Skocz do zawartości

Superkarpik

Użytkownicy
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Superkarpik

  1. je?li chodzim o poprawianie b??dów ortograficznych- ?mia?o nie mam problemu mozesz poprawia?. Dzi?kuj? za dobre s?owa no i za konstruktywn? krytyk? która bardzo mi pomog?a. wydaje mi sie ?e na koniec rzeczywi?cie przy?pieszy?o, ale by?o to spowodowane tym, ?e Jedi'iemu obieca?em ?e "jeszcze dzi? zamieszcze" no i nie mog?em doczeka? si? waszej oceny Postaram sie w do ko?ca przysz?ego tygodnia da? drugi rozdzia? chociarz tym razem postaram sie nie ?pieszyc nad prac? ;D
  2. Superkarpik

    E-books

    Nie no przecierz zawsze mo?na kupi? ksi??k?. Raz ?e ?adnie wygl?da na pó?ce a dwa ?e... ?adnie wygl?da na pó?ce ;D
  3. jak zrobic cos takiego czyli jak mam pokaza? swój obrazek ewentualnie pulpit?
  4. Czy kto? z was zna si? na warhammerze? znane s? co najmniej 3 odmiany tej gry Warhammer RPG- Cos jak D&D tylko warhammer ;D Warhammer Fantasy Battle- Gra bitewna tych samych twórców osadzona w ?wiecie fantasy Warhammer 40000- Gra bitewna osadzona w sci-fi, w któr? zreszt? gram i musz? powiedzie? ?e jest nieziemska!!!
  5. Superkarpik

    Kto grał?

    Dwurdzeniówki to minimalnie potrzebuje ;D
  6. jakby co napisze sie o nim w temacie rok 2009 w ?wiecie cRPG ;D
  7. Rozdzia? Pierwszy: W szeregach Bractwa Brudna i obskurna cela by?a przesi?kni?ta zapachem zepsutego mi?sa i spalin, gdy wszed? do niej wysoki m??czyzna. Mia? na sobie stalow? zbroj? i cho? wygl?da?a na ci??k?, zdawa?a nie przeszkadza? mu w poruszaniu. - Baczno??! – Wrzasn?? nieznajomy na powitanie- S?uchajcie mnie zielono-skóre worki zgni?ego mi?cha. Jestem Paladyn Laicher! W swoim ?yciu wyszkoli?em ju? ponad 50 kadetów i z duma musz? stwierdzi?, ?e 14 z nich wci?? ?yje i ma si? dobrze.- G?os nieznajomego zmieni? barw? ze z?o?ci na bardziej neutraln?. -Naucz? was jak strzelaj?, jedz?, ?pi? i pluj? prawdziwi ?o?nierze Bractwa!- doda? paladyn znowu podnosz?c g?os- Naucz? was tego, cho?by was to zabi?o. Waszym zadaniem b?dzie odwiedzanie okolicznych wiosek i przypominanie ich mieszka?com, ?e je?eli chc? ochrony przed ?cierwem tego ?wiata, to musz? dotrzymywa? umowy, czyli dostarcza? nam zapasów i rekrutów. Paladyn na chwil? przesta? mówi?, jak gdyby czeka?, a? jego s?owa dotr? do wszystkich znajduj?cych si? w celi. W pomieszczeniu, ??cznie z paladynem, znajdowa?o si? pi?? osób, z czego cztery by?y wyra?nie przestraszone. - A teraz zabierajcie swoje wydelikacone ty?ki do zbrojowni- rozpocz?? Laicher - Tam dostaniecie sprz?t i uzbrojenie. W bractwie mamy proste regu?y okre?laj?ce ekwipunek. - Paladyn przerwa? i podszed? do kadetów tak, ?e sta? od nich w odleg?o?ci kilku cali. Po ka?dym nast?pnym zdaniu jego twarz zwraca?a si? na innego nowicjusza. - Za uszkodzenie broni… tydzie? kar cela- zacz?? paladyn- Za uszkodzenie pancerza… Tydzie? kar cela- W tym momencie Paladyn Laicher podniós? g?os ponownie- Za strat? CZEGOKOLWIEK z wy?ej wymienionych… ?mier? z mojej r?ki. W czasie gdy dowódca sko?czy? przemawia?, za nowymi uczniami otworzy?y si? drzwi wype?niaj?c pomieszczenie ?wiat?em. Pó?mrok celi b?yskawicznie zamieni? si? w dzie?. - Aa i jeszcze jedno panienki… - Doda? po chwili Paladyn po wyj?ciu z ciemno?ci. Jego zbroja nosi?a ?lady walk i niszczej?cych skutków czasu. Gdzieniegdzie mo?na by?o dostrzec ?lady rdzy i zarysowa?. Znaczna wi?kszo?? pancerza mieni?a si? metalicznym kolorem. Na naramienniku i na przedzie pancerza widnia? symbol b?d?cy po??czeniem trzech z?batych kó?, orlich piór i miecza. Paladyn wyra?nie si? u?miechn?? lub to jego twarz wykrzywi?a si? w ludzki wyraz. - Witajcie w Bractwie Stali!- powiedzia? patrz?c na kadetów- odmaszerowa?! Kadeci bez s?owa udali si? do jasnego wyj?cia. Gdy wyszli, okaza?o si?, ?e znajduj? si? w budynku, a do tego bardzo dobrze o?wietlonym. Wydawa?o si?, ?e tylko kadetów dziwi? widok tak jasnego ?wiat?a w budynku. Po chwili zostali przekierowani przez jakiego? stra?nika, do miejsca, które przypomina?o sklep. Stra?nik mia? na sobie pancerz podobny do tego, który nosi? paladyn Laicher, cho? ten egzemplarz nie mia? tylu ozdób i wydawa? si? by? w gorszym stanie. – Id?cie do Kwatermistrza- powiedzia? stra?nik- Powiedzcie, ?e jeste?cie od Lathana i ?e przys?uguje wam podstawowy sprz?t. Poszli szybkim krokiem w stron? sklepu. - Witam!- zawo?a? cz?owiek b?d?cy kwatermistrzem widocznie uradowany widokiem kadetów- Czym mog? s?u?y??- spyta?. -Jeste?my od Lathana, przys?uguje nam podstawowe uzbrojenie- powiedzia? niepewnie jeden z kadetów. By? to ?redniego wzrostu, szczup?y ch?opak. Mia? jasny kolor w?osów i zielone oczy pe?ne strachu i zaciekawienia z powodu nowej sytuacji. Kwatermistrz jakby liczy? na te s?owa. Wyszed? zza lady i omiót? ch?opaka uwa?nym spojrzeniem. - Imi??- spyta? bezceremonialnie. - Chris- Odpowiedzia? ?wawo ch?opak. Kwatermistrz jeszcze raz na niego spojrza?, po czym odwróci? si? w stron? sklepu. - 178 centymetrów i jakie?… 80 kilogramów zgadza si??- spyta? kwatermistrz wyra?nie czego? szukaj?c. Ch?opak by? wyra?nie zaskoczony spostrzegawczo?ci? sprzedawcy i nic nie odpowiedzia? otwieraj?c jedynie szeroko oczy. Po chwili m??czyzna wróci?, k?ad?c na ladzie bli?ej nieokre?lone ubranie i bro?. - To jest pancerz skórzany typu jeden- zacz?? kwatermistrz- Wykonany z wyprawionej skóry bramina… powinien wytrzyma? kilka bezpo?rednich strza?ów z broni ma?okalibrowej. Kwatermistrz podniós? bro? i u?o?y? j? tak, by mo?na by?o j? dobrze obejrze?. Trzyma? ja pewnym ruchem. Wida? by?o, ?e nie raz musia? z niej korzysta?. – To jest karabin maszynowy. Nie podam ci jego pe?nej nazwy, bo i tak jej nie zapami?tasz. ?adowana amunicj? 5,56. Na wyposa?eniu podstawowym dostaniesz kilka magazynków do tej broni. Jest to bardzo celna i niezawodna bro?. Ma?y odrzut i du?y magazynek. Obchod? si? z ni? dobrze, to ona b?dzie obchodzi? si? dobrze z tob?. Id? do pomieszczenia na lewo, tam mo?esz si? przebra?- wyt?umaczy? Kwatermistrz. – Dzi?kuj? panie kwater… - Wystarczy Oktawio- przerwa? mu sprzedawca. - Dzi?kuj? Oktawio- poprawi? si? ch?opak. Podniesienie ca?ego sprz?tu sprawi?o mu spore problemy. Nigdy by si? nie domy?li?, ?e skórzany pancerz mo?e tyle wa?y?. Dziwi? si?, jak kwatermistrz móg? praktycznie z nim biega?, nosz?c go w t? i z powrotem… Chris w po?piechu uda? si? do wskazanego pomieszczenia, by nie blokowa? d?u?ej ruchu. Pomieszczenie do którego trafi?, wygl?da?o na szatni? ?o?nierzy. By?o w niej mnóstwo ubra?, wieszaków i szafek. W ca?ym pomieszczeniu panowa? zapach brudu i potu. Chris szybko zacz?? si? ubiera? w kombinezon, który otrzyma?. Pancerz by? bardzo prosty do za?o?enia. Zakrywa? praktycznie ca?e cia?o oprócz g?owy oraz r?k i nóg w miejscach zginania ko?czyn. Gdy sko?czy? si? ubiera?, zauwa?y?, ?e teraz pancerz wydaje mu si? l?ejszy ni? na pocz?tku. Zastanawia? si? przez jaki? czas nad tym, gdy po chwili do??czy?a do niego pozosta?a trójka kadetów. M?oda zgrabna dziewczyna sprawia?a wra?enie, jakby nie wiedzia?a, co tu robi. Pancerz, który ju? mia?a za?o?ony, uwydatnia? jej smuk?? sylwetk?. W d?oniach trzyma?a karabin z d?ug? luf?. Drugi m??czyzna dopiero ubiera? si? w swój pancerz. Wygl?da? na jakie? pi??dziesi?t lat, mo?e troch? mniej… Chris spostrzeg? opart? o ?cian? strzelb? i zestaw pierwszej pomocy. - Jeste? lekarzem?- spyta? zaciekawiony. M??czyzna podniós? g?ow?, spojrza? na ch?opaka, po czym z powrotem j? opu?ci? wci?gaj?c buty. – Raczej medykiem – powiedzia?- przeszed?em podstawowe szkolenie opatrywania ran i udzielania zastrzyków przeciwbólowych. Nie mam jeszcze umiej?tno?ci, ?eby przeprowadzi? jaki? zabieg czy operacj?.- sko?czy?. Zapad?o chwilowe milczenie, s?ycha? by?o tylko d?wi?k zak?adanego pancerza. Gdy medyk upora? si? z butami, wyprostowa? si? przeci?gaj?c do ty?u. – Jak ci? zw??- spyta?, patrz?c na ch?opaka. -Chris- odpowiedzia? -A ciebie?- doda? po chwili ch?opak. M??czyzna wyci?gn?? w jego kierunku d?o? -Zszywacz- powiedzia? ?ciskaj?c d?o? nowego znajomego. -Ja jestem Luneta- przywita?a si? dziewczyna. Jej pseudonim tylko potwierdza? fakt, ?e musi dobrze strzela? i nie ma tej broni z przypadku. - A ja nazywam si? Fletcher- powiedzia? ostatni z czwórki. By? wysokim m??czyzn? o krótkich czarnych w?osach i br?zowych oczach. W d?oni trzyma? opuszczony karabin maszynowy, podobny do tego, jaki trzyma? Chris, tylko troch? krótszy. – Co teraz robimy?- spyta? niecierpliwie. -Podejrzewam, ?e udamy si? do dowództwa i tam powiedz? nam, co mamy robi?…- odpowiedzia? Zszywacz. Chris nie wiedzia? czy to z powodu wieku czy pancerza, ale Zszywacz wydawa? mu si? z ich czwórki najbardziej do?wiadczony. Gdy wyszli na korytarz, praktycznie nikt nie zwróci? na nich uwagi. Wszyscy byli zaj?ci swoimi sprawami i nikt nie zauwa?a? czterech nowych kadetów. W pewnym momencie Luneta podnios?a r?k? i wskaza?a na szerokie drzwi chronione przez dwóch stra?ników. – To chyba tam- powiedzia?a. Po chwili, id?c do celu, zderzyli si? jednym ze starszych. M?drzec zachwia? si? lekko, jednak nie przewróci? si?. Chris zacz?? ba? si? konsekwencji, jakie mog? ich spotka? za brak okazywania szacunku starszym, skrybom i prze?o?onym. – Najmocniej pana przepraszam… Nie chcieli?my na pana wpa??… To by? wypadek… Zmierzamy do Dowództwa… Jeste?my tu nowi…- T?umaczy? si? Fletcher. Ca?y by? spocony i a? si? trz?s?. Starszy jednak tylko podniós? r?k?, by ten przerwa? t?umaczenie. – Witaj mój drogi. Jestem Celsjusz, lekarz i skryba. Zawsze, gdy b?dziesz potrzebowa? pomocy medycznej, b?dziesz móg? mnie spotka? w skrzydle szpitalnym. Jak znam ?ycie, wkrótce si? tam spotkamy…- odpowiedzia? spokojnym g?osem starszy. Jego twarz by?a twarz? starego cz?owieka. Mia? du?o zmarszczek i podkr??one oczy. Ubrany by? w d?ug? p?ócienn? szat? koloru ciemno niebieskiego, jak wi?kszo?? starszyzny. –Dzi?kujemy i przepraszamy- po?egna? Zszywacz widocznie uradowany tym, kogo spotka?. – Znasz go?- spyta? Chris, gdy tylko Celsjusz znikn?? im z oczu. – Gdy przechodzi?em szkolenie kadeta, to on uczy? podstaw lekarskich. Ca?y czas chodz? do niego po nauki.- wyja?ni? Zszywacz. Gdy sko?czyli rozmawia?, akurat doszli do wielkich drzwi dowództwa. Stra?nicy od razu zwrócili twarze w ich stron?. Cho? mieli na sobie metalowe he?my, wiadome by?o, ?e nie warto z nimi zadziera? i wystarczy jeden niew?a?ciwy ruch, aby kadeci nigdy nie spotkali si? z dowództwem. Stra?nicy byli wysocy i dobrze zbudowani. Bi?a od nich groza i wzbudzali strach w kadetach. Z pewno?ci? byli niesamowitymi wojownikami. – Dok?d to?- spyta? ch?odno jeden z nich. - Jeste?my nowymi kadetami- zacz?? Chris- Przyszli?my po rozkazy. - A kto powiedzia?, ?e macie po nie przyj???- Spyta? ponownie stra?nik podobnie ch?odnym tonem. Chris zamar? przez chwile. Jakby si? zastanowi?, to oni sami wpadli na pomys? ?eby samemu i?? do dowództwa… A je?li to by? z?y pomys?? Je?li stra?nicy uznaj? to za niesubordynacj? albo nawet bezczeln? drwin?? Chris wiedzia?, co si? dzieje z tymi, którzy s? pos?dzeni o brak dyscypliny, tak drogiej i przestrzeganej przez Bractwo Stali. -Ja… My my?leli?my… znaczy… Spodziewali?my si?… Jeste?my tutaj nowi…no… Nie wiedzieli?my gdzie i??…- wyj?ka? Chris. Poczu?, ?e brzmi to jak t?umaczenie jakiego? smarkacza, który oddali? si? od mamusi i nie wie co ze sob? zrobi?, ani gdzie si? uda?… Chris s?dzi?, ?e zaraz stanie si? co? strasznego, gdy nagle szybkim krokiem zacz?? i?? w ich stron? Celsjusz. Zatrzyma? si? przy drzwiach i spojrza? na wyra?nie przestraszon? czwórk?. - Co? Jeszcze nie weszli?cie?- Spyta? pretensjonalnym tonem starszy. Celsjusz spojrza? na stra?nika i zacz?? z nim rozmawia?. – To nowi kadeci. Uczy?em jednego z nich. Zaprowad? ich do genera?a Barnacky’ego.- poleci? skryba stra?nikowi. Stra?nik z powrotem spojrza? na kadetów. Nacisn?? czerwony przycisk, a drzwi same si? otworzy?y. – Wejd?cie- poleci? stra?nik- Ty te? wchodzisz skrybo Celsjuszu?- spyta? stra?nik patrz?c znowu na lekarza. –Nie… musz? wraca? do skrzyd?a szpitalnego. Przyszed?em, bo zastanawia?em si?, czy kadeci dadz? rad? przej?? przez was. Widz?, ?e dobrze zrobi?em przychodz?c…- odpowiedzia? starzec. Chris zd??y? jedynie pos?a? swojemu wybawcy porozumiewawczy u?miech na znak wdzi?czno?ci. Gdy drzwi zamkn??y si? z kadetami w ?rodku, spostrzegli, ?e to du?y zat?oczony pokój z wielkim sto?em po?rodku. W pomieszczeniu panowa? ha?as. Wielu skrybów w pomara?czowych szatach biega?o z jednego ko?ca sali na drugi trzymaj?c ró?ne papiery, przechodz?c od jednego komputera do drugiego. Chris zacz?? si? zastanawia?, jak w takim pomieszczeniu znajd? genera?a, skoro nawet nie wiedz? jak ten wygl?da? Po chwili jaki? m??czyzna, stoj?cy przy wielkim stole, podniós? r?k? i krzykn??- Hej! Wy czworo do mnie! Czwórka kadetów od razu ruszy?a w stron? cz?owieka, który ich wo?a?. Gdy stan?li naprzeciwko niego zauwa?yli, ?e m??czyzna jest starszy od Zszywacza, cho? na to do ko?ca nie wygl?da. Mia? krótkie blond w?osy. Jego twarz by?a poorana bliznami. Na szyi m??czyzna nosi? jaki? dziwny medalion przewleczony ?a?cuchem. - Genera? Barnacky ?- spyta? niepewnie Chris. Sylwetka jego rozmówcy onie?miela?a go. - Zgadza si?- Odpowiedzia? cz?owiek- To ja. Z tego co si? dowiedzia?em, jeste?cie t? czwórk? kadetów na których czeka?em tak? - Zgadza si?- Odpowiedzia? wyprostowany Chris- Jakie s? nasze pierwsze rozkazy?- spyta? od razu. - Waszym pierwszym celem b?dzie udanie si? do pobliskiej osady o nazwie Bramin Wood. Pójdziecie na cotygodniowy patrol w celu zdobycie zapasów lekarstw i poznania obecnej sytuacji wie?niaków. To standardowa misja na jakie posy?amy kadetów.- Genera? na chwil? przerwa? i napisa? co? na kartce- we?cie to i zabierzcie do skryby Celsjusza. Ma wam wyda? podstawowe lekarstwa na czas misji. Macie ju? sprz?t prawda?- spyta? Barnacky patrz?c na bro? Chrisa. - Tak- odpowiedzia? szybko. - ?wietnie- odpowiedzia? genera?- w takim razie id?cie do Celsjusza. Za godzin? zostaniecie wywiezieni na swoja pierwsz? misj?. Ca?a czwórka zasalutowa?a genera?owi i wysz?a z sali. Szybkim krokiem udali si? do skrzyd?a medycznego. Owe skrzyd?o poznali po zapachu lekarstw i po du?ej ilo?ci ludzi rannych, zmierzaj?cych w t? sam? stron?. Gdy doszli do pomieszczenia s?u??cego za szpital, od razu zauwa?yli zabieganego starca. Celsjusz szybko ich zauwa?y?. - I co? – spyta? zaciekawiony. - Genera? prosi?, aby? wyda? nam na czas misji ?rodki medyczne.- odpowiedzia? Chris wr?czaj?c lekarzowi kartk? od genera?a. Skryba nawet jej nie przeczyta?, tylko od razu ruszy? w stron? wielkiej pó?ki. Po chwili wróci? do czwórki z bia?o-czerwonym pude?kiem w r?ku i paskiem z przymocowanymi strzykawkami. - To s? Stip-packi- powiedzia? lekarz podnosz?c do góry pasek ze strzykawkami- gdy który? zostanie ranny, wystarczy mu to wstrzykn??, a ból minie… przynajmniej na jaki? czas. W tym serum jest kilka medykamentów u?mierzaj?cych ból i lecz?cych drobne obra?enie. - A to jest apteczka pierwszej pomocy- powiedzia? Celsjusz, podnosz?c do góry tym razem r?k? z pude?eczkiem.- W tej ma?ej skrzyneczce jest wszystko, czego potrzeba, ?eby wykona? prosty zabieg lub za?o?y? opatrunek. Oczywi?cie ?adna z tych rzeczy nie ochroni was je?li dostaniecie granatem… Ha Ha- za?mia? si? Celsjusz, cho? oprócz niego nikomu nie wydawa?o si? to zabawne. Mog? zgin?? i nikt nie b?dzie w stanie im pomóc. Ale z drugiej strony… Barnacky mówi? ?e to standardowa misja… co z?ego mo?e si? wydarzy?? Po nieca?ej godzinie poszli do wskazanego im hangaru sk?d otrzymali samochód z kierowc? i dok?adne koordynaty. Po chwili unios?a sie wielka brama i samochód natychmiast ruszy? przed siebie. Przez niewielkie szpary w po przedziurawianej karoserii mo?na by?o ogl?da? co jest na zewn?trz. Cho? samochód mia? okna zabite pancerzem, gdzieniegdzie by?y okr?g?e ?lady po ko?ach, które przesz?y na wylot. Chris zastanawia? sie, na ilu misjach móg? by? ten samochód... - Pierwsza misja?- spyta? kierowca w czasie podró?y. - Zgadza si?- odpowiedzia?a siedz?ca z ty?u Luneta. - Bramin Wood to bardzo spokojna osada. Nigdy nie mieli?my z nimi problemów. Ich wioska znajduje si? jakie? dwie godziny drogi od naszej bazy.- odpowiedzia? kierowca. W mi?dzyczasie ?o?nierze mogli patrze? przez przedni?, zreszt? jedyn? w samochodzie szyb? na otaczaj?cy ich teren. A trzeba powiedzie?, ?e nie by? to za ciekawy widok... Pusta, powypalana przez nuklearne wybuchy ziemia przypomina?a pustyni?. Sami mieszka?cy nazywali ?wiat po wojnie "Pustkowiem", czemu nikt sie zreszt? nie dziwi?. Trudno tu by?o cokolwiek znale??... Cokolwiek co mog?o przetrwa? zag?ad?... zwierz?ta...ro?liny...budynki czy cho?by jeziora i góry...nic... Wsz?dzie rozci?ga?a sie wielka pustynia. Oczywi?cie gdzieniegdzie znajdowa?y sie osady. W miejscach gdzie ros?y drobne ro?liny wypaczone promieniowaniem do tego stopnia, ?e nie potrzebowa?y wody czy nawet tlenu by istnie?. Promieniowanie jednak ju? dawno utrzymywa?o poziom "zdatny do ?ycia", je?li mo?na go takim okre?li?. Wiele miejsc, w które nie trafi?y ?adne ?adunki atomowe, by?o napromieniowanych do tego stopnia, ?e otoczenie zmienia?o sie nie do poznania. Jezioro w takim terenie mog?o zamieni? si? w zbiornik z kwasem solnym. Drzewo mog?o zabi? samym faktem stania ko?o niego, bior?c pod uwag?, ile promieniowania mog?o wch?on?? przez tak d?ugi czas jak sobie sta?o. Jad?c samochodem uda?o im sie zobaczy? co? oprócz niczego. Owady... Podobno w czasach staro?ytnych by? dowcip o tym, ?e kiedy? rasa ludzka wyginie i karaluchy b?d? rz?dzi? ?wiatem... Có?... Niewiele sie pomylili. Wielko?ci samochodu osobowego przemierza?y pustkowia w poszukiwaniu po?ywienia i schronienia. Cz?sto atakowa?y osady i wioski. Nie z zawi?ci. Po prostu wioska mia?a pecha znale?? sie na drodze ich przemarszu. Wielu mieszka?ców pustkowi poluje na te stworzenia. Ich krew odpowiednio przefiltrowana mog?a dostarczy? p?ynów zdatnych do picia, a ich odw?oki stanowi?y doskona?e po?ywienie w tych parszywych czasach. Nie wiadomo, dlaczego na tym ?wiecie przetrwa?o tyle broni... Ka?dy kto chcia? prze?y? w tym ?wiecie... ?wiecie, gdzie na s?owo bezprawie ludzie wybuchaj? ?miechem, ka?dy sam jest swoim obro?c?... Nikt nikomu nie ufa i nikt nikomu nie pomaga. Czasem zda?aj? si? zgrane osady, takie cho?by Bramin Wood... Jej mieszka?cy zajmuj? sie hodowl? byd?a nazywanego braminami, o których Chris jeszcze nie s?ysza?... Wszystko zapowiada?o, ?e b?dzie to po prostu rutynowa kontrola maj?ca na celu zebranie po?ywienia i potencjalnych rekrutów. Chrzest bojowy ka?dego ?o?nierza. Misja by?a prosta i nie przewidywa?a ?adnych niespodzianek. Niestety to, co zobaczyli pasa?erowie samochodu, gdy tylko dojechali na miejsce przesz?o ich najskrytsze obawy… -Jezu… -Powiedzia? cicho kierowca- Co tu si? sta?o…? C.D.N Ostatnia Modyfikacja Opowiadania: 15 lutego 2008, godzina: 16:45 Poprawi?em cz??? b??dów ortograficznych i stylistycznych, teraz b?dzie si? czyta? jeszcze lepiej. Skoro SJ poprawi? cz???, to ja poprawi?am reszt?, plus interpunkcj? i literówki - Shane
  8. Prolog Wojna… Zawsze taka sama… To by? nieuchronny koniec jaki obra?a ludzko??. Wszyscy byli optymistami… Ka?dy liczy? na zwyci?stwo. W miar? eskalacji dzia?a? wojennych, optymizm zanika?, a spo?ecze?stwo zacz??o si? rozpada?. Zbudowano wielkie schrony dla wp?ywowych, bogatych, pot??nych oraz dla tych, którzy mieli zapewni? im przetrwanie. Pot??ny schron "Krypta 0" Chroni?a przywódców, artystów i naukowców… mia?a by? kolebk? nowej cywilizacji. "Krypta 0" zosta?a wyposa?ona we wszelkie ?rodki, by cz?owiek móg? wróci? na powierzchnie planety. Zbudowano maszyny, które mia?y ujarzmi? ziemi?, najpierw wypalon? ogniami wojny, a potem skut? lodem nuklearnej zimy… Przesz?o?? pozosta?a daleko w tyle… Tera?niejszo?? przesta?a istnie?… Jedynej nadziei mo?na by?o wypatrywa? w przysz?o?ci… Rakiety opu?ci?y jednak silosy zanim zrealizowano te plany. Po atomowym ataku ?wiat sta? si? bezwzgl?dny. ??czno?? mi?dzy schronami zosta?a zerwana, wiele schronów zosta?o zniszczonych. Ludzko?? skazana by?a na zag?ad?… Jednak kilka schronów przetrwa?o. Wojskowy schron na wschodnim wybrze?y przetrwa? katastrof?. Jego mieszka?cy mieli mocne postanowienie prze?ycia na pustkowiach. Zbierali bro? i wyposa?enie z innych schronów. Cho? byli liczni i silni, studiowali wiedz? techniczn? i pilnie jej strzegli, bo wiedzieli ?e od niej zale?y ich ?ycie… Z czasem utworzyli Bractwo Stali… Korekta drobnych b??dów. Poprawi?am jeszcze interpunkcj? - Shane
  9. Nie mog? si? do ko?ca z tob? zgodzi?, gdyz walentynki jako samo z siebie to ?wieto by prze?ama? lody i wstydliwy koles mia? pretekst by wys?ac lasce kartk?. Prawd? jest ?e to ameryka?skie ?wi?to baardzo skomercjalizowane...
  10. Ja z Sapkowskiego znam tylko Wied?mina. By? mo?e nie wprowadzi? wielkich innowacji ale powiedzmy sobie szczerze, innowacje wprowadza? W?adca pier?cienia, ale kiedy on by? wydany. Wied?min jest tabliczk? z napisem "Polak Potrafi" dla ca?ej Europy jak nie ?wiata. Mo?liwe, ?e my polacy tak go uwielbiamy bo jest z Polski tak jak my (wielkie odkrycie ;D) Poza tym szczerze mówi?c nie znam innych autorów polskiej fantastyki. Rynek Fantasy jest bardzo ch?onny na wszystko co nowe, ale trzeba mie? oryginalny pomys? zeby sie przebi?...
  11. Superkarpik

    Kto grał?

    Nie no my?l? ?e jak Sir Jedi dostanie ode mnie t? gr? w sobot? to jakim? wymy?lnym sposobem ( rzut p?yt?, w samochodzie ;D) dostarczy wam t? gr? jednak gor?co polecam fallout tactics, gdy? gra jest tak miodna ?e nie idzie wytrzyma?
  12. No dobrze, wi?c skoro wyja?nili?my sobie ju? t? kwesti? to powiedzcie co s?dzicie o Polskiej Fantastyce? Czy kto? co? czyta? oprócz wielebnego Sapkowskiego?
  13. Superkarpik

    Kto grał?

    Gdy mój komp nie zacina? si? jeszcze od s?abo?ci grafy w jedynce to troch? w ni? gra?em. Potem zdeczka gra?em w 2 w któr? nadal z zaci?ni?tymi z?bami da sie gra?. Do dzisiaj gram w Fallout tactics (odpala?em go nawet wczoraj dla przypomnienia uniwersum do fanfika) Warto poznac samo uniwersum co jak kiedy i dlaczego. Mam wszystkie trzy w wersji oryginalnej a Fallout Tactics mam jescze praktycznie niezniszczone du?e pude?ko z instrukcja i 4 p?ytami. Za 30 lat bedzie pewnie sporo warte ;D
  14. Je?li Biovare robi KOTOR'a 3 to b?dzie to sukces jakim by? KOTOR 1 Wielu fanów uwarza ?e KOTOR 2 by? skopany bo Obidian nie przy?ozy? sie no i skopa? spraw?... Za KOtOra 3 te? trzymam Kciuki ;D
  15. Czyli to cos w rodzaju gazety internetowej tak? SJ dok?adnie to samo wyrazi? w po?cie wy?ej, u?y? nawet tych samych s?ów, czy? nie? ;> Shane Anwar
  16. Superkarpik

    Kto grał?

    Kto grał na naszym Forum w sagę Fallout? nie się zwierzy co osiągnął i jak mu sie grało
  17. widz? ?e wielu tutaj gra w MU a na jakim serwerze gracie?
  18. Nie no nie wiedzia?em, ?e tu si? taka dyskusja rozp?ta na temat mojego poziomu znajomo?ci ortografii... Mo?liwe ?e cz?onkowie ró?nych grup dyskusyjnych rzeczywi?cie ?le odbieraj? dyslektyków ale przecie? z tego powody sie nie zabij? ;D Dzi?kuj? za zwrócenie mi uwagi odno?nie imienia pana Kinga. Wsydz? si? za mój b??d i gor?co przepraszam. Wracaj?c do tematu prosi?bym aby? poda? argumenty broni?ce Tolkien'a lub kontynuuj?ce dyskusj? o jego twórczo?ci. O ile mnie pami?? nie myli nie odpowiedzia?es na moj? kwesti? ?e najleprzym recenzentem jest sam czytelnik. mi?ego dnia
  19. Fable 2 b?dzie na pewno tytu?em ciekawym gdy? pierwsza cz??? by?a dobra, a jej producenci wiedz? zapewne co robi?. Fallout 3 b?dzie gr? w któr? na pewno zagraj? wszyscy którzy grali w 1 i 2 no i ci którzy jeszcze tego ?wiata nie znaj?. Ja osobi?cie kocham fallout tactics. Przeszed?em t? gr? ponad 11 razy i tak bardzo uwielbiam t? gr? ?e znam na pami?? prolog jak i wi?kszo?? kwestii narratora trzymam kciuki
  20. Ka?dy ma prawo do w?asnej opinii. Nie przecz? ?e Tolkien odwali? kawa? dobrej roboty, ale mnie osobi?cie lepiej czyta?o si? np. Stevena Kinga lub Andrzeja Sapkowskiego, no i oczywi?ci Rowlling ;D[quote author=Sir Jedi link=topic=17.msg215#msg215 date=1202822588] Zwiajnie z pó?ki - kojarzy mi si? z kradzie??. Wol? dan? ksi??k? przetestowa? przed zakupem, po prostu j? poczyta? a nie w ciemno inwestowa? w jakie? gmioty. mo?na to skojarzy? z przetestowaniem samochodu... Zwykle o ksi??ce wiele mo?na przeczyta? w internecie no i zawsze na tylniej ok?adce ksi??ek s? krótkie informacje albo o ksi??ce albo jest wklejony kawa?ek jakiej? strony.To prawda ?e cz?sto zdarza si? ?e tak naprawde nie wiemy jak pisze autor ksi??ki, ale wydaje mi sie ?e fan i tak przeczyta ksi??ke nie przejmuj?c si? stylem pisarz
  21. Do ko?ca tygodnia postaram si? sp?odzi? pierwszy rozdzia?
  22. planuj? napisanie fanfika o ca?ej grze Fallout tactiks z perspektywy g?ównego bohatera. Uniwersum jest ciekawie ulokowane bo ?wiata Fallout nie mo?na nazwa? Sci-fi a fantasy te? to nie jest. Co wy na to? Zmieni?em nazw? tematu na oryginaln?
  23. Superkarpik

    Zapowiedź #1

    Dosy? mocno tr?ci D&D albo newerwinterem
  24. Superkarpik

    E-books

    E-booki to kwestia problematyczna. Fanfiki ?atwo si? czyta gdy? zwykle nie maj? wi?cej nie? kilka stron. Co do pe?nych ksi??ek to trzeba mie? nie lada drukark? ?eby wydrukowa?a 600 Harrego Pottera ;D Faktem te? jest ?e nale?y sie szacun wszystkim którzy potrafi? d?uuugo czytac przed ekranem komputera osobi?cie wol? sobie wydrukowa? tekst je?li jest d?u?szy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...