Fantastyka: Pod lupą

Andrzej Pilipuk może pochwalić się niezwykle bogatym dorobkiem artystycznym. Jego twórczość bywa zabawna, bywa poważna, ale chyba nigdy nie była na wskroś straszna. Wspominam o tym, ponieważ najnowszy zbiór opowiadań autora, Upiór w ruderze, jest na swój sposób przerażający, choć daleko mu do tradycyjnego horroru.

Uniwersum Metro jest obecne na polskim rynku wydawniczym na tyle długo, że w mojej prywatnej biblioteczce wchodzące w jego skład książki ledwie mieszczą się na dwóch rozległych półkach. Większość z nich to pozycje przyzwoite, ale zdarzają się też niewarte zmarnowanego na nie papieru potworki w stylu Mrówańczy. Szczęśliwie równoważą je perełki, do których zaliczyłbym serię Piter Szymuna Wroczka (...)

Pierwszy tom Maga bitewnego pozostawił wiele do życzenia. Mnóstwo utartych schematów, płytkość świata przedstawionego, infantylność relacji pomiędzy głównymi bohaterami... i jeszcze kilka innych rzeczy. Powieść Petera A. Flannery'ego miała jednak w sobie pewien czar, który sprawiał, że czytelnik mimo wszystko chciał poznać zakończenie tej opowieści. Na to trzeba było czekać aż do teraz - czyli wydania drugiego tomu.

Paweł Majka i Radosław Rusak zgotowali nam w zeszłym roku całkiem miłą niespodziankę, dostarczając książkę, która podchodziła do tematyki trzeciej wojny światowej w nieco inny sposób, niż zwykło się to robić we współczesnej fantastyce. Panowie odpuścili sobie maski przeciwgazowe i napromieniowane pustkowia, skupiając się na chaosie typowym dla pierwszych dni konfliktu konwencjonalnego. Nie znaczy to bynajmniej, że przez cały czas towarzyszył nam klekot karabinów i huk dział. Sceny batalistyczne się zdarzały, owszem, ale z reguły w dość małej skali, a największy nacisk i tak położono na grę wywiadów i tajemniczy spisek wokół cennych zabytków pokroju Szczerbca, które Amerykanie z jakiegoś powodu postanowili wykraść z terenów państw należących do Układu Warszawskiego. Dzięki Trzeciemu frontowi dowiemy się wreszcie po co.

W zasadzie recenzję Żniwiarza u Bram, trzeciej części cyklu Ember in the Ashes autorstwa Saaby Tahir, mógłbym zacząć tak samo, jak ocenę poprzedniego tomu niemal trzy lata temu. Niezbyt pamiętam, co tam się działo. Nie wypada jednak używać tego samego pomysłu w miejscu, w którym łatwo można wychwycić lenistwo. Korzystając z wymuszonej przez koronawirusa możliwości pracy zdalnej, udałem się w daleką podróż do miejsca, gdzie zostawiłem wcześniejsze tomy, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. No, może trochę koloryzuję.

Cyberpunk. Sajberpank, można zapisać fonetycznie. Stąd już tylko krok do SybirPunka. I kto wie, czy nie właśnie takimi torami biegły myśli Michała Gołkowskiego, gdy rozpoczynał prace nad swoim nowym cyklem? Fakty są jednak takie, że cyberpunk - jako gatunek - przeżywa obecnie swój renesans i coraz trudniej wybić się spośród zalewu opowieści noir o ponurej wizji przyszłości, cybernetycznych wszczepach i wszechwładnych megakorporacjach. Dla wspomnianego pisarza to jednak żadne wyzwanie!

Serce Lodu - czym jest? Artefaktem, machiną, manifestacją potężnej magii? Tego nie wie nikt - nawet najwyżej postawieni władcy i duchowni hierarchowie Imperium Serańskiego. Wiedzą jedynie tyle, że pogrzebane przed wiekami w odległym Karhanie Serce Lodu zapewnia swojemu właścicielowi olbrzymią moc. Moc, którą każdy możny chciałby posiadać na wyłączność…

Nie można powiedzieć, by na polskim rynku brakowało epickiego fantasy. Być może to właśnie dlatego wydawnictwo Fabryka Słów przez długi czas omijało ten nurt, skupiając się na innych podgatunkach fantastyki. Coś jednak sprawiło, że w tym roku znany wydawca postanowił przełamać schemat i wypuścić pod swoim szyldem Maga bitewnego Petera A. Flannery'ego, czyli powieść na wskroś epicką. Z magami, rycerzami, smokami i wielkimi bitwami. Dlaczego? Czym ponad 600-stronnicowe dzieło Brytyjczyka uwiodło szefów Fabryki? Aż szkoda byłoby nie sprawdzić!

Insignis nie przestaje dostarczać nam kolejnych książek z uniwersum Warcrafta i w sumie chwała mu za to, bo polscy fani Thralla i spółki mogą wreszcie nadrobić zaległości i powoli dościgają kolegów z innych zakątków świata. Najnowszą propozycją jest wydany pierwotnie w 2010 roku Malfurion.

W ostatnich latach twórczość Andrzeja Pilipiuka można podzielić na dwa zasadnicze nurty: lekkostrawne przygody Jakuba Wędrowycza i znacznie poważniejsze, bardziej wyrafinowane teksty "bezjakubowe". Przyjaciel człowieka to kolejny zbiór opowiadań Wielkiego Grafomana, który wpisuje się do tej drugiej kategorii. Już sama okładka nie pozostawia wątpliwości, że podejmowane w niej tematy nie należą do łatwych. I tak w istocie jest.