Kot_Behemot
-
Postów
351 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Kot_Behemot
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 15
-
-
Mówisz, że narzekasz na studentów prawa?
Już cię lubię :3
Targają Tobą sprzeczne uczucia, czy jak? Raz mnie lubisz, a raz nie
To nie tak.
Nienawidzę studentów prawa. Jeżeli jednak ciebie również irytują studenci prawa, to jest to w pewnym stopniu dla ciebie rozgrzeszające, i może oznaczać, że wcale nie jesteś taka zła
-
Studiuję prawo. Jest ciężko, ale da się wytrzymać. Wprawdzie aktualnie mam 9 egzaminów w sesji zimowej, ale jak się uczy w miarę systematycznie, to jest do przeżycia. Na ludzi mogę jedynie narzekać
Mówisz, że narzekasz na studentów prawa?
Już cię lubię :3
-
Pewnie tak, nie byłam w tamtej części Polski
Żałuj, żałuj. Ten zamek jest po prostu genialny
Mam jeszcze trochę lat przed sobą, zobaczę i to
A tego akurat nie możesz wiedzieć.
Chyba, że masz bombę zegarową w postaci nieuleczalnego schorzenia, które daje ci w miarę pewną, orientacyjną datę śmierci - w takim razie przepraszam za popełniony Faux Pas :3
-
Nie wiem czemu, ale Gwiezdne Wojny jakoś mi nie przypadły do gustu... Nawet nie mogę znaleźć na to usprawiedliwienia :-\
Może dlatego, że są najzwyczajniej w świecie do bani?
-
Haz, haz, haz. Homo Enclavicus, jako należący do grupy Homo Fantasticus, z definicji się nie rozmnaża :3
Right. Przegapiłem ten moment, kiedy doszło do specjacji nerdów.
No, wait. Jak oni mogli wyewoluować w sumie?
Podział.
Samiec wyrzuca do ujścia wody pod prysznicem swoje...
ekhm. :3
-
Hmm, to mi wygląda na typowy opis Homo Enclavicusa
Ciekawe, czy możecie się krzyżować z H. sapiens?
Haz, haz, haz. Homo Enclavicus, jako należący do grupy Homo Fantasticus, z definicji się nie rozmnaża :3
-
Studentka czego?
II roku prawa - nauki w brud!
Przez te studia wyleczyłam lenistwo, choć czasem mam nawroty tej choroby
Studentka prawa?
DING!
Już cię nie lubię
-
A bo ja chciałam się przywitać
Widzę, że nie brak tu fajnych ludzi i ciekawych tematów do rozmów, więc dołączam do Was w nadziei, że Enklawa będzie miejscem, gdzie ja, nienormalna, gadatliwa, z oznakami zaawansowanego ADHD studentka, znajdzie swoje miejsce.
Studentka czego?
-
Odezwał się - nagle przeszkadza mu spam, który sam radośnie generuje - znakomicie spełniasz rolę głównego moda robiąc burdel i od czasu do czasu kogoś kopiąc, gdy masz zły humor i ci się odwidzi. I ok, mam to gdzieś, dopóki nie dotyczy mnie to bezpośrednio. Gdy zaczyna dotyczyć, daję ci po łapach, bo wtedy ta hipokryzja zaczyna mnie irytować.
Tak więc fuck you.
Spam? Spam? Myślisz, że chodziło tutaj o spam? W takim razie nie mam ci nic więcej do powiedzenia, bo jesteś najwyraźniej zbyt ślepy, by zobaczyć o co w tym wszystkim chodziło. A że nie jestem hipokrytą, to nie zamierzam tracić czasu i nerwów na tłumaczenie ci się z czegokolwiek.
I nie, nie masz prawa mi dawać po łapach. Jesteś tu tylko grafikiem.
Żegnam państwa.
-
Apparently, yes. Yes it is.
See you in two days, Haz.
Don't you FUCKING DARE do that again.
Nie, znam cię na tyle, że WIEM, że nie będziesz miał problemów z powtórzeniem czegoś takiego. Zabieram ci uprawnienia, możesz iść się awanturować do Mroza.
O ho ho ho, nasza lokalna, malutka primadonna enklawowa poczuła się urażona tym, że ktoś śmiał ją ukarać za bycie kompletnie nieposłusznym dupkiem ignorującym zasady bo-tak-mu-się-podoba?
Gorzki smak konsekwencji swoich działań nie jest przyjemny, co, haziudonno?
Fun!
-
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że gdybyś miał wątpliwości co do praktycyzmu studiów medycznych to porozmawialibyśmy inaczej?
Jak mógłbym je mieć, skoro masz leczyć moje psychiczne jestestwo?
Nie mówiąc już o tym, że kot jednego tak twierdzącego tłuka ( :3) zniesie, ale każdy kolejny kończyłby ze szramami na twarzy ;]
-
Niezrozumienie zasadności nie jest równe niezrozumieniu podstaw, nieporozumienie wynika z niezrozumienia przez Matimaka odmiennych znaczeń słowa "niezrozumienie".
Also: zomg, świerzb.
Is it enough?
Apparently, yes. Yes it is.
See you in two days, Haz.
-
ja tam studia polecam. Sesja raz na semestr, ale tak to jest fajnie. nie narzekam. Chciałem iść na jakiś drugi kierunek z prawa i administracji albo coś z nauk humanistycznych. Co byście polecali?
Coś z nauk humanistycznych?
W takim razie cokolwiek ;]
-
Lekko ścięliśmy się z Szejn, i jakiekolwiek mieliśmy powody, są to moje i jej powody - zostają one między nami i nic nikomu do nich.
Dlatego apeluje do was wszystkich o spokój. A apel swój podpieram możliwością dania każdej osobie która odtąd wspomni coś na temat mojego postu o świerzbie, lub kłótni farsy, matiego i mroza blokiem na posty na dwa dni.
I nie, nie żartuje.
-
Kocie, nie jest tak, ale powinno być.
W takim razie w życiu przeczytałem raptem 3-4 powieści fantasy :3
-
Musi być jakieś zróżnicowanie, Kot. Skoro fantastyką nazywamy klasykę gatunku, to książki przedstawiające dość mierny poziom mają nosić to samo miano? Dla mnie HP to jest bajka o życiu nastolatków w magicznym świecie przedstawionym.
Od kiedy jakość jest wyznacznikiem przynależności gatunkowej?
Eragon prezentuje jeszcze niższy poziom, a jednak klasyfikowany jest jako fantastyka. Tylko dobre książki mają posiadać gatunek, a te poniżej pewnego poziomu mają być uznawane za "powieści bez gatunkowe"?
-
Hm, a powiedzcie mi moi drodzy, co takiego dyskwalifikuje Harry'ego Pottera jako powieść fantastyczną, że piszecie "literatura z elementami fantastyki"? Bo chyba czegoś tu nie łapię ;]
-
Chyba muszę się napić... Chodzę po domu i od wczoraj sobie śpiewam to "la, la urara, gaga o lala" z kawałka Lady Gagi i nie mogę się tego pozbyć.
Cholera. Przez ciebie też to zacząłem śpiewać.
Chyba też się napije ;]
-
Świerzb to choroba wywoływana przez świerzbowce.
Otóż to właśnie dlatego cię poprawiłam, miło, ze rozumiesz
Rozumiem też, że gdyby ktoś kogoś nazwał "cholerą" to ty od razu wyskoczysz cała rozpromieniona "Przecinkowcu cholery!" ?
To ci dopiero arogancja.
-
Ale twoje stwierdzenie jest kompletnie nieadekwatne, bo Daniken pisze pozycje z zupełnie innego rodzaju - to jest inny rodzaj jakości. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że jakość ma znaczenie, bo po taniej wódce miałeś większego kaca niż po gorzkiej żołądkowej - ergo, HP sucks.
Stawiam najogólniejszą możliwą tezę, mówiąc, że SAMO CZYTANIE JAKIEJKOLWIEK KSIĄŻKI != GOOD. Więc odwal się ze swoimi strawmanami, bo nie mam ochoty mierzyć się na erystyczne penisy.
Jasne, że moja teza to de facto truizm, ale nie rozumiem, dlaczego próbujesz ją obalić, jeszcze w tak idiotyczny sposób, wykazując nieadekwatność analogii "bo to inny rodzaj książki" - skoro to nie ma znaczenia dla tezy.
Nie, haz, to twój wjazd z Danikenem był czystej jakości strawmanem. Ale, jak sądze, wynika on ze złego zrozumienia mojej tezy. Mówiłem bowiem o czytelnictwie powieści - wydawało mi się to jasne, biorąc pod uwage sam temat w którym się znajdujemy? W takim wypadku twój wyjazd ze szkodliwością danikena jest po prostu nieuczciwym argumentem.
Vide JayL.Nooo, mamy zajebistą, reprezentatywną próbkę statystyczną w postaci jednego JayLa.
Poza tym, naprawdę chciałbyś propagować czytanie WŚRÓD DZIECIAKÓW zarzucając ich Nabokovem lub Hemingwayem (<3 <3 <3)?Nie, i nigdzie czegoś takiego nie mówiłem. What's wrong with you tonight?
Parasites.
Poza tym, zapytałem gdyż:
Poza tym, znowu - może i sięgną, ale po jakie pozycje?Fakt faktem, że był to skok do wniosków. Jednak mimo to, jeśli uważasz, że progres jakościowy nie jest możliwy, pytam - jakie pozycje powinny *dzieci* czytać, by skonczyć na ambitnej literaturze?
-
I nie porównuj tego do książek Danikena, bo Potter w przeciwieństwie do nich nie próbuje nazywać swojej fikcji - prawdą.
That's beside the point - mówię jedynie, że czytanie książki samo w sobie nie jest wartością; jakość czytanej pozycji ma znaczenie.
Ale twoje stwierdzenie jest kompletnie nieadekwatne, bo Daniken pisze pozycje z zupełnie innego rodzaju - to jest inny rodzaj jakości. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że jakość ma znaczenie, bo po taniej wódce miałeś większego kaca niż po gorzkiej żołądkowej - ergo, HP sucks.
Śmiem się nie zgodzić z tym, że ów renesans dotyczył tylko i wyłącznie Pottera. Nie mówiąc już o tym, że sam fakt iż zaczęli czytać *jest* chwalebny, bo to sprawia, że, być może, przy dobrych wiatrach, sięgną po kolejną pozycję? Znam wiele takich przypadków, wierz mi.Nie jestem w stanie przytoczyć konkretnych danych, pamiętam jedynie, że czytałem informacje, jakoby czytelnictwo wśród młodzieży w targecie Pottera wcale nie uległo szczególnej poprawie przy okazji pojawienia się serii Rowling; oczywiście wagę to stwierdzenie ma taką samą, jak twoje anecdotic evidence, czyli zupełnie nierozstrzygającą kwestii, ale nie chce mi się guglać teraz.
Poza tym, znowu - może i sięgną, ale po jakie pozycje?
Vide JayL.
Poza tym, naprawdę chciałbyś propagować czytanie WŚRÓD DZIECIAKÓW zarzucając ich Nabokovem lub Hemingwayem (<3 <3 <3)?
PS. Użyłem anecdotic evidence z czystą premedytacją jako odpowiedź na twoje uogólnione stwierdzenie. So, yeah, obie mają tę samą wartość indeed.
-
Co takiego jest złego w Potterze który, jakby nie patrzeć, spowodował znaczny renesans czytelnictwa wśród młodzieży?
To, że ów renesans dotyczył de facto tylko i wyłącznie Pottera, bo jego czytelnicy, o ile nie byli wcześniej książkami zainteresowani, rzadko sięgali po coś jeszcze?
Sam fakt czytania książki nie jest jeszcze niczym, co można chwalić; w końcu cieszyłbyś się, gdyby twoje dziecko zaczytywało się namiętnie w książkach Dänikena?
Śmiem się nie zgodzić z tym, że ów renesans dotyczył tylko i wyłącznie Pottera. Nie mówiąc już o tym, że sam fakt iż zaczęli czytać *jest* chwalebny, bo to sprawia, że, być może, przy dobrych wiatrach, sięgną po kolejną pozycję? Znam wiele takich przypadków, wierz mi.
I nie porównuj tego do książek Danikena, bo Potter w przeciwieństwie do nich nie próbuje nazywać swojej fikcji - prawdą.
To, że nie jest dobrym "wstępem" w fantastykę. W ogóle trudno go do niej zakwalifikować, to raczej jakaś papka dla nastolatków ze szkołą czarodziejów w tle.Ale dlaczego nie jest dobrym wstępem w fantastykę, czy też literaturę? Czyta się szybko, przyjemnie i prosto, przez co nie zraża dzieciaków tak, jak mógłaby to zrobić jakaś inna, toporniejsza stylem książka. Nie jest również tak tragiczny w swojej formie i przekazie jak Twilight.
I śmiem się nie zgodzić, że nie klasyfikuje się do fantastyki. Toż to bardzo ładny sposób by komuś wyjaśnić, czym jest Urban Fantasy.
Umieść cytatKtoś, kto w swojej czytelniczej karierze sięgnął tylko po Pottera, może poczuć się...rozczarowany, kiedy przeczyta kilka stron Lema i ku swemu przerażeniu stwierdzi, że nie ma tam nastoletnich superbohaterów w których kocha się pół szkoły.
Wpis z forum o HP:
"Czytalam jakiegos lema brat mi mowil ze spox a sie okazalo ze wogole sie go nie da zkumac co on pisze!!!!!!!!XDXDXDXDXD tylko harry mua:*"
Autentyczny wpis? Czemu zakładasz, że wszyscy młodzi czytelnicy HP to kompletni, zidiociali kretyni?
I na jakiej, holender, podstawie wyciągasz wniosek, że podanie im Lema z ominięciem HP dałoby jakikolwiek inny skutek? Że podanie im CZEGOKOLWIEK innego da im inny skutek?
Also, ja przygode z fantastyką jako szczyl zacząłem od LOTR, i jakoś nie szukałem potem, również jako szczyl, w Philipie K. Dicku (<3) elfów i orków. Czemu więc zakładasz, że taka sytuacja będzie zachodzić w przypadku czytelników HP?
-
Chyba za dużo siedziałem nad parazytami, bo zacząłem się zastanawiać czemu chciałeś nazwać Selene świerzbem.
Świerzbowcem
PS. jak tam ci poszły sarcoptes scabiei?
Świerzb to choroba wywoływana przez świerzbowce.
Tak więc fuck you, nie poprawiaj mnie bo wiem co piszę ;].
Poszły. :3
-
Co takiego jest złego w Potterze który, jakby nie patrzeć, spowodował znaczny renesans czytelnictwa wśród młodzieży?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 15
Wiara
w Offtopic
Opublikowano
...większość polskiej prawicy? :3
Tej, ale w kwestii potopu to wcale nie trzeba daleko szukać - wystarczy otworzyć sobie Biblię Tysiąclecia (a biorąc pod uwagę fakt, że to najpowszechniejsze wydanie biblii, to jeśli szukało się w źródle, to siłą rzeczy szukało się tam - o ile się szukało ) i poczytać dopiski tworzone przez religioznawców i biblioznawców (księży, w dodatku!) by dowiedzieć się, że potop najprawdopodobniej miał miejsce. Wynika to z faktu, że mit potopu w niemal niezmienionej formie pojawia się w licznych innych wierzeniach, mitologiach itd.
Przy czym, jeśli nie przerwiemy lektury w tym miejscu, dopisek śpieszy wyjaśnić, że potop był najprawdopodobniej wylewem rzeki który zdewastował pare wsi prehistorycznych pastuchów którzy odczuli to tak mocno, że urósł on w swojej skali i przetrwał jako mit o potopie w wielu późniejszych kulturach.
Bah! O wielu innych rzeczach biblijnych również można poczytać z takim właśnie logicznym, i sensownym wyjaśnieniem. Tak, tak, zgadza się - autorzy najpowszechniejszego polskiego tłumaczenia Biblii sami nie wierzą w dosłowny przekaz starego testamentu ;]