Żniwiarz

Przeklęty metal (...) nie zachwycał niczym szczególnym, ale czytało się go na tyle zacnie, że byłem naprawdę zirytowany, gdy okazało się, że nabierająca rumieńców opowieść została ucięta w połowie. Gdybym miał przed sobą kilka miesięcy oczekiwania, okrutnie bym klął, bo nie znoszę podobnych zagrywek, ale tym razem z racji na to, że kontynuacja pojawiała się jednocześnie z powtórnym wydaniem „jedynki”, by zaspokoić ciekawość wystarczyło po prostu sięgnąć na półkę.

Strony: 1