Relacja z CoolKonu IV

Po dwuletniej przerwie CoolKon znów pojawił się konwentowej mapie Polski. W nowej lokalizacji i ze zmienioną konwencją programu, czwarta edycja imprezy miała nawiązać do swoich poprzedniczek, które zyskały sobie markę całkiem solidnych konów. I tak oto w pierwszy weekend marca miłośnikom fantastyki, RPG, mangi i nie tylko przyszło znów zawitać w progi wrocławskiego konwentu. A było to tak...

Piątek, 5.03.2010

Pierwszy dzień konwentu jak zwykle zaczął się od akredytacji. Każdy, kto był na więcej niż dwóch-trzech konwentach wie, że czas przeznaczony na ten proces waha się od kilku minut do nawet kilku godzin. Jeśli chodzi o tegoroczny CoolKon, to oczekiwanie w kolejce na dopisanie się do listy uczestników średnio nie trwało więcej niż 5 minut, czym konwent z miejsca zapunktował. Po kilku chwilach formalności w ręce każdego z konwentowiczów trafiały: identyfikator, broszuorwy program imprezy oraz rozpiska atrakcji na osobnej kartce, połączona z mapką terenu CoolKonu. Oprawa graficzna wymienionych materiałów była raczej skromna, ale za to bardzo czytelna, a to w tym wypadku najważniejsze.

Wrota konwentu otworzyły się dopiero o godz. 18:00, toteż jak łatwo się domyślić, program pierwszego dnia nie należał do zbyt obfitych. Po inicjującym CoolKon "krótkim otwarciu" można było przystąpić do zapoznawania się z tym, co wrocławska impreza miała do zaoferowania.

 

Początek konu był stricte RPG-owy - miłośnicy tego rodzaju rozrywki mogli wybierać pomiędzy prelekcją o prowadzeniu sesji, którą prowadził wieloletni MG i sędzia na Pucharze Mistrza Mistrzów - tompaluch, a prezentacją Map Tool - jednego z popularniejszych narzędzi do prowadzenia sesji online. Nieco później można było również zajrzeć na pokaz Wolsunga - jednego z najnowszych i bardzo ciekawych systemów RPG, utrzymanym w klimacie steampunkowym.

Także fani Gwiezdnych Wojen nie nudzili się pierwszego dnia imprezy - czekały na nich m.in. prelekcja o Star Wars: The Old Republic, czyli najnowszym projekcie BioWare i LucasArts, mającym wprowadzić na rynek MMORPG w tym znanym i uwielbianym przez wielu uniwersum. Nie zabrakło też stałego punktu programu większości konów, czyli pokazów filmów fanowskich, którym patronowało hasło "być jak George Lucas".

Coś dla siebie mogli znaleźć także uczestnicy szukający zajęć o tematach nieco luźniej powiązanych z fantastyką. Z ciekawszych wydarzeń warto tutaj wymienić pierwsze zderzenie z cyklem prelekcji o średniowieczu, podczas którego Wnuku przybliżał bolączki ówczesnego społeczeństwa, a także wynalazki i osiągnięcia techniczne, odgrywające znaczącą rolę po dziś dzień, jak choćby wynalazek skrętnych osi, ułatwiający sterowanie wozem. Ponadto zdecydowanie warto było odwiedzić prelekcję Bodvara o germańskich runach, w czasie których prowadzący przedstawił ich historię, znaczenie, a także sposób, w jakie później je wypaczano dla celów ideologicznych (vide wywodzące się z run symbole hitlerowskie).

Program formalnie kończył się o 24:00, jednak tak naprawdę maraton "śmiesznych" horrorów i "wieczór strasznych opowieści" trwały w najlepsze jeszcze długo później.

Sobota, 6.03.2010

Sobota, jako jedyny "pełny" dzień konwentu, miał oczywiście najszerszy i najbogatszy program.

 

"Konwentowanie" można było zacząć już o 9, od prelekcji o dziejach Japonii w II wojnie światowej. Prawdę mówiąc, w drugim dniu CoolKonu pojawiło się całkiem sporo zajęć o tematyce historycznej. Warto tutaj nadmienieć kolejne trzy części średniowiecznego cyklu autorstwa Wnuka, który przybliżał słuchaczom kolejno rozwój broni i pancerzy wieków średnich oraz niebagatelnej roli Kościoła, jaką ten odegrał w okresie od upadku Rzymu do zdobycia Konstantynopola przez Osmanów. Ostatnia godzina była już luźną dyskusją na tematy związane ze średniowieczem, dając możliwość zadania prelegentowi kilku mniej lub bardziej dociekliwych pytań. Alternatywą mogła być z kolei dwugodzinna prelekcja o historii animacji - wykorzystywanych dawniej "technikach, sztuczkach i nietypowych rozwiązaniach", jakie stosowano od początków sztuki animowania, aż po czasy współczesne. Jakby tego było mało, w ofercie programowej znalazła się także prelekcja o faktach i mitach dotyczących Armii Krajowej, czyli o tym dlaczego środki masowego przekazu dość często mijają się z prawdą mówiąc o polskiej podziemnej organizacji.

Przy okazji animacji nie sposób nie wspomnieć o prelekcjach "filmowych", a tych również było w sobotę kilka. Dobrą opcją okazało się pojawienie na przeglądzie fantastycznych seriali 2009 roku, na którym prelegenci omówili najnowsze produkcje odcinkowe, takie jak "Flash Forward", "K9" czy "V". Niedługo potem odbył się pokaz amatorskich filmów fantasy - produkcji o różnej skali "ambitności", choć z pewnością wciąż niestety nie dorastających rozmachem brytyjskiemu "The Hunt for the Gollum".

Pod względem RPG-owym również nie brakowało atrakcji. Już z rana można było wziąć udział w dwugodzinncyh warsztatach aktorskich pod kątem LARP-ów i RPG-ów. Wśród kolejnych zajęć znalazły się m.in. prezentacja systemu "Savage Worlds", który już niedługo pojawi się na polskim rynku, a także panel dyskusyjny o sesyjnych technikach narracyjnych. A to wcale nie było wszystko.

Nieco kulała za to część poświęcona lietraturze fantastycznej - przez cały kon odbyło się zaledwie jedno spotkanie autorskie. Polski pisarz Eugeniusz Dębski opowiedział m.in. o swoich planach na przyszłość (co najmniej jeden, a może nawet dwa tomy kontynuacji "Hell-P"), metodach pracy, a także wypowiedział się na temat pomysłu ekranizacji swoich książek, dywagując wspólnie z uczestnikami odnośnie obsady filmu, jeśli taki kiedykolwiek miałby powstać.

W sobotę odbyło się również kilka interesujących punktów "pozafantastycznych". Pisarka Milena Wójtowicz na prelekcji "RPG dnia codziennego" skupiła się na socjologicznej stronie naszego życia, przybliżając mnogość ról, jakie każdego dnia musimy "odgrywać" - skąd oczywiście wzięło się odniesienie do gry RPG. W innym wartym uwagi punkcie Bodvar opowiadał o mitologii nordyckiej - jej głównych założeniach, kosmogonii czy też bogach, streszczając przy okazji kilka barwniejszych mitów.

Program, tak jak w piątek, zakończył się formalnie po północy, choć tak na dobrą sprawę niektóre punkty, jak choćby maraton klasycznych horrorów, trwały do późnych godzin nocnych.

Niedziela, 7.03.2010

Ostatni dzień konwentu był "najuboższy" w punkty programu, co raczej nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że już od samego rana teren imprezy zaczął się wyludniać. Niemniej, nawet i w niedzielę można było wybrać kilka interesujących punktów.

Za szczególnie warte uwagi tego dnia uznałem prelekcje o "świecie Diuny", skupiającej się, jak sama nazwa wskazuje, na uniwersum stworzonym przez Franka Herberta oraz o średniowiecznych herezjach na Śląsku, przybliżających pracę Świętego Oficjum oraz heretyckie ruchy religijne działające na tych ziemiach w wiekach ciemnych. Przyznam, że wybór ten był całkiem dobry.

Osoby, które zostały dłużej, mogły wziąć udział jeszcze m.in. w panelu dyskusyjnym, którego motywem przewodnim była przyszłość świata Gwiezdnych Wojen oraz kalamburach dotyczących tegoż uniwersum. O 15 czwarta edycja CoolKonu została oficjalnie zakończona.

Lokalizacja

CoolKon po raz kolejny zmienił swoją lokalizację i w gruncie rzeczy wyszło to konwentowi in plus. Miejsce było o tyle dobre, że znajdowało się bardzo blisko obu dworców głównych - raptem 5 min tramwajem/autobusem lub 15 min piechotą. W okolicy znajdowało się sporo sklepów spożywczych i nawet kilka barów, co dodatkowo pozytywnie wpływa na ocenę wyboru tego, a nie innego budynku.

Jednakże z drugiej strony trzeba otwarcie powiedzieć, że miejsce konwentu było jednak zbyt "ciasne" na imprezę tej skali. Raz, że wąski główny korytarz, dodatkowo zastawiony stolikami wydawców gier i książek, stwarzał problemy w poruszaniu się pomiędzy salami, zwłaszcza w "godzinach szczytu". Dwa, niektóre pomieszczenia były zwyczajnie za małe. Nie dochodziło tutaj co prawda do dantejskich scen rodem z zeszłorocznego Pyrkonu, ale i tak na niektórych prelekcjach ciężko było pomieścić wszystkich zainteresowanych w jednej sali.

Program

Program konwentu był zdecydowanie jednym z najmocniejszych punktów czwartej edycji CoolKonu. Choć dominowały różnego rodzaju prelekcje i panele dyskusyjne, o których wspomniałem częściowo powyżej, to jednak nie brakowało również soli niemal każdego konwentu - LARP-ów, których odbyło się całkiem sporo. Ich konwencje były najróżniejsze: od "korporacyjnego realizmu magicznego", po klasycznego Wampira Maskaradę. I co najważniejsze, większość uczestników LARP-ów wypowiadała się o nich pochlebnie.

W ramach relaksu można było się wybrać do sali konsolowej, planszówkowej, karciankowej czy bitewniakowej, gdzie niemal zawsze znajdował się ktoś chętny do gry. W trakcie konu odbyło się także wiele konkursów - zarówno tych konwencjonalnych, jak chociażby z wiedzy o cRPG i MMORPG, jak i tych mniej konwencjonalnych, pokroju "Festiwalu Piosenki Krasnoludzkiej - Wyrycz To Sam!". Nazwa tego ostatniego mówi chyba sama za siebie.

Patrząc na program jako na całokształt, muszę przyznać, że był bardzo różnorodny i niemal każdy mógł w nim znaleźć coś dla siebie. Jedyną rzeczą, jakiej mi w nim zabrakło, to spotkania autorskie - jak już wcześniej wspominałem, odbyło się zaledwie jedno.

Warunki konwentowe

Warunki, w jakich przyszło spędzać konwent, były całkiem przyzwoite. Na pochwałę zasługuje zorganizowanie baru serwującego ciepłe i zimne posiłki przez niemal całą dobę, w dodatku po całkiem niewygórowanych cenach. Pomieszczenia sanitarne również utrzymywały zadowalający poziom. Liczba sleep roomów była odpowiednia do liczby nocujących na miejscu uczestników, dzięki czemu uniknięto w nich tłoku. Krótko mówiąc, pod tym względem nie było się za bardzo do czego przyczepić.

Podsumowanie

W ogólnym odczuciu CoolKon 4 można chyba uznać za udany. Nie wiem ile wg oficjalnych rachunków przewinęło się gości, jednak na oko wydaje mi się, że konwent odwiedziło co najmniej 300-400 osób. Bardzo dobra lokalizacja, różnorodny program i całkiem niezłe warunki sanitarne sprawiają, że zakończona kilka dni temu impreza pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Owszem, zawsze znajdą się niedociągnięcia, które można wytknąć, jednak w tym wypadku nie są one na tyle poważne, by znacząco obniżyć ocenę.

CoolKon 4 w skali szkolnej oceniłbym na 5 z małym minusem. Reakywację wrocławskiego konwentu można więc uznać za zakończoną powodzeniem i już teraz oczekiwać, że organizatorzy nie sprezentują nam kolejnej dwuletniej przerwy - naprawdę byłoby szkoda.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.