Wieża - Robert J. Szmidt - recenzja

Z jakością powieści wchodzących w skład cyklu Uniwersum Metro 2033 było do tej pory naprawdę różnie. Od beznadziejnej Mrówańczy przez przeciętne Dziedzictwo Przodków aż po świetne Korzenie Niebios. Nie ukrywam, że w mojej opinii poprzedniemu dziełu Roberta J. Szmidta - Otchłani - najbliżej było właśnie do tej ostatnie kategorii, więc oczekiwania miałem raczej spore. 
 
Wieża to bezpośrednia kontynuacja wspomnianego dzieła i bez jego znajomości nie macie tutaj nawet czego szukać. Powiem więcej – jeśli czytaliście o przygodach Nauczyciela i jego głuchoniemego syna, ale szczegóły zdążyły wam się już nieco zatrzeć w pamięci, to radzę je sobie najpierw odświeżyć, bo inaczej cześć wątków może okazać się nieco niezrozumiała.

Po odkryciu kolonii Czystych i połączeniu sił z jej mieszkańcami, Nauczyciel podejmuje się misji powstrzymania uchodźców napływających z Nowego Watykanu. Uciekająca przed oszalałym z rozpaczy Nadpapieżem ludzka fala zbliża się do terytorium Wolnych Enklaw, a te nie zamierzają ryzykować bezpieczeństwem własnych obywateli i odmawiają udzielenia im azylu. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta i istnieje poważne ryzyko, że zrozpaczeni zbiegowie posuną się do rozwiązań siłowych i rozpoczną kolejną krwawą wojnę, która mogłaby poważnie zagrozić całej społeczności postapokaliptycznego Wrocławia. Nie można też zapominać o konieczności zbadania sprawy masowych zniknięć, która zdaje się być silnie powiązana z plagą lekterytów. W tym celu bohater będzie musiał zebrać doborowy oddział i przedostać się do owianych złą sławą ruin Sky Tower, gdzie co noc płonie złowróżbny ogień…

Autor miał u mnie spory kredyt zaufania i choć w dużej mierze zdołał go spłacić, to jestem dość daleki od piana peanów na jego cześć. W oczy rzuca się przede wszystkim pewna niefrasobliwość, z jaką potraktował wątek Nadpapieża i jego krucjaty. Chociaż Nauczyciel ma swój udział w rozwiązaniu kryzysu, to spora część istotnych wydarzeń rozgrywa się gdzieś za kulisami - poza wzrokiem czytelnika - co niekorzystnie odbija się na przekazywanym ładunku emocjonalnym. Wyprawa do tytułowej wieży to już na szczęście całkiem inna para kaloszy. To stary, dobry Szmidt – akcja gna na złamanie karku i czasem naprawdę ciężko powstrzymać się przed przeskakiwaniem pojedynczych wyrazów, by wreszcie dowiedzieć się, jak się to wszystko kończy. W tym miejscu pojawia się jednak niestety kolejny problem. O ile finalny zwrot akcji istotnie jest zaskakujący, to w mojej opinii brak mu logiki. Powód, dla którego pewne osoby zdecydowały się wystąpić przeciw Pamiętającemu jest mocno niejasny, a i podjętym przez nie działaniom można sporo zarzucić. Powiedzcie sami - kto zwracałby sobie głowę wielopoziomową intrygą, skoro wcześniej miał tysiąc okazji do bajecznie łatwej eliminacji niewygodnego osobnika?

Autorowi należą się natomiast brawa za sugestywne oddanie specyfiki i niepowtarzalnego klimatu postapokaliptycznego Wrocławia. Oprócz znanych czytelnikowi terenów należących do zwalczających się plemion Pasów i Dresów bohater odwiedzi między innymi ociekający rustykalnym bogactwem Bazar z jego klubami, burdelami i łaźniami, a także wyprawi się do przetrzebionych Szarą Zarazą pozostałości Republiki Kupieckiej. Każde z tych miejsc oddano z godną podziwu szczegółowością, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że to tak naprawdę mało istotne, papierowe dekoracje. 

Pozytywnie należy ocenić również kreacje poszczególnych bohaterów. Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na protagonistę, który w trakcie powieści podlega subtelnym zmianom. Jako Czarny Skorpion był przyzwyczajony do nieustannych sukcesów, dominacji i możliwości naginania innych do własnej woli, ale wraz z wiekiem zaczyna powoli dostrzegać, że najlepsze czasy ma już za sobą. Na arenę wchodzą inni: młodsi, sprawniejsi, a on nieraz musi ustępować im miejsca. Wynikająca z tego niepewność rodzi frustrację, która pcha mężczyzną do coraz bardziej ryzykowanych czynów, nawet wówczas, gdy nie ma ku nim podstaw. Ku mojej radości powraca również małoletnia przyjaciółka Nauczyciela, pyskata łotrzyca Iskra. Jak na ironię mała ryzykanta pokazuje tym razem nieco inną, spokojniejszą twarz, a także wyjawia kilka sekretów z własnej przeszłości. Jeśli chodzi o nowe osobistości, warto wymienić niejaką Freję, atrakcyjną, ale przede wszystkim diabelnie cwaną właścicielkę jednego z popularnych klubów, a zarazem fankę Metalliki. Choć z racji na ilość poświęconego jej miejsca siłą rzeczy nie jest tak złożoną postacią jak wymieniona wyżej dwójka, to budzi emocje i najzwyczajniej w świecie zapada w pamięć.

Wieża to dobra, ale niepozbawiona wad książka. Kreacje bohaterów i lokacji stoją na bardzo wysokim poziomie, ale fabuła budzi mieszane uczucia. Wątek poświęcony uchodźcom potraktowano po macoszemu, a ten dotyczący wieży jest o tyle emocjonujący, co niezbyt logiczny. Jeśli podobała ci się Otchłań to powinieneś być zadowolony, ale w innym wypadku lepiej dwa razy się zastanów.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.