Sir Jedi Opublikowano 26 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2009 Świetna fabuła nie jest niezbędna, przede wszystkim liczy się grywalność. Nie zmienia to jednak faktu, że świetna fabuła + świetna grywalność = totalny murowany megahit. Niestety bardzo, ale to bardzo mało takich gier... Przykładem takiej gry jest właśnie Planescape: Torment. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mrozie Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Gdzieś w rozmowie przewinął się Half-life. W takim wypadku, rozmowa dotyczy tylko cRPG-ów czy ogółu gier? Po jej przebiegu wnioskuje jednak, że chyba cRPG-ów, a więc... Zacznę od obalenia pierwszej tezy, że starsze gry miały świetną fabułę. Ot, BG1. Jesteś dzieckiem Bhaala, zbierasz grupkę awanturników, kroczysz od miejsca do miejsca mordując przeciwników twojej potęgi. Od zera do bohatera i abrdzo liniowo. Jest epicko, ale to już było. Jedziemy dalej? BG2. Znów jesteś pomiotem Boga, znów musisz wywalczyć sobie drogę mieczem i magią, aż w końcu zabijasz głównego ubermaga, i jest epicko. Znowu liniowo. Ale też to było. IwD? W obu częściach nieznane zagrożenie, groźba wojny, najazdu goblinoidów. Mistrzostwo liniowości fabuły. Było. Ze "starych" (bo zapewne nie cofamy się poza rok 1998 i Baldurową rewolucję) gier chyba tylko właśnie Torment wykazał się oryginalnością i prawdziwie wielowątkową fabułę (choć miejscami również liniową), wychodzącą od prostego, filozoficznego pytania: czym jest życie? I czy główny bohater w ogóle żyje? Smutne, że Torment zapłacił za swoją "inność" w najgorszyc z możliwych sposobów - zapomnieniem przez wszystkich, poza garstką wiernych graczy. Konkluzja z tego taka, że to jednak grywalność, a więc rozwijanie postaci, epickie do sześcianu walki itp. w głównej mierze przykuwały do ekranu i przykuwają dalej. Nie grałem we wszystkie ostatnio wydane cRPG-i, ale ciężko by było znaleźć tytuł o naprawdę bogatej i wielowątkowej fabule. Czasy się jednak zmieniają, deweloperzy coraz częściej zatrudniają zawodowych pisarzy do tworzenia scenariusza gry (vide David Gaider przy Dragon Age), więc kwestia fabuły w grach cRPG powinna iść ku lepszemu. Oczywiście, o ile wcześniej cały gatunek nie ulegnie kompletnego zlaicyzowaniu ku chwale tzw. "graczy casualowych". Meh. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JayL Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Smutne, że Torment zapłacił za swoją "inność" w najgorszyc z możliwych sposobów - zapomnieniem przez wszystkich, poza garstką wiernych graczy. IMO [i nie tylko] człowiek, który nie słyszał chociażby o Tormencie nie może się tytułować graczem. Gracz to niby każdy kto gra, ale ostatnio wytworzył się podział na graczy i casuali. Kto więc nie słyszał o Tormencie, a gra, zalicza się do grupy numer 2, a graczem nie jest [iMO]. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Duval Opublikowano 28 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2009 Ja sobie nie wyobrażam by nie słyszeć o Tormencie. Sam bardzo lubię, skomplikowane wielowątkowe fabuły, ale nie można tak grać cały czas, chwilami człowiek z przyjemnością przechodzi do prostej strzelanki, która jest liniowa i polega na zabijaniu coraz to większych mas potworów, nie wierze, że zawsze każdy gra tylko w skomplikowane gry. Choć przyznaje, że ostatnimi czasy mało powstało gier z fabułą pokroju gry, która się dzieje w słynnym Sigil. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Czy ja wiem, czy od Tormenta odwrócili się wszyscy? Tu nie jest problem 'oryginalność' gry tylko jej wiek. Bo ko jeszcze gra w Incubation lub w pierwszych Settlersów? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fly_killer Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Ja gram :-) uwielbiam stare gry Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2009 No stary, to witam w wąskim klubie oldschoolowców. ;D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JayL Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2009 W pierwsze Settlersy ja gram. Ale tak ogólnie [poza klasyką] to wolę nowsze produkcje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2009 Ja gram :-) uwielbiam stare gry Stare gry, stare filmy, stare seriale... stare komputery i stare domowej roboty wino. Słowem - stary rocznik Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Matimak Opublikowano 30 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Kwietnia 2009 A mowa o pierwszych "Settlersach" na PC czy jeszcze tych na i Amigę i Comodore'a. Bo tych ostatnich to ja bardzo lubię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fly_killer Opublikowano 30 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Kwietnia 2009 Na Commodore 64 nie bylo Settlersow - Tylko na Amige i PC - i te wersje chyba sie wcale od siebie nie roznily...nie popadajmy w sentymenty bo sie offtop zrobi Jak widac czas nie ma az tak wielkiego znaczenia - zgadzam sie z JayL ze to glownie grywalnosc, najlepiej polaczona z dobra fabula (przyklad: Diablo, Starcraft) sprawia, ze te nieliczne tytuly są wciąż żywe nawet po tylu latach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mrozie Opublikowano 1 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Maja 2009 IMO [i nie tylko] człowiek, który nie słyszał chociażby o Tormencie nie może się tytułować graczem. Gracz to niby każdy kto gra, ale ostatnio wytworzył się podział na graczy i casuali. Kto więc nie słyszał o Tormencie, a gra, zalicza się do grupy numer 2, a graczem nie jest [iMO]. Podział na tró graczy i fake graczy vel casuali wydaje mi się trochę sztuczny, ale coś w tym jednak jest. nie wierze, że zawsze każdy gra tylko w skomplikowane gry. Tylko gdzie te skomplikowane gry? Kiedyś i owszem, można było godzinami rozgryzać zagadki w Atlantis (1 i 2) czy Syberii (i pewnie w Thiefie, ale tą grę znam tylko z opowieści ). Ba, nawet w sadze Baldur's Gate było parę miejsc, w których trzeba było przystanąć, wziąć kawałek kartki i długopis i poukładać wszystkie elementy układanki. I kiedy pokonało się coś takiego, to dopiero była satysfakcja! A teraz? Zamiast zagadek fabularnych, coraz częściej upraszcza się gry i laicyzuje. Co więcej, coraz więcej zależy od zręczności niż strategii, która była solą dawnych gier (ehh, ustawianie szyków obronnych i "łańcuszki" czarów defensywnych przed walką - to było coś :] ). Tak więc zgadzam się, że prawie nikt nie gra tylko i wyłącznie w skomplikowane gry. Bo po prostu jest ich za mało, żeby bez przerwy w nie grać. Czy ja wiem, czy od Tormenta odwrócili się wszyscy? Tu nie jest problem 'oryginalność' gry tylko jej wiek. Chodziło mi o pierwsze wrażenia znajomych, których Torment niemalże w komplecie odrzucił. "Kostnica? Gadające czaszki? WTF? I po co tyle dialogów?". Tak więc oryginalność settingu gry jest problemem, przynajmniej ja mam takie odczucia. Czas jest istotnym czynnikiem, ale nie tak bardzo jak się wydaje - społeczości Baldur's Gate, Morrowind czy Neverwinter Nights są wciąż niesamowicie produktywne, dając dowód nieśmiertelności tych tytułów. No i najważniejsza rzecz, dostępność: jak ktoś ma zagrać w Tormenta, jeśli nie jest on dostępny na polskim rynku? Nawet BG i IwD doczekały się swoich reedycji i pewnej dozy reklamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hazreth Opublikowano 2 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Maja 2009 Odkąd granie w gry komputerowe (choćby i uznane za świetne przez jakąś tam grupę) jest nobilitacją? Dlaczego owa (nieokreślona przy tym) grupa, ma mi określać, jak się bawić, żeby nie narazić się na (pejoratywne przecież!) określenie 'casualowy gracz'? Przecież jeżeli powiesz o kimś 'niedzielny kierowca', to znaczy, że nie umie zachować się na drodze i dupa jest, nie kierowca. Casualowy gracz ma podobny wydźwięk. Wywyższanie się poprzez takie a nie inne preferencje dotyczące spędzania czasu przy komputerze jest głupie; nigdy nie uznam no-life'owego nastolatka zaliczającego tru erpegi jeden za drugim noc w noc za wartego większego szacunku od uznanego neurochirurga, który po robocie siada przed konsolą i gra w prostą nawalankę. Przykład przejaskrawiony, rzecz jasna, ale w celu ukazania pewnego absurdu w takim toku myślenia. PS. Domowej roboty wina też nie lubię. Call me casual. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wuja Opublikowano 2 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Maja 2009 Chyba b-moll. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 5 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Maja 2009 Kiedyś i owszem, można było godzinami rozgryzać zagadki w Atlantis (1 i 2) czy Syberii (i pewnie w Thiefie, ale tą grę znam tylko z opowieści Mrugnięcie ). Ba, nawet w sadze Baldur's Gate było parę miejsc, w których trzeba było przystanąć, wziąć kawałek kartki i długopis i poukładać wszystkie elementy układanki. I kiedy pokonało się coś takiego, to dopiero była satysfakcja! Chichot Taaa... Syberia była całkiem przyzwoitą gierką. A co do zagadek i skomplikowanych momentów, pamiętacie jeszcze stare Tomb Raidery? (stare - 1-5). Tam bywały zagadki (szczególnie w 1 i 4), nad którymi za młodego siedziało się tygodniami, przeczesując etapy jeszcze raz, i kolejny, i kolejny... Teraz już nie robią takich gier. Najlepszym przykładem jest TR 7, gdzie wszystko co masz dotknąć, zrobić, wziąć, świeci się jak przysłowiowe psie cojones. Fabuła jest ok, grywalność też... ale klimat już trochę woła o pomstę. Możecie mnie za to nazwać casualowym graczem. Wszak to wstyd grać w TRy ;> EDIT: dla Ciebie moja drogą 1/3 użytkownika Jachoo : Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fly_killer Opublikowano 6 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2009 Bardzo lubię klasyczne przygodówki, ale Syberia mnie nie wciągneła Nie ukończyłem niestety. Ale Tomb Raidery uwielbiam, szczególnie remake 1 części - Anniversary - prostsza od pierwowzoru ale utrzymuje klimat rozgrywki znany z mojej ukochanej jedynki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 6 Maja 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2009 Jedynki niestety nigdy nie ukończyłam z tego samego powodu dla którego nie mogę zagrać w Thiefa 1. Za to wszystkie pozostałe części znam prawie na pamięć (2-5), mniej te ... nowsze, bo w nie grałam mniej namiętnie. Anniversary faktycznie dobra część. Najnowsza, Underworld też mi się podobała, ale jest strasznie krótka niestety. Dla mnie najukochańszą częścią serii jest nadal TR 4 i marzę o tym, żeby zrobili go w nowej grafice, tak jak jedynkę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.