Ciężko wybrać tylko trzy przedmioty, chociaż wiadomo, lepiej mniej niż za dużo, bo wielkiego bagażu się na plecach nie poniesie. Na pewno nie postawię na żadną elektronikę - trudno zgadnąć, czy warunki pozwolą żeby takie sprzęty działały, trzeba założyć czarny scenariusz że jednak nie. Co więc wpakować do plecaka? Po pierwsze - pożywienie. Konserwy, suchary i zapas wody są gwarancją na to, że nie padnę z głodu zanim się jakoś nie odnajdę w nowej rzeczywistości i nie ustalę planu działania. Po drugie - broń. Ja mam dobre zamiary ale zakładam znowu czarny scenariusz - to, że ja jestem nastawiona do świata pozytywnie nie znaczy, że inni będą pozytywnie nastawieni do mnie. Poza tym, wcale nie jest powiedziane że na swojej drodze spotkam tylko ludzi. A zwierzęta? Normalne czy zmutowane, trzeba się jakoś bronić. Dlatego potrzeby jest jakiś mały pistolet (karabin i plecak za bardzo mnie obciążą, przecież ja jestem słabą kobietą) i nóż. Jeśli sama się nim nie skaleczę, to można nim jakieś patyki ściąć na szałas albo ognisko. Ciepłej odzieży nie liczę bo wiadomo, że będę ją miała na sobie, więc jako punkt trzeci zabieram ze sobą śpiwór. Nie wiadomo gdzie przyjdzie człowiekowi nocować, czy będzie ciepło czy niekoniecznie, w śpiworze przynajmniej będzie można zamknąć oczy i udawać, że jest normalnie. Szczególnie, że mam w nim małą kieszonkę, gdzie na stałe jest schowana latarka na dynamo, bo niczego się nie boję tak, jak ciemności.