Zaksięgowani - Jakub Małecki - Recenzja

Rozwój Jakuba Małeckiego obserwuję niemalże od początków jego działalności na płaszczyźnie literackiej. Autor rozwija skrzydła w coraz szybszym tempie. Zadebiutował książką "Błędy", a po paru miesiącach ukazała się kolejna, "Przemytnik cudu". Jego opowiadania pojawiły się w kilku antologiach i mówiąc szczerze, zawsze wybijały się ponad inne. Nie ukrywam, że oczekiwałem na nowy tytuł Małeckiego. I doczekałem się.

Zbiór opowiadań "Zaksięgowani" to siedemnaście tekstów zawierających elementy horroru. Kilka z nich pojawiło się wcześniej tu i ówdzie, jednak zdecydowana większość to nigdzie nieopubliowane, nowe utwory. Małecki dał się wcześniej poznać jako mroczny przewodnik po Poznaniu, większość jego historii miała miejsce właśnie tam. Tym razem stolicy Wielkopolski będzie znacznie mniej. Akcja kilku opowiadań toczy się w Warszawie, Lublinie czy Kole. Jednak jego teksty często przypominają parabole; nie liczy się czas i miejsce, tylko przesłanie, drugie dno.

Bohaterami opowiadań są osoby okoły trzydziestki, przeważnie wykształcone, czasami już po pierwszych sukcesach zawodowych. Pęd za wciąż uciekającym sukcesem, pieniędzmi czy wygodnym życiem, stawia ich jednak w wielu anormalnych sytuacjach. Autor rzuca swoich bohaterów w najgorsze koszmary. Historie są przepełnione groteską, psychodeliką oraz całą masą goryczy i niezadowolenia z otaczającego nas świata. Książka jest swoistą krytyką stylu życia japiszonów. Autor zarzuca im nadmierny konsumpcjonizm, hedonizm, ślepą pogoń za pieniądzem, bez względu na wszystko i wszystkich.

Groza zaprezentowana przez Małeckiego balansuje na cienkiej linii realizmu i groteski. Przeczytamy więc o Białym Chłopcu, czy królu Rugerze. Jednocześnie bohaterami opowiadań są zwykli ludzie, którzy pracują, robią codziennie zakupy, spotykają się z rodziną i przyjaciółmi. Trochę szkoda, że zdecydowana większość postaci, zarówno głównych jak i pobocznych, pracuje w finansach; są doradcami, pośrednikami lub agentami ubezpieczeniowymi. Cóż, wieje trochę monotonią. Na kartach "Zaksięgowanych" nie znajdziemy za to wilkołaków, wampirów czy strzyg. Autor udowadnia nam po raz kolejny, że to w człowieku, nawet tym najbardziej przeciętnym, czai się bestia, a ludzki umysł to wylęgarnia zbrodniczych myśli i planów.

Szczerze mówiąc, nowa książka Małeckiego nie wystraszyła mnie ani trochę. Po co ją w takim razie przeczytać? Otóż czytanie jego tekstów sprawia ogromną przyjemność. Autor posługuje się bardzo naturalnym językiem i posiada świetną narrację, nad którą po prostu się rozpływam. Myślę, że gdyby napisał instrukcję obsługi cepa, czytałoby mi się ją równie przyjemnie. Dialogi są potoczne, bez zbędnych frazesów, nieraz wulgarne i dosadne. Nie jest to może zaleta intelektualna, ale nie czarujmy się, że wszyscy rozmawiają ze sobą poetyckim językiem.

Książka jest wydana w typowy dla Powergraphu sposób, czyli dość wąskie marginesy dolne i górne. Okładkę do "Zaksięgowanych" zaprojektował oczywiście Rafał Kosik, właściciel wyżej wymienionego wydawnictwa. Koszt wynosi 29 złotych i moim zdaniem to świetna cena za ten zbiorek. Ogólne wydanie jest bardzo solidne, nie dostrzegłem nigdzie literówek, czy błędów ortograficznych.

Podsumowując: Jakub Małecki może nie zaskoczy fanów horroru, ale na pewno zapewni im kilka godzin bardzo przyjemnej i ciekawej lektury. Jeżeli ktoś lub klimat, jaki cechuje teksty tego młodego autora, na pewno się nie zawiedzie! Widać, że z książki na książkę warsztat Małeckiego nieustannie się rozwija, dzięki czemu jego opowiadania czyta się coraz przyjemniej. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić "Zaksięgowanych" wszystkim, którzy po prostu lubią lekturę dobrze napisanych tekstów. W chwili obecnej czekam na następną powieść, noszącą roboczy tytuł "Dżozef". Premiera jest planowana jest na rok 2010.