O szlachcie Fereldenu.
Okupacja pozostawiła po sobie opustoszałe zamki. W pierwszych dniach inwazji masakrowano całe rodziny, a ci, którzy nie mogli lub nie chcieli ukorzyć się przed królem-uzurpatorem ogłoszeni zostali zdrajcami i ścigani byli jak zwierzyna. Wiele szlachetnych rodów spotkało swój kres na ostrzach orlesiańskich rycerzy na zakurzonych rozdrożach, leśnych polanach lub w rolniczych gospodarstwach.
Byli też zdrajcy.
Aby wkupić się w łaski nowych władców, niektórzy szlachcice ruszyli do walki ze swymi braćmi. To oni zdradzili i zamordowali Powstańczą Królową, co, gdy król Maric sprawiedliwie ukarał winnych, pozostawiło tylko kolejne wakaty w ich rodowych siedzibach.
Fakt, że Ferelden po odejściu Orlesian nie rozpadł się całkowicie, jest świadectwem siły króla Marica. Stare rody wciąż patrzyły złym okiem na tych, którzy poparli Imperium, a nowe rodziny, którym przyznano tytuły, uważane były za intruzów. Zjazdy Możnych tuż po koronacji Marica były, delikatnie mówiąc, napięte.
--Fragment księgi Ferelden: folklor i historia autorstwa siostry Petryny, uczonej Zakonu.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!