Terry Goodkind

„Miecz Prawdy” – wielotomowe dzieło życia Terry’ego Goodkinda – zakończyło się wraz z wydaniem w roku 2015 tomu „Serce wojny” (w Polsce początek 2016). Była to szesnasta (sic!) część opowieści o Richardzie i Kahlan. Nic więc dziwnego, że wiadomość o tym, że to już koniec, fani cyklu przyjęli dwojako – trochę z żalem, a trochę z ulgą. Nie trzeba było jednak długo czekać, by autor przekonał się, że kury znoszącej złote jaja nie zabija się tak łatwo... no i mamy tego efekt!

Miecz Prawdy Terry'ego Goodkinda to chyba najdłuższy cykl, z jakim miałam do czynienia w moim czytelniczym żywocie. Kiedy więc wpadło mi w ręce Serce Wojny - kolejny, ostatni już (już??) tom tej opowieści, pomyślałam, że już dawno trzeba było ubić tę cudowną kurę znoszącą od ponad 20 lat ogromne złote jaja. A potem przypomniałam sobie, że myślę tak przynajmniej od pięciu lat o każdym kolejnym ukazującym się na rynku tomie tego cyklu.

Przedstawiać Terry’ego Goodkinda  fanom fantasy z całą pewnością nie trzeba. Po prawdzie nie trzeba by nawet recenzować najnowszej części jego dzieła, bo każdy, kto wcześniej zetknął się z cyklem Miecz Prawdy, będzie chciał tę książkę przeczytać i żadna recenzja, zła czy dobra, na to nie wpłynie. Tym jednak, którzy w jakiś sposób nie zetknęli się na swojej czytelniczej drodze z tym autorem, należałoby nieco przybliżyć sytuację.

Strony: 1