Cedrik Opublikowano 2 Kwietnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2010 A dodam może takie małe coś... bo i tak wylądowało na stronie NF, to zalicza się już do internetowych ^^ To był ciepły, jasny dzień. Wiosna. Jasnozielone liście dopiero co pojawiły się na drzewach, a ptaki odśpiewywały swoje serenady. Jan szedł szybkim krokiem jedną z Krakowskich uliczek. Co jakiś czas potykał się na bruku, lecz natychmiast prostował się i coraz bardziej przyspieszał kroku, a na jego twarzy zagościł serdeczny uśmiech. To był jeden z tych dni, kiedy wszystko może się udać. Ciepły, lecz nie gorący, słoneczny, lecz nie za jasny i pachnący świeżością poranka, mimo, że było już południe. A w dodatku sobota, co znaczyło, że ma przed sobą całkowicie wolny dzień także i jutro. Doprawdy, nie było chyba szczęśliwszego niż on człowieka na tym świecie. *** Wstając rano, nie przypuszczał, że za niecała godzinę do jego skrzynki wpadnie list z informacją o wygranej w konkursie fotograficznym jednego z czołowych pism na rynku. Zaraz później dostał też dwa maile z propozycjami współpracy z branżowymi pismami. Kiedy zadzwonił do Ani i przekazał jej tę radosną wiadomość, od razu zaproponowała spotkanie. Najpierw obiad, potem kino, a następnie kolacja i – kto wie? – być może także i śniadanie? W taki dzień, jak dziś nie miał wątpliwości, że tak będzie. Szedł teraz na umówione miejsce spotkania, uśmiechnięty, z idealnie ułożonymi, długimi włosami, w co dopiero kupionej skórzanej kurtce, czując na twarzy orzeźwiający, chłodny wiatr. Zdawało mu się, że przechodnie uśmiechają się do niego uprzejmie, gdy ich mijał. Jeden starszy pan nawet mu się ukłonił! Sam też się uśmiechał. Idąc przez miasto spotkał już dwóch dobrych znajomych ze studiów, z którymi powymieniał się najnowszymi plotkami. Pogratulowali mu serdecznie, mimo, że nie chwalił się sukcesem. Widocznie Ania zdążyła już rozpuścić swoje plotkarskie wici. *** Gdy dojrzał rynek starego miasta, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Umówili się z Anią pod ratuszem i-mimo, że do godziny spotkania zostało jeszcze jakieś dziesięć minut – wiedział, że ona już tam jest i czeka na niego. Po prostu uwielbiała przychodzić przed czasem, stać i obserwować ludzi, czekając na tego, z kim się akurat umówiła. Czy to była jej najbliższa przyjaciółka, czy też właśnie sam Jan. Oczyma wyobraźni widział już jej ciemnobrązowe oczy, rozświetlone iskierkami radości. Chciał już przy niej być, wziąć ją w ramiona, pocałować i powiedzieć, jak bardzo ją kocha. Pogwizdując wesoło, ruszył przed siebie jeszcze szybciej, prawie biegiem. W chwili, kiedy wchodził na płytę rynku, zwalił się nagle na kolana. Przez jego twarz przeleciał nagły grymas bólu i niedowierzania. Sekundę później był już martwy, a z jego nosa ciekła krew. Mały, niepozorny i niezauważony skrzep krwi przepłynął jego żyłami prosto do mózgu, gdzie zablokował równie niepozorną tętnicę. Jan nie miał szans. Skonał w przeciągu paru sekund. Niecałe trzysta metrów od kobiety, którą kochał. Kraków, 7 Stycznia 2010 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Shane Opublikowano 2 Kwietnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2010 Krótkie, treściwe i... prawdziwe. Czytałam uważnie, żeby mieć się do czego przyczepić, zwłaszcza pod kątem medycznym, ale nie dało się, a to bardzo dobry znak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sir Jedi Opublikowano 3 Kwietnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Kwietnia 2010 Okey. W porównaniu z Twoimi starszymi tekstami widać wyraźny progres. Musisz się tylko wyzbyć resztek pompatyzmu i epickości. Zamiast Jana, lepszy jest Janek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cedrik Opublikowano 5 Kwietnia 2010 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2010 Shane - dziękować SJ - Wiesz, tu akurat, jak to nazywasz, pompatyczność, czy też epickość... no, Jan i ,,te rzeczy" są jak najbardziej na miejscu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Superkarpik Opublikowano 6 Kwietnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2010 To takie... smutne Aż mi się żal Jana zrobiło nagle. Ostatnie linijki zaskoczyły mnie zupełnie, a nie ma nic lepszego w opowiadaniu jak zaskoczenie czytelnika. Tak jak powiedziała mrs. Shane Krótkie treściwe i prawdziwe 4+ P.S. Można zginąć tak nagle na środku ulicy od zakrzepu krwi? Aż się przestraszyłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cedrik Opublikowano 7 Kwietnia 2010 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2010 Tak jak powiedziała mrs. Shane Krótkie treściwe i prawdziwe 4+ A czemu tylko 4+? P.S. Można zginąć tak nagle na środku ulicy od zakrzepu krwi? Aż się przestraszyłem. Można. Jeśli się zrobi zakrzep i dojdzie w odpowiednie miejsce - giniesz. Serce, mózg. Gdzie indziej - kończysz jak Dr. House z bolącą nogą/ręką/czym tam. Zresztą... czy można tak nagle - zwał, zakrzep, wylew i 150 innych ciekawych wypadków - przy każdym leżysz martwy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Superkarpik Opublikowano 7 Kwietnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2010 Czemu 4+ ? hmmm Chyba dlatego, że opowiadanie było bardzo dobre ale nie zwaliło mnie z nóg. Pragnę podkreślić, że korzystam ze studenckiego systemu oceniania gdzie 6 nie istnieje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.