Skocz do zawartości

Hrywny


Sir Jedi

Rekomendowane odpowiedzi

No to pełna reaktywacja po kilku miesiącach. Roboczy tytuł to "Hrywny". Dobranoc. ;)

Nie miał grosza przy duszy, ani żadnego papierosa, a jasny księżyc oświetlał miejski park. Droga do domu wydawała mu się długa i nieprzyjemna. Z rękoma wbitymi w kieszenie maszerował po dawno wydeptanych ścieżkach licząc, że spotka kogokolwiek, kto poczęstuje go choćby połową cygarety. Nic jednak nie mąciło spokoju, który go otaczał. Wiatr z wolna poruszał korony drzew, a świerszcze rytmicznie cykały.

-Jutrzejszy poranek to będzie masakra! - pomyślał mężczyzna, wyobrażając sobie potężnego kaca, który będzie go męczył cały następny dzień.

Wtem coś poruszyło się w krzakach, obok których przechodził. Zaniepokojony, instynktownie od nich odskoczył. Ujrzał w gęstwinie parę czerwonych, świecących ślepi, które przeraźliwie pulsowały. Nie czekając zbyt długo, rzucił się w popłochu do ucieczki. Pędząc ile sił w nogach próbował kierować się w stronę wyjścia z parku. Jego organizm zapomniał o wypitym alkoholu i lekkim brzuszku; biegł jak opętany. Potężny zastrzyk adrenaliny podpowiadał mu tylko jedno: przeżyć i to za wszelką cenę! Gałęzie drzew niemiłosiernie cięły go po twarzy, a żywopłoty zaczęły układać się w bezlitosny labirynt. Bestia wyskoczyła z krzaków i gnała ku niemu z diabelską wręcz prędkością. Mężczyzna nie miał zamiaru się jej przyglądać. Tylko raz się obejrzał: potwór miał kły wielkości noży i ciemną, na poły wyliniałą sierść.

Gdy ujrzał parkową bramę, dopadła go dusząca zadyszka. Serce mu waliło jak dzwon, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Jedynym wyjściem było wspiąć się na drzewo i liczyć na jakiś cud. Mężczyzna jednym susem skoczył na konar rozłożystej wierzby i kiedy próbował się podciągnąć, bestia rzuciła się na niego i powaliła na ziemię. Demoniczny warkot jaki z siebie wydała nie dał się z niczym porównać. Przez umysł w zastraszającym tempie przeleciał mu film z całego dotychczasowego życia. Dzieciństwo, rodzice, szkoła, pierwsza dziewczyna, koncert Lady Pank, matura, studia, imprezy, śmierć mamy, praca, wesele brata.

Stróżka śliny spadła mu na twarz. Bestia wygrała. To koniec.

Świst przeciął powietrze, a wystrzelona strzała trafiła potwora prosto w oko. Piekielne stworzenie zatoczyło się na nogach. Sekundę później kolejna strzała ugodziła je w podbrzusze. Parkowy koszmar padł trupem.

Zza drzew wyłonił się mężczyzna w kapeluszu. W ręku trzymał łuk refleksyjny, a przez plecy miał przewieszony kołczan. Niedoszła ofiara bestii podbiegła go niego i zaraz zaczęła mu dziękować za uratowanie życie, ten jednak tylko ozięble odpowiedział:

-Goniłem ją od południowych stepów Azji, przez cały Ural, pola Ukrainy aż do teraz. Zawsze mi się wymykała – do dziś.

-Boże, to cud! Nie wiem jak panu dziękować! Moje imię to Janek. Nie wiem jak mam panu się za to odwdzięczyć.

-To drobnostka. Ważne, że po tylu miesiącach tułaczki udało mi się zabić skurczybyka. Co do bestii: jak dotąd unikała miast, nawet tych mniejszych, ale dziś coś skłoniło ją do wdarcia się tutaj. Ty okazałeś się świetną przynętą. Wiedziałem, że się sprawdzisz.

-Jak to sprawdzę się? Przecież wracałem spokojnie do domu!

-Kiedy byłeś w barze, wyszedłeś na chwilę do ubikacji. Ja w tym czasie dyskretnie wypsikałem twój płaszcz zapachem, który przyciąga canguçú, czyli w mowie ludzi stepów "piekielnego kota".

-Czy ja, kurwa, byłem jakąś przynętą jak jakiś robak!

-Niestety tak mój drogi. I tak miałeś przekichane życie, więc się nie obrażaj. Ale jako, że widziałeś canguçú, mam dla Ciebie prezent.

-Tak, ciekawe jaki? Wystawisz mnie chupacabrze?

-Nie, zabiję.

Po czym pchnął Janka sztyletem myśliwskim prostu w brzuch. Mężczyzna osunął się bezwładnie na ziemie, po czym skonał.

Kilka godzin później...

MORDERSTWO W PARKU!

"Dziś w nocy, w parku miejskim imienia Kornela Makuszyńskiego doszło do morderstwa! Ofiarą jest Jan W. Mężczyzna został pchnięty nożem, przez nieznanego sprawcę. Na razie nie ustalono kto może nim być. Rzecznik komendy policji twierdzi, że funkcjonariusze są na tropie zabójcy. Jak dotąd nie ustalono motywów tego przestępstwa. W ubraniu denata znaleziono wszystkie dokumenty oraz plik banknotów, w dużej mierze ukraińskich hrywien. Ponadto mężczyzna w dłoni trzymał strzałę. Policyjni specjaliści ustalają czy znajduję się na niej krew denata, bądź mordercy. Policjanci zapewniają, że zwiększyli patrole w miejscach publicznych..."

----

*Onça - canguçú: LINK. Moja wersja jest troszkę zmodyfikowana. ;)

Podziękowania dla: Matimaka, który wychwycił pierwsze literówki. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche przypomniało mi nasz wypad do parku w poniedziałek ;p. A co do samego opowiadania, to składne i ciekawe. Zaskoczył mnie motyw wielkiego kota, gdy poczytałem o tym nieco więcej - lubie takie ciekawostki. W ostatnich dwóch zdaniach wychwyciłem powtórzenie "po czym" troche rzuca się w oczy. Tak to małe literówki tylko. Chciałbym zobaczyć coś dłuższego  ;). Pisz dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miał grosza przy duszy, ani żadnego papierosa, a jasny księżyc oświetlał miejski park.

Jaki ma związek początek z końcem?

Wiatr z wolna poruszał korony drzew,

Lepiej "koronami" chyba.

W ten coś poruszyło się w krzakach

A nie przypadkiem "wtem"?

Nie czekając zbyt długo, rzucił się w popłochu do ucieczki.

Ja widząc coś takiego raczej wcale bym nie czekała.

Potężny zastrzyk adrenaliny podpowiadał mu tylko jedno

Zastrzyk podpowiadał? Wiadomo o co chodzi, ale nie wiem, czy to najlepszy pomysł, żeby tak ujmować stan bohatera.

Jedynym wyjściem było wspiąć się na drzewo i liczyć na jakiś cud. Mężczyzna jednym susłem skoczył na konar rozłożystej wierzby i kiedy próbował się wspiąć, bestia rzuciła się na niego i powaliła na ziemię.

Lady Punk

Lady Pank, chyba, że to celowa zmiana.

Sekundę później kolejna strzał ugodziła je w podbrzusze.

Zjadłeś "a".

Za drzew wyłonił się mężczyzna w kapeluszu.

Zza

a na plecach miał przewieszony kołczan

przez plecy

Moje imię to Janek

Ktoś jeszcze tak mówi?

Opowiadanie bardzo mi się podoba, pomysłowe i bez zbędnego rozwlekania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasny księżyc oświetlał miejski park. Droga do domu wydawała mu się długa i nieprzyjemna.

Księżycowi się droga do domu długa wydawała?

Gdy ujrzał parkową bramę, zaczął łapać zadyszkę.

Zadyszkę zaczął łapać? Znaczy, biegła przed nim skubana...

Mężczyzna jednym susłem skoczył na konar rozłożystej wierzby

Susłem?

Piekielne stworzenie zatoczyło się na nogach. Sekundę później kolejna strzała ugodziła je w podbrzusze. Parkowy koszmar padł trupem
Szybko coś... strzała w bebechy nie zabije tak szybko.

Niedoszła ofiara bestii podbiegła go niego i zaraz zaczęła mu dziękować za uratowanie życie
życiA. to raz. a dwa, cały czas pisałeś z perspektywy ofiary. Dlaczego teraz podmiot spadł do roli quasi-statysty?

-Świetnie mówi pan po polsku. Moje imię to Janek
A) nie było mowy, że on obcy. b) nie było opisu, że wyglądał obco, więc podmiot nie może tego wiedzieć, jakże więc zorientował się, że ten pan nie ma prawa być Polakiem? c) powiedz facetowi, który wyciągnął cię spod pędzącego tira "ma pan ładny krawat".

Urodziłem się dawno temu w Polsce.
Dawno temu w Polsce, to babcie na krosnach tyrały. Starczyło by raczej "urodziłem się w Polsce". Choć i to nie gwarantuje dobrej znajomości języka. Poza tym kolesia nie interesowało by bardziej, co to za bestia, dlaczego ją ścigał, skąd się wzięła i dlaczego omal go nie zabiła? Trzeba roztrząsnąć najpierw kwestię pochodzenia?

Mężczyzna został pchnięty nożem, przez nieznanego sprawcę. Na razie nie ustalono kto nim jest.
Nie wiadomo kim jest nieznany sprawca? ;> zaiste niesamowite :P

Rzecznik komendanta policji twierdzi
Może Policja ma swoje przywileje, ale komendanci nie mają swoich rzeczników, aż tak dobrze to nie ma... komenda może. Ale komendant to raczej nie.

Póki co, nie ustalono motywów, ani przyczyn tego przestępstwa.

motyw = przyczyna, czyż nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jak to młoda, dobra Shane. ;D

Jak zawsze, ze wszystkim masz rację, ale z tym się nie zgodzę:

Niedoszła ofiara bestii podbiegła go niego i zaraz zaczęła mu dziękować za uratowanie życie

Z tym się nie zgodzę. Pojawia się rozmowa. Dwóch gości. Musiałem przenieść ciężar narracji. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...