Pamięć wszystkich słów. Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza - Robert M. Wegner - recenzja #2

Pamięć wszystkich słów jest drugim, po Niebie ze stali tomem cyklu stworzonym w formie powieści i kolejnym dowodem na to, że Wegner potrafi tworzyć ciekawe historie spisane plastycznym językiem. Mimo że świat wykreowany przez autora nie ma w sobie nic z popularną u nas słowiańskością, to cykl przebojem wdarł się do ścisłej czołówki twórczości nadwiślańskiej, a także (dzięki temu?) powinien być konkurencyjny na szerszym polu.

Tym razem autor zabiera nas daleko od Imperium, gdzie śledzimy losy poznanych wcześniej bohaterów. Ku przypomnieniu: pochodzący z Ponkee-Laa Altsin jest złodziejem, który w wyniku niefortunnych zdarzeń nosi w sobie cząstkę jednego z bogów, natomiast siostra Yatecha, issaramskiego wojownika znanego z pierwszego tomu, Deana, w wyniku waśni między rodami musi poddać się sądowi. Należy zaznaczyć, że sam Yatech sporadycznie pojawia się na kartach powieści.

Tempo historii Altsina jest dużo wolniejsze od rytmu, do którego zdążył nas przyzwyczaić Wegner. Część ta charakteryzuje się opisami oraz monologami, co nie dziwi, gdyż właśnie dzięki wątkowi złodzieja poznajemy motywy sił walczących o wpływy oraz politykę zakrojoną na dużo większą skalę niż granice Imperium. Dobrą równowagą jest historia Deany. Dziewczyna, nieświadoma rozmachu oraz skali konfliktu, przypadkowo zostaje wplątana w rozgrywkę. Pozwala jej to działać z dużo mniejszą rozwagą, co czyni wątek bardziej przygodowym i szybszym od poprzedniego.

Ciężko uciec od wrażenia, że konstrukcja postaci jest nam dużo bliższa. Nie uświadczymy tu znanego z poprzednich wątków uczucia niezwyciężoności bohaterów, jak choćby w przypadku Kennetha, który jest w stanie przechytrzyć każdego dzięki swojej inteligencji, pomysłowości oraz ogromnym umiejętnościom dowódczym, czy legendarnego Laskolnyka wychodzącego z opresji, jeśli nie dzięki szóstemu zmysłowi, to przy pomocy magicznych zdolności oddziału. W końcu postacie popełniają błędy i potrafią być samolubne.

Wiele dobrego można powiedzieć również o warsztacie autora. Pomijając znany i utrzymujący się wysoki poziom dialogów oraz opisów warto zaznaczyć, że Wegner eliminuje pozostałe niedociągnięcia. W Pamięci wszystkich słów  nie uświadczymy już maniery powtarzania myśli postaci. W poprzednim tomie niemal za każdym razem, gdy autor wprowadzał powiedzenie lub przysłowie, inna z postaci dosyć szybko je wypowiadała. Za przykład niech posłuży dostępny w internecie fragment trzeciego tomu cyklu. Kenneth myśli o żarcie „mania wszystkiego na oku”, gdy oddział nie ma konkretnego zadania, a już kilka stron później w rozmowie z nim dowódca regimentu opowiada, że zna wspomniany żart. Potrafiło to irytować, wyglądało na wprowadzone na siłę, a sam zabieg byłby lepszy, gdyby powtórzenie pojawiło się za stron kilkadziesiąt. Po trzech zaś wychodziło jedynie niezgrabnie.

Reasumując, Pamięć wszystkich słów umacnia i tak świetną pozycję cyklu. Co tu dużo mówić, kto jest fanem serii, książkę już nabył, a ci, którzy Meekhanu nie znają, mają kolejny powód, by się z twórczością Wegnera zapoznać. Wobec takich premier nie można przechodzić obojętnie.


Sonky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.