależnie od plotek i pogłosek, do Miasto Cudów przeżywało od kilku tygodni istne oblężenie. W obręb jego murów, chcieli się dostać nie tylko uczeni i możni, ale także cała rzesza istot zainteresowanych wydarzeniem, bez względu na rasę. Bramy niemalże pękały pod naporem przyjezdnych a dostanie kąta w karczmie graniczyło niemal z cudem. Brasiengarf zaiste był sercem Grafenbergi, które w owych dniach biło jeszcze żywiej niż zwykle.
  7. Ostatnia karta zdaje się być kpiną wiec albo proszę o jej dopracowanie, albo niestety do grania nie dopuszczę. Orka- naukowca zaś , mogę jak najbardziej zaakceptować- postać nieszablonowa i ciekawa więc jak najbardziej zapraszamy do gry. Panowie Wątek sesji właściwej zaczynam w nowym temacie. Grajcie, prowadźcie swoje postaci, ewentualne uwagi ślijcie mi na PW. Proszę tylko żebyście mi tam nie spamowali - dla dobra nas wszystkich.
  8. Spójrz na tytuł tematu ." Redemption" i "Bloodlines", to podtytuły dwóch różnych gier osnutych na kanwie Maskarady. Ja bym sobie z chęcią rozegrał sesję w tych klimatach ale nie mam dostępu do żadnych podręczników, a na podstawie tego, co wyniosłem z gier niezbyt grać mogę.
  9. To mi nic nie podpowiedziało ale i tak wiem, że mówisz o Bloodlines. Tremare to mój ulubiony klan i zawsze nimi grałem. Taumaturgia po prostu NISZCZY wszystko i wszystkich. Chociaż raz chciałbym spróbować gry Grangelem.
  10. Yymmm Karpiu, ale takie rzeczy jak telewizor i możliwość wyboru macierzystego klanu pojawiły dopiero w późniejszej produkcji o podtytule "Bloodlines", wiec mówimy raczej o dwóch różnych grach. Ale co prawda to prawda w tą grę grę też grało się ciekawie a Malkovini byli baaaaaaaardzo specyficzni, chociaż Nosferatu byli bardziej wymagający. Ale fabularnie Redemption bije Bloodlines na głowę.
  11. Z grami z serii "Vampire The Masquarade" zetknąłem się dość dawno temu i aż się dziwię, że nikt jeszcze o nich nie wspomniał. Wymieniona z tytułu w temacie cześć pierwsza, to jeden z nielicznych produktów z dziedziny cRPG, który przyciągnął mnie do siebie na tak długo, żeby chciało mi się go przejść. . Gotycki klimat: mroczny i brutalny, oryginalny system maskarady wykreowany przez chłopaków z White Wolf przeniesiony na pecety z dokładnym odwzorowaniem wampirzych klanów i zależności miedzy nimi, możliwość odgrywania Kainity tak rzadka i niespotykana, no i fabuła, która naprawdę nadawała by się moim zdaniem na porządną książkę o wampirach i to raczej w stylu Anny Rice niż Stephanie Meyer (dodam: na szczęście). A wszystko to podane w formie skrzyżowania check & slash z rasowym cRPG, zaopatrzonej w niebanalny system rozwoju postaci. Czy ktoś z was miał okazję zetknąć się z tym tytułem? Jeśli tak, to zapraszam do dyskusji.
  12. Każde z nas przygodę z fantastyką zaczynało w inny sposób: poprzez czytanie różnych autorów, lub w ogóle z zupełnie innej strony- wszak to bardzo rozległa dziedzina. Teraz mając już pewne doświadczenie, zastanówmy się, co można by było polecić komuś, kto fantastykę dopiero odkrywa bądź chciałby to odkrywanie zacząć. Co włożylibyście do rąk dziecka, co zaś polecilibyście dojrzalszemu laikowi. Od czego sami zaczęliście i czy z perspektywy czasu był to początek dobry? Ja zacząłem od.... baśni. I o dziwo nie od dzieł Andersena czy braci Grim. Moim pierwszym tomem (z tych które przyszło mi pamiętać) były "Baśnie z Wyspy Lanka". Jest to zbiór bajek i legend z Cejlonu i Sri Lanki, pięknie ilustrowany i wydany w twardej okładce. Nie pamiętam już treści i właściwie jedynym wspomnieniem jakie mi po tej książce zostało to orientalny klimat (którego rzecz jasna jeszcze wtedy nie potrafiłem nazwać) tchnący niemal z każdej strony. To chyba ta "inność" przyciągnęła mnie na dobre do tej pozycji i kołacząc się gdzieś na dnie umysłu sprawiła, że jako dojrzały czytelnik, szukałem sposobu na "obcowanie" z fantastyką. Z pewnością książka ta trafi do małej biblioteczki mojego brzdąca. Baśnie to moim zdaniem chyba najlepszy początek przygody z fantastyką w młodym wieku. Poza tym dorzuciłbym tutaj "Niekończącą się Opowieść" i "Opowieści z Narnii". Laikom dojrzałym, poleciłbym na początek raczej coś "lekkostrawnego" dla przykładu "Hobbita". Za dzieła pokroju "Władcy Pierścieni" "Gry o Tron| czy "Diuny" raczej początkującym nie radziłbym się zabierać. W sumie sam dobrze nie wiem dlaczego- może ilość stron mogłaby co niektórych zniechęcić? Tyle na początek. Zapraszam i zachęcam do dyskusji.
  13. Matimak

    Czego słuchacie?

    Tu się zgodzę z Jayem Od siebie dorzucę Omnos A poza tym hmmm poza tym Enaid, David Arkenstone, Blackmor''s Night, Garmarna i nasze polskie Beltaine i Shamnon. No i nie zapominajmy o Ronanie Hardimanie .
  14. Matimak

    Czego słuchacie?

    Zacne zestawienie. O Hetmanie słyszałem od koleżanki z roku (oni niedawno obchodzili chyba 20- lecie istnienia hę?). Muszę się wziąć za osłuchanie ich dyskografii. Do tego Gunsi no no.... Co do Twojego pytania Ed, to nie przypominam sobie. Na rok 2011 mają jak na razie zaplanowane 8 koncertów w Rosji, 3 w Niemczech i jeden we Francji. Jednakże powątpiewam, by Paweł Mąciwoda odpuścił granie w rodzinnym kraju, wiec jak na razie pozostaje czekać.
  15. Matimak

    Czego słuchacie?

    SCORPIONS Hell yeah A''propos słyszeliście, że chłopaki kończą karierę i są obecnie w ostatniej trasie koncertowej?
  16. Matimak

    Co czytacie?

    Nie wiem, czy jest fenomenem, ale na pewno ciężko wyciągnąć go z domu. Pan Jacek, należy do pisarzy formatu "zamykam się w domu i tworzę." Tak przynajmniej słyszałem od kogoś, który miał z nim kontakt. Ta sama osoba w sumie, kazała mi zacząć zgłębianie jego twórczości o "Lodu".
  17. Witamy na forum Zgadzam się w całej rozciągłości Czego słuchasz z rocka?
  18. Wesoła gromadka robi się coraz ciekawsza ;D. You''re in etju, z tym ze kartę Twoja i Karpia dokładnie przejżę jutro bo dziś już niczego nie ogarniam. Witamy na forum tak nawiasem.
  19. Matimak

    Co czytacie?

    Publikacje branżowe
  20. No Wolf się reaktywował . Czekamy na Karpua i każdego innego chetnego do zabawy.
  21. Matimak

    Born of Hope - The movie

    Widziałem, widziałem i mam o tym równie dobrą opinie co o "Polowaniu na Golluma". Kolejny dowód na to, że amatorzy- pasjonaci niejednokrotnie lepiej sobie radzą niż zawodowi reżyserowie z kilkumilionowym budżetem.
  22. Matimak

    Seriale fantastyczne

    Kiredyś, dawnooo temu był serial o Merlinie. A teraz jest inny, o młodości arturiańskiego czarodzieja.
  23. Matimak

    Romanse

    Rozbrajająca, męska, szczerość. Pozostaje mi się pod tym tylko podpisać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...