Skocz do zawartości

Utopia Abasara cz.1 rozdział 2 - Wezwanie do Sanktuarium


Superkarpik

Rekomendowane odpowiedzi

Minęło ponad siedem lat od tajemniczej śmierci Luminalosa. Wiadome jest jedynie, że zginął  kilka dni po przybyciu Gabriela, gdy wyruszył w podróż o której też nikomu nic nie powiedział.

Przez siedem bitych lat młodzi magowie poznawali kolejne tajniki sztuk czarnoksięskich. Była to żmudna i często niebezpieczna nauka. Chęć zemsty jaka płonęła w sercu Gabriela pozwoliła mu nie tylko dorównać Samaelowi i Urielowi, ale także prowadzić wyrównane pojedynki z Kazitimirem. Tego dnia miał miejsce kolejny.  Jak przed latami naprzeciwko siebie stanęli Gabriel  z mistrzem Kazitimirem. Chłopak wyraźnie zmężniał przez te siedem lat. Nadal miał długie kasztanowe włosy, jednak jego twarz straciła młodzieńczy wyraz.  Wokół szyi i Głowy owinięty miał cienki materiał formujący się w kaptur i schodzący aż na plecy tworząc pelerynę. Kazitimir z kolei nie zmienił się w ogóle. Nadal nosił pas z głową wiewiórki na środku. Na czas pojedynku także nałożył grube skurzane rękawice oraz luźną, lnianą koszulę o słomianym kolorze. 

- Nie będę cię oszczędzał dzieciaku! – wrzasnął kozak opierając o lewe ramie topór tak wielki, jakby był wykuwany z myślą o jakimś wielkoludzie a nie człowieku. Jego ciężar zdawał się jednak nie przeszkadzać magowi ze wschodu.

- Miałem powiedzieć to samo mistrzu! – odgryzł się Gabriel delikatnie wymachując kataną.

Kazitimir zrobił pierwszy ruch. Zaczął biec nadal trzymając topór na ramieniu. W jego prawej dłoni rozbłysło światło.

- Znam to mistrzu! – wrzasnął chłopak unosząc katanę do góry. Wokół jej ostrza zaczął gromadzić się wiatr. Po chwili także biegł na swojego nauczyciela. – Nie nabierzesz mnie czymś takim!

Gdy byli prawie metr od siebie, Kazitimir wbił błyszczącą od iskier dłoń w podłogę. Jednocześnie machnął toporem tuż nad swoją głową nie pozwalając podejść uczniowi bliżej. Wokół Gabriela wystrzeliły wiązki elektryczne. Zastygłe pioruny uformowały klatkę wokół swojego celu.

- Lekcja numer jeden – zaczął stary kozak. Na usta wpełzł mu obrzydliwy uśmiech

- Nie wierz swoim oczom – wycedził przez zęby więzień.

Gabriel nie zamierzał się poddać. Chwycił katanę przygotowując się do ataku. Błękitne napisy zabłyszczały na klindze.

- Rozwiązanie! – Krzyknął.  Potężna energia zgromadzona w mieczu uderzyła w wiezienie z piorunów. Przyszły anioł przeciął wszystkie pręty robiąc piruet. Nim jednak skończył już musiał robić unik przed ciosem toporu z góry. Broń przebiła się przez całą podłogę odrywając całe kamienie.

- Lekcja numer dwa mistrzu – Gabriel wstał wyraźnie zadowolony z przebiegu walki. – Zanim ty zamachniesz się mieczem, ja rzucę w ciebie sztyletem, pamiętasz te słowa?

- Jakże bym mógł zapomnieć słów tak szlachetnego arcymaga?

- Wcale nie szlachetnego! – krzyczał z trybuny Uriel.

Kazitimir rzucił mu spojrzenie tak przepełnione nienawiścią, że Białowłosy uczeń skulił się. Nagle kozak zaczął kreślić ręką koło w powietrzu. W tym samym miejscu pojawiła się czarna chmura burzowa. Dudnienie grzmotów wprawiało mury budynku w drżenie. Kawałki roztrzaskanej podłogi zaczęły unosić się w powietrze.  Chmura zaczęła atakować Gabriela wyładowaniami atmosferycznymi. Kolejne pioruny uderzały w miejsca gdzie jeszcze sekundy temu stał uczeń. Gabriel z łatwością wykonywał salta i przewroty unikając ataków. Lata ciężkiego treningu fizycznego przynosiły efekty.  W tym samym czasie kozak ponownie zerwał się do ataku. Chłopak wbił katanę w ziemię i złączył ręce jakby się modlił.

Proszę o tarcze szlachetne duchy, pomyślał

Wokół niego rozpostarła się bariera której nie były w stanie sforsować ani kolejne uderzenia pioruna ani ogromny topór Kazitimira. Stary mag odskoczył do tyłu. Uniósł ręce ku górze i rozpoczął inkantację.

- Valkiria matere. Corpus AT Corpus. Nihilis AT homine. In nomine Valkiria rex!

Naokoło Kazitimira zaczęły krążyć linie światła które następnie  powędrowały prosto do jego dłoni. Mięśnie miał napięte jak postronki by utrzymać tę groźną i niebezpieczną siłę. Cisnął uformowaną kulą w kierunku Gabriela. Światło zaczęło napierać na barierę. Gabriel oparł się o barierę. Ze wszystkich sił starał się utrzymać swoją zasłonę. W końcu jednak zaklęcie mistrza przedarło się. Wybuch spowodowany rozerwaniem bariery rzucił Gabrielem o ścianę.

- Nie bądź taki pewny siebie dzieciaku. – Kazitimir dyszał ze zmęczenia. W ciągu tych kilku lat jego uczniowie zrobili zadziwiające postępy. Już niedługo nie będzie w stanie wygrać z nimi w pojedynku.

- Dlaczego bariera pękła?! – Gabriel był bardziej wściekły na fakt, że jego zaklęcie nie podziałało niż to, że przegrał pojedynek.

- Jesteś po prostu słabszy ode mnie. Siła zaklęcia zależy od siły maga. Zawsze musisz brać to pod uwagę

- Próbuję…

- Siła maga rośnie wraz z jego wiedzą i umiejętnościami. Ale o tym już dawno wiesz prawda?

Uczeń ukłonił się mistrzowi ostatecznie przyjmując swoją lekcję i porażkę.

Do Sali treningowej wbiegł Magnus. Miał na sobie długi brązowy płaszcz z porozpinanymi guzikami. Do pasa miał przyczepioną „Szabier” swoją ukochaną broń białą. Była to długa szabla zdobiona kamieniami szlachetnymi i runami. O potędze tego oręża krążyła już niejedna legenda.

- Jedziemy do Sanktuarium!

Kazitimir nagle posmutniał.  Gabriel nie wiedział jednak w czym rzecz. Nagle usłyszał w głowie głos Samaela.

To zgromadzenie magów wszystkich ras i wszystkich klanów. Celem istnienia Sanktuarium jest zabicie Abasara. Magnus opowiadał mi o tym miejscu nie szczędząc przekleństw na członków rady…

Gabriel cieszył się, że jego przyjaciel pomagał mu, jednak czuł się nieswojo słysząc  jego głos w swojej głowie.

- Kiedy wyruszamy? – Uriel jako jedyny czuł podekscytowanie związane z nową sytuacją.

- Zeppelin przyleci po nas wieczorem. Nie pakujcie się. Wszystko będzie na miejscu.

- Po co nas wezwali? – Kazitimir wyglądał na naprawdę rozgniewanego nową wiadomością.

- Nie wiem. Nie chcieli ujawnić powodów. Powiedzieli tylko, że mamy zabrać wszystkich uczniów…

Magnus spojrzał na najmłodszą trójkę magów w pomieszczeniu. Czego mogli od nich chcieć?

Kozak puścił przyjacielowi porozumiewawcze spojrzenie.

- Słyszeliście szczeniaki? Za godzinę macie być gotowi do wylotu!

Troje młodych magów wybiegło z areny zostawiając swoich mistrzów samych.

- W Zeppelinie będziesz musiał mi wszystko opowiedzieć Magnusie…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
skurzane rękawice

Ała

Broń przebiła się przez całą podłogę odrywając całe kamienie.

Przez całą podłogę... czyli przez co? No i powtórzenie

Chłopak wbił katanę w ziemię i złączył ręce jakby się modlił.

Dopiero co podłoga była kamienna

Opisy już trochę drgnęły z miejsca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...