Skocz do zawartości

Utopia Abasara cz.3 - bitwa na szczycie


Superkarpik

Rekomendowane odpowiedzi

- Zabierz mnie natychmiast z powrotem! – wrzeszczał Gabriel.

- Spokojnie Gabrielu… - Magnus starał się jakoś uspokoić chłopaka.

- On zabije moich rodziców! Widziałem to! – krzyczał dalej – Płonący dom na ulicy Harnivala 7. Powiedział, że jeżeli się od niego odwrócę… - głos utknął mu w gardle.

- Prawdopodobnie twoi rodzice już nie żyją Gabrielu… Bardzo mi przykro.

Gabriel padł na kolana. Łzy zaczęły płynąć mu po policzkach. Jeszcze pół godziny temu żegnał się ze swoją mamą. Jeszcze wczoraj jadł z nią i z ojcem kolację. Dopóki oni…

- Ty! – Młodzieniec na nowo poderwał się na nogi. W jednej chwili wezbrała w nim wściekłość. W oczach miał żądzę mordu. – Gdybyście się nie zjawili, moim rodzicom nic by nie groziło! Nadal miałbym normalne życie! To wszystko przez was!

Gabriel w dzikim szale rzucił się z zaciśniętymi pięściami na Magnusa, ten jednak bez trudu uniknął ataku. Nastolatek wylądował w śniegu.

- Ochłoń trochę. Nie ja jestem twoim celem, lecz Abasar.

- Chrzań się! – Domniemany anioł zaczął obracać rękoma blisko siebie z niebywałą prędkością. Wokół niego znowu zaczął wiać wiatr. Magnus otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Czyżbyś potrafił więcej niż tamta wietrzna kula, którą mnie potraktowałeś?

Nagle chłopak zatrzymał ręce kierując wyprostowane dłonie spodami do siebie. Pomiędzy nimi uformował się dysk z wirującego powietrza. Oko cyklonu, pomyślał Magnus. Sam do końca nie wierzył w to co widział. Postępowanie chłopaka w ogóle nie mieściło mu się w głowie.

Młodzieniec szykował się do ataku, dlatego Magnus szybko skierował swoje dłonie ku ziemi. po czym, pomiędzy nim a chłopakiem pojawiła się gruba ściana jakby ze szkła. To nie zniechęciło Gabriela. Wziął zamach aż za głowę i cisnął uformowany dysk w stronę swojego przeciwnika.  Dysk przebił się przez połowę ściany, a następnie rozpłynął się w powietrzu. Magnus dotknął przezroczystego muru, który z powrotem pogrążył się w ziemi. Postanowił nieco podenerwować chłopaka. Już teraz był zaskoczony jego umiejętnościami. Zdecydował  jednak dalej grać w tę grę. Chciał poznać pełne możliwości przyszłego anioła.

- To wszystko na co cię stać młokosie? Postaraj się bardziej, bo wyjdzie na to, że twoi rodzice zginęli na darmo.

Po chwili Magnus pożałował, że posunął się tak daleko. Jego słowa podziałały na chłopaka jak czerwona płachta na byka. Tym razem to właśnie on zanurzył ręce w śniegu. Niewielkie grudki białego puchu zaczęły wznosić w powietrze. Magnus z podziwem patrzył jak śniegowe smugi przemieniają się w cienkie, ostre kawałki lodu w kształcie igieł.

- Proszę. – wyszeptał Gabriel. Starzec aż zadrżał jak usłyszał  młodzieńca.

Wygląda na to, że ten dzieciak podświadomie zrozumiał działanie magii Shinto, pomyślał starzec. Ale samo „proszę” nie jest w stanie nic zrobić. Z drugiej jednak strony skoro potrafił kontrolować wiatr w tak destrukcyjny sposób bez żadnych formuł magicznych, to co stanie się, gdy poprosi o pomoc… Magnus postanowił nie czekać na efekt przygotowań chłopaka. Skierował dłonie w jego kierunku. Z jego palców wystrzeliły pojedyncze języki ognia. Żar jaki wytworzył natychmiast stopił śnieg wokół nich.

- Wystarczy Gabrielu. Przepraszam za moje słowa. Jesteś naprawdę nie zwykłym człowiekiem.

- Stul pysk! – Chłopak zaczął gorączkowo rozglądać się na boki. Biały puch zniknął odsłaniając pożółkłą trawę i porosty.

- Roztopiłem cały śnieg na tym szczycie. Raczej już nic nie powinieneś zrobić… Proszę Gabrielu…

- Nic już nie zrobię? – Gabriel uśmiechnął się wyjątkowo paskudnie. Skierował obie dłonie ku niebu. Magnus poczuł jak drży pod nim ziemia. Gdy się odwrócił z przerażeniem ujrzał, że z pobliskich szczytów opada śnieg. Co gorsza cały ten śnieg kierował się w ich kierunku.

Potrafi znacznie więcej niż się spodziewałem, pomyślał. Więcej to mało powiedziane.

- Naprawdę wiele potrafisz Gabrielu. Ciekawe jak tam twoja obrona? – Magnus szybkim ruchem ręki posłał w stronę wściekłego nastolatka ognisty pocisk. Eksplozja odrzuciła chłopaka na ziemię. Jego ubranie zajęło się ogniem. Nastolatek stracił przytomność.

Śnieg na pobliskich szczytach momentalnie się zatrzymał.

- Jasna Cholera! – Magnus szybko podbiegł do chłopaka, poczym zaczął gasić płonący sweter. Ze świątyni nagle wybiegł kozak z długimi wąsami. Miał na sobie gruby płaszcz z wilczej skóry. Nowe ubranie bardziej pasowało do niego niż garnitur i melonik. Na oku nie nosił też monokla.

- Świetna metoda na rekrutację Magnusie. – Zaczął Kazitimir. – Sprowadzamy wybrańca, ryzykujemy ujawnieniem wszystkiego jak i własnym życiem, mamy nadzieję na zbawienie świata, a następnie tak dla hecy zabijamy kandydata.  Pewnie! Czemu nie? Zasadniczo, jeśli to on był aniołem, na następnego poczekamy sobie zaledwie półtora tysiąclecia.

- Możesz się wreszcie zamknąć i mi pomóc? – Magnus był jednocześnie rozzłoszczony co i przestraszony. – Zanieśmy go szybko do Leminalosa.

Na te słowa, jak na zawołanie Laminalos wybiegł ze świątyni. Był to Elf o bardzo jasnej skórze. Wyglądał na ludzkie czterdzieści lat choć w rzeczywistości miał dziesięć razy tyle. Długie blond włosy powiewały mu na wietrze. Ubrany był w Cienki płaszcz z aksamitnego materiału. Na całej szacie błyszczały  złote napisy w elfickim języku.

- Magnusie! Zdobywco Bramy!  Siewco Nadziei! Od teraz możesz się zwać zabójcą Anioła!

- Czy możecie przestać?! Trzeba pomóc temu chłopakowi!

- A co mu się stało? – Laminalosa wyraźnie bawiła cała ta sytuacja.

- Cóż… trafił go ognisty pocisk

- A dlaczego posłałeś na tego chłopaka ognisty pocisk? Wydawało mi się, że chcesz go trenować.

- Ten szczeniak potrafi używać magii Shinto bez żadnych formuł i próśb! Gdy z kolei zaczął prosić, to próbował dosłownie zwalić mi góry na głowę! – Magnus wskazał wokół na szczyty pozbawione śniegu.  Laminalos nagle spoważniał.

- Co takiego?

- O wszystkim pogadamy później! Sprawdź czy nic mu nie jest!

Elfi czarodziej przyłożył smukłą dłoń do klatki piersiowej chłopaka. Po chwili zaczął recytować słowa w swoim ojczystym języku. Jego dłoń zajarzyła się błękitnym ogniem. Po chwili płomień ogarnął całe ciało Gabriela.

- Złamałeś mu trzy żebra, uszkodziłeś płuca i zatrzymałeś pracę serca… - powiedział nie przerywając zabiegu.

- Przyznaję, że trochę mnie poniosło. – zawstydził się Magnus.

- Opowiesz mi wszystko później Magnusie. Zanieśmy go do środka…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 3 miesiące temu...
Niewielkie grudki białego puchu zaczęły wznosić w powietrze.
Się

Jesteś naprawdę nie zwykłym człowiekiem.
"nie" z przymiotnikami RAZEM.

Powiem ci, że jestem pozytywnie zaskoczona twoimi opisami akcji i całkiem dynamicznymi dialogami. Chyba nawet nie mam się do czego za bardzo przyczepić :) Nad opisami trzeba będzie jeszcze popracować, ale akcja idzie ci naprawdę przyzwoicie. :)

Oby tak dalej, na razie jest całkiem ciekawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...