"Dreszcz 3. Permanentne wakacje" pod lupą Enklawy

Dziesięć lat - tyle trzeba było czekać na kontynuację przygód Ryśka Zwierzchowskiego zwanego Dreszczem. Miłośnicy prozy Jakuba Ćwieka w końcu doczekali się trzeciego tomu perypetii śląskiego rockmana pt. Permanentne wakacje, który właśnie trafił pod naszą redakcyjną lupę.

Najnowsze dzieło Ćwieka wziął na warsztat Murky. Tytułem wstępu:

 

Odmian rocka i metalu jest tak wiele, że nawet mnie to bawi, choć to właśnie do tego rodzaju muzyki jest mi najbliżej. Pomijając wymyślne nazwy – no i kilka faktycznych różnic, niech już im będzie – da się jednak wyróżnić pewne cechy wspólne: ma być głośno, z „ogniem”, a do tego nie zawadziłoby jeszcze, gdyby ktoś się po drodze obraził. No bo co to za rockman, jeśli nikt nie biega za nim z kropidłem albo policyjną pałą? Emerytowany zapewne. Kolejną rzeczą łączącą odzianych w skóry „degeneratów” jest wszakże to, że nawet jeśli jakimś cudem odwieszą gitary na kołki, prędzej czy później i tak poczują zew Stonesów i wrócą na scenę, nieważne, ile czasu minęło i jak bardzo zmienił się świat. Rysiek jest oczywiście ulepiony z tej samej gliny…

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat najnowszej powieści Jakuba Ćwieka oraz dowiedzieć się, czy stanowi godną kontynuację dwóch pierwszych tomów, koniecznie zapoznajcie się z naszą recenzją książki Dreszcz 3. Permanentne wakacje.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.