Skocz do zawartości

Utopia Abasara cz.8 rozdział 2 - Jeszcze jedna świeczka


Superkarpik

Rekomendowane odpowiedzi

Abasar opuścił dłonie. Całkowicie zignorował Magnusa z którym jeszcze chwilę temu toczył zażartą walkę. Całą jego uwagę skupiał teraz młody chłopak o długich kasztanowych włosach. Miał na sobie Gruby szal przechodzący na plecach w pelerynę łopoczącą teraz pomiędzy pierścieniami śniegu pędzącymi wokół niego.  Zdawać by się mogło, że ów krążący wiatr powstrzymuje go od rzucenia się Mrocznemu Magowi do gardła. Gabriel najchętniej rozszarpałby go gołymi rękami.

Magnus przez chwilę zastanawiał się nad rozkazaniem chłopakowi by uciekał. Czy był w tym jednak jakikolwiek sens? Poza tym był ciekaw jak ta sytuacja się rozwinie. Czy jego uczeń ma szansę w starciu z kimś z kim nawet on nie miał najmniejszych szans?

- Gabriel tak? – spytał Abasar tak otwarcie, jakby zawierał właśnie nową znajomość. – Kolejna jednostka w waszym nic nie znaczącym planie, którego sensu i racji nawet nie jesteście w stanie dostrzec. Czy powiesz mi to samo co twój mistrz chłopcze? Że niewolę waszą rasę? Że jestem złem wcielonym?

- Zabiłeś moich rodziców… - Wycedził Gabriel z trudem tak wielkim jakby dopiero uczył się mówić. -

Wokół jego prawej dłoni zaczęły zbierać się płatki śniegu, krążąc wokół niej. Abasar natychmiast to zauważył.

- Nie jesteś nawet w połowie tak dobry jak twój mistrz. Powinieneś nauczyć się lepiej kryć zaklęcia. Zwłaszcza magii wiatru…

Abasar złączył dłonie Jakby się modlił chwilę później wyprostował je. Nic się jednak nie stało. Kręgi śniegu zachwiały się, jednak nadal istniały. Mroczny Mag nawet nie krył zdumienia.

- Duchy Shinto… - powiedział na głos. Kręgi znowu drgnęły, lecz nic poza tym. Tymczasem w dłoni Gabriela uformował się miecz będący w całości wykonany z pędzącego w ciasnej przestrzeni wiatru.

Magnus z zachwytem patrzył na ten zadziwiający pokaz siły. To nie był ten sam Gabriel co wcześniej. Wystraszony i niepewny. Wcześniej nie potrafił pokonać Kazitimira, ani nawet Uriela. Teraz stał naprzeciwko tego potwora i w jednej chwili udało mu się dokonać czegoś co innym nie udawało się przez całe wieki. Przeciwstawić się Abasarowi.

Mroczny mag ponownie skrzyżował dłonie na piersi. Ciemna poświata była znacznie większa niż ta wcześniej przygotowana na atak Magnusa.

- Zaczynaj dzieciaku…

Gabriel z rykiem rzucił się do przodu. Każdy jego krok wzbijał w powietrze całe chmury śniegu. Kręgi cały czas wirowały wokół niego. Rozpadły się dopiero gdy chłopak dopadł swojego przeciwnika. Poświata na rękach Abasara także zniknęła.

Chłopak zamachnął się mieczem z wiatru. Spiżowy przewoźnik nie wykonał żadnej bariery. Zaczął odskakiwać na boki unikając zetknięcia się z „ostrzem” wyrządzającym szkody nawet na sąsiednich wzniesieniach.

Magnus obserwował jak pobliskie szczyty są przecinane przez chybione ataki Gabriela.

Mistrz wiedział dlaczego Abasar stosował uniki. Atak wyprowadził go z równowagi. Nie był przygotowany na przełamanie obrony. Ba. Nie spodziewał się, że duchy Shinto go nie posłuchają, przez co został kompletnie wyprowadzony z równowagi.

Owe zachwianie nie trwało jednak długo. Abasar szybko wzbił się w powietrze. Szatę miał całą poprzedzieraną po atakach wściekłego Gabriela. Sam jednak nie miał na sobie żadnego zadrapania. Poniszczona szata jednak była już pewnego rodzaju symbolem. W oczach Magnusa bowiem stał się śmiertelny, możliwy do zranienia.

- Za dużo sobie pozwalasz! – krzyczał unosząc się nad ziemią. Nagle uniósł dłonie ku górze. Chmury zaczęły zbierać się wysoko nad nimi tworząc wir. Cieniutka strużka podobna do nici sączyła się z chmur prosto w dłonie Abasara.

Magnus złączył dłonie. Wokół niego zaczęła drżeć ziemia. Dotknął dwóch zwojów które nadal posłusznie lewitowały naokoło niego. W jednej chwili z ziemi wyskoczyła skała wielkości dziecka. Była tak rozgrzana, że powietrze wokół niej załamywało się. Cisnął ją w górę.

Abasar przerwał zaklęcie by odbić skałę. Gdy jednak rzekoma skała uderzyła w jego barierę nastąpiła potężna eksplozja.

- Co się stało? – Spytał Gabriel wyraźnie zaskoczony.

- To nie był zwykły kamienny pocisk. Połączyłem zwój skalnego więzienia z ognistym zwojem jądra planety, lub potocznie zwanym smoczym oddechem. Wiedziałem, że ściągając na dół chmury w takim tempie zmienia też ciśnienie i temperaturę. Rozrywając skałę wydostał na zewnątrz gorącą magmę a z nią wysokie ciśnienie i temperaturę. Zderzenie dwóch tak wysokich amplitud spowodowało implozję a co za tym idzie, ogólne zniszczenie…

Gabriel nie zrozumiał połowy z wypowiedzi swojego mistrza. On sam był w stanie użyć kilku zaklęć magii wiatru, pomijając fakt, że miał do tego wrodzony talent. Magnus był mistrzem w przynajmniej dwóch dziedzinach. Magii Ognia i Ziemi.

- Przygotuj się, jeszcze nie skończyliśmy  - dodał po chwili. Widać było po nim zmęczenie. To nie były przecież jakieś tam zaklęcia.

- Żeby tyle problemu… - Dym po wybuchu powoli ustępował. Abasar nadal był w powietrzu. Jego szata była już mocno sfatygowana, choć jemu zdawało się nadal nic nie być. – Sprawili mi zwykli LUDZIE !

W jednej chwili wylądował na ziemi pięści miał mocno zaciśnięte. Wystawił rękę w kierunku Magnusa. Starzec natychmiast oderwał się od ziemi. Po chwili był już trzymany za szyję.

- Atak grawitacyjny? – krztusił się w uścisku. – przecież to…

- Połączenie magii umysłu i magii śmierci? – dokończył Mroczny Mag. Z jego głosu znikła barwna nuta miłego człowieka. Dżentelmena, który przestrzega kodeksu pojedynków. Została mroczna istota. Potwór w ludzkiej skórze. Bestia odpowiedzialna za śmierć miliardów. – To niemożliwe dla was prawda? Brakuje wam wyobraźni jak połączyć umysł będący fundamentem życia i agonię śmierci.

Nie pojmiecie tego nigdy…

- Potworze…

- Nazywaj mnie jak chcesz słaby człowieku. Jesteście najniebezpieczniejszą rasą na jaką się natknąłem. Pozwoliłem waszemu gatunkowi istnieć, a wy mimo to cały czas się buntujecie.

Abasar cały czas patrząc na duszonego starca drugo ręką zatrzymał dysk utworzony z wiatru. Dopiero teraz spojrzał w kierunku Gabriela. Chłopak chwiał się na nogach, ale w jego oczach nadal siedziała bestia.

- Zostaw… mojego… mistrza

- Jesteś silniejszy niż myślałem, przyznaję, ale na nic więcej cię nie stać człowieku.

W jednej chwili Abasar zniknął. Magnus upadł na ziemię krztusząc się.

- Gabriel, uciekaj! – starał się krzyczeć, lecz nie mógł. Miał zmiażdżone struny głosowe. Jedyne co mu się udało to żałosny szept.

W następnej chwili długi czarny kieł wystawał z klatki piersiowej Gabriela. Chłopak był tak zaskoczony, że nawet nie krzyknął. Oczy miał szeroko otwarte. Do ust napłynęła mu krew.

- Lekcja skończona…- szeptał Mroczny mag niczym śmierć do ucha swojej ofiary.

Kieł zniknął tak samo szybko jak się pojawił. Młodzieniec upadł na śnieg brocząc krwią.

Oczy zaszły mu mgłą. Jeszcze przez chwilę czuł dotyk wiatru na swojej dłoni. Niestety także on ustąpił…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...