Nie pierwszy to raz mnie i Geraltowi dane było spotkać Filippę Eilhart, ozdobę dworu w Tretogorze, niegdyś zaufaną czarodziejkę króla Vizimira II. Filippa była jedną z najbardziej utalentowanych magiczek tamtych czasów – tylko garstka czarodziejów opanowała sztukę polimorfii. Nie można także nie doceniać jej intelektu i wpływów, jakie posiadała na redańskim dworze. Dumna, niezależna i wielce urodziwa, równie wdzięcznie prezentująca się w eleganckiej sukni, jak i męskim ubraniu podróżnym, była niewątpliwie jedną z najbardziej atrakcyjnych ze znanych mi kobiet. Jednak mimo swego bezsprzecznego, chłodnego wdzięku, nie zaliczyłbym Filippy Eilhart do miłych niewiast. Samo jej spojrzenie wystarczało, by nawet u najbardziej pewnych siebie mężczyzn sama myśl o złożeniu jej propozycji spędzenia wspólnie nocy wywoływała zimno na plecach i drżenie kolan.
Filippa Eilhart przebywała wówczas w miasteczku Vergen, w najbliższym otoczeniu Saskii Smokobójczyni. Pobudki, a raczej cele, którymi się przy tym kierowała, były co najmniej niejasne – dawna magiczka nieżyjącego już Vizimira Redańskiego nie słynęła z altruizmu.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!