Wuja Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Taaa... fantastyka > all. A potem stajesz się nerdem i uczestniczysz w Nerdfestach, jak ostatnio ten w Poznaniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Z tego co pamiętam Wuja, to tydzień temu uczyłeś mnie grać w jakąś nerdowską planszówkę, także też Siedzisz w tym 'szambie' Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wuja Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Planszówki mają się tak do fantastyki jak nerdy do normalnego życia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Aczkolwiek, można w nie rypać jak w RPG-i - po NERDOWSKU P.S. Rzepa, Kur** Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Tylko żebyśmy zaraz nie popadli w typową dla Polaków skrajność: "co nie nasze to dziadowskie, tyle że naszego nikt nie docenia". Nie jest przecież tak, że zachód nie ma książek dobrych, tylko "dobrze promowane". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wuja Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Tylko żebyśmy zaraz nie popadli w typową dla Polaków skrajność: "co nie nasze to dziadowskie, tyle że naszego nikt nie docenia". A ja myślę zupełnie odwrotnie, wg mnie polska 'fantastyka' jest dziadowska i ssie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Wuja - dość mocne stwierdzenie. Może poprzesz je rzeczowymi argumentami? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wuja Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2009 Warsztat, warsztat i jeszcze raz warsztat mości Panie i Panowie. Czytając polskie produkcje często mam wrażenie, że najwartościowsze w nich samych to okładka ( które często są świetne, tu ukłon w stronę Fabryki Słów) Nie wiem, ktoś tu czyta może jakiekolwiek pozycje zagraniczne w oryginale? Język i bogactwo aranżacji stylistycznych wręcz poraża. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Możemy zachwycać się Pilipiukami, Piekarami czy innymi Grzędowiczami czy Ziemiańskimi? Pytanie tylko, po co? Po to, żeby tracić czas na często infantylny humor Wędrowycza, który przestaje śmieszyć po kilkunastu stronach lektury? Na proste jak budowa cepa i przewidywalne do bólu 'epickie' przygody Inkwizytora? W większośći przypadków polska fantastyka to typowe czytadła, które powinny mieć etykietę 'po przeczytaniu spal mnie w piecu i wykasuj z głowy'. Straconego przy nich czasu jednak nic nie zrekompensuje. I żeby nie było, zagraniczna fantastyka ssie tylko trochę mniej. 8) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mrozie Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Warsztat, warsztat i jeszcze raz warsztat mości Panie i Panowie. Czytając polskie produkcje często mam wrażenie, że najwartościowsze w nich samych to okładka ( które często są świetne, tu ukłon w stronę Fabryki Słów) Nie wiem, ktoś tu czyta może jakiekolwiek pozycje zagraniczne w oryginale? Język i bogactwo aranżacji stylistycznych wręcz poraża. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Możemy zachwycać się Pilipiukami, Piekarami czy innymi Grzędowiczami czy Ziemiańskimi? Pytanie tylko, po co? Po to, żeby tracić czas na często infantylny humor Wędrowycza, który przestaje śmieszyć po kilkunastu stronach lektury? Na proste jak budowa cepa i przewidywalne do bólu 'epickie' przygody Inkwizytora? W większośći przypadków polska fantastyka to typowe czytadła, które powinny mieć etykietę 'po przeczytaniu spal mnie w piecu i wykasuj z głowy'. Straconego przy nich czasu jednak nic nie zrekompensuje. I żeby nie było, zagraniczna fantastyka ssie tylko trochę mniej. Warsztat warsztatem, pomysł i oryginalność też się liczą, a nasi rodzimi autorzy chcą i przełamują konwencje. Częstą praktyką autorów "zachodnich" jest mordowanie Tolkiena - elfy, krasnoludy, epickie bitwy i takie tam inne odsmażanie kotleta. Nie wszędzie, ale często. Vide Peinkoferowy "Powrót Orków" czy Hinesowa seria o Goblinach. Tymczasem u nas próbuje się czegoś nowego - "Kłamca" czy też "Miasto dusz" Szydy. Warsztat jest ważny, ale to jednak nie barok, żeby całkowicie przedkładać formę nad treść. No i jeszcze pozostaje ta najważniejsza kwestia, czyli sam czytelnik - jedni lubią infantylny humor Wędrowycza i epickie przygody Inkwizytora, inni nie. De gustubus non disputandum est. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Częstą praktyką autorów "zachodnich" jest mordowanie Tolkiena - elfy, krasnoludy, epickie bitwy i takie tam inne odsmażanie kotleta. Nie wszędzie, ale często. Vide Peinkoferowy "Powrót Orków" czy Hinesowa seria o Goblinach. Ale są też tacy, którzy genialnie utworzyli swój świat i z Tolkiena nic nie czerpią, a piszą epic fantasy i wspaniale im to wychodzi. A co do Polaków. Może to jest tak, że oni aż za bardzo chcą łamać te konwencje? Może po prostu nie mają pomysłu na tak rozległy, dopracowany świat, żeby napisać prawdziwe fantasy. I piszą takie... coś, co nie podlega żadnej konwencji? [hipoteza, nie linczujcie mnie ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.